Żonkil za jeden uśmiech
– To była spontaniczna akcja moja i żony. Wzięliśmy ze sobą wszystkie kwiaty, które mieliśmy na stanie i rozdaliśmy je pracownikom raciborskich przychodni i szpitala. Nie chcieliśmy żadnego rozgłosu. Chodziło nam tylko o uśmiech – tłumaczy Marek Czogała, który wraz z żoną Ewą od 12 lat prowadzi kwiaciarnię przy ulicy Żorskiej w Raciborzu.
Trudno było namówić pana Marka na rozmowę z Nowinami, bo jego akcja miała być anonimowa. Uległ dopiero wtedy, gdy przekonałam go, że uśmiech potrzebny jest dziś nie tylko pracownikom służby zdrowia, ale i naszym czytelnikom, którzy na co dzień bombardowani są informacjami o koronawirusie i chętnie przeczytają o takich sympatycznych działaniach. Opowiedział więc o tym, jak dzwonił do każdej z palcówek służby zdrowia i mówił o niecodziennej przesyłce, którą niebawem do niej dostarczy. Nie było uścisków i wspólnych zdjęć, ale była radość, o którą od początku tego przedsięwzięcia chodziło.
Przed Świętami Wielkanocnymi Czogałowie zaangażowali się w akcję „Ratujmy polskich ogrodników”, której celem było wspieranie lokalnych producentów kwiatów. – Kupujący to pierwsze ogniwo łańcucha, który przerwano. Po nim są kwiaciarnie, które muszą realizować wcześniejsze zamówienia, a nie ma na nie zbytu i wreszcie lokalni ogrodnicy, którzy zainwestowali już swój czas i pieniądze w sadzonki i teraz nie mają co z tymi kwiatami zrobić. Od lat współpracujemy z raciborskim producentem kwiatów Ryszardem Powałą i nie chcemy rezygnować z zamówień, które u niego zrobiliśmy. Wiemy, że część jego produkcji trafiała do tej pory do Słowacji, a teraz pozostały mu tylko okoliczne kwiaciarnie, dlatego weźmiemy te kwiaty, choć pewnie ich nie sprzedamy – tłumaczy pan Marek.
Na swoim Facebooku kwiaciarnia oferowała tulipany po cenie, która została ustalona przez producentów w województwie śląskim. 25 sztuk kosztowało 30 złotych, a zakupy można było zrobić przez telefon, z dostawą pod drzwi, jeśli ktoś mieszkał na terenie Raciborza. „Nie pozwól żeby dopadł cię smutek gdy siedzisz w domu, kwiaty zawsze poprawiają humor” – zachęcali do wzięcia udziału w akcji w kwiaciarni. – Nasze obroty to poniżej dziesięciu procent tego, co mieliśmy w ubiegłym roku, dlatego apeluję do władz: nie zamykajcie cmentarzy! To nasza ostatnia szansa na przetrwanie – podsumowuje Marek Czogała. K. Gruchot