Czytelniczka o apelach czeskich pracowników: co ważniejsze, praca czy życie?
Do naszej redakcji zadzwoniła pani Bogusława z Wodzisławia Śl., która jest zbulwersowana próbami udostępnienia granic dla pracowników polsko-czeskiego pogranicza, zatrudnionych w czeskich zakładach pracy. - Naprawdę mamy pozwolić im na przekraczanie granicy, bo tracą pracę? To bardzo przykre, że tracą pracę, ale niestety czas jest wyjątkowy. W Polsce też tracimy pracę. Teraz najważniejsze jest bezpieczeństwo - uważa czytelniczka. To kolejny głos w dyskusji nad problemami polsko-czeskiego pogranicza w dobie epidemii koronawirusa.
REGION Nasza rozmówczyni zbulwersowana jest kolejnymi apelami, które pojawiają się w mediach, a dotyczącymi zwolnienia z obowiązku kwarantanny polskich pracowników, dojeżdżających codziennie do pracy w Czechach. Jej zdaniem, te apele są nieodpowiedzialne. - Nie rozumiem tych, którzy apelują o zniesienie obowiązku kwarantanny. Te apele są niezrozumiałe, nieodpowiedzialne w obliczu walki z koronawirusem. Samorządowcy, którzy o to apelują, niech zajmą się lepiej tym, by w Polsce powstawały zakłady pracy i ludzie nie musieli szukać pracy w Czechach - mówi nasza rozmówczyni.
Kiedy przypominamy, że w obecnej sytuacji, po zamknięciu granic, wielu polskich pracowników czeskich firm, z dnia na dzień zostało pozbawionych możliwości pracy, zarabiania, a w Polsce zatrudnienia nie znajdą, bo pracy nie ma, czytelniczka odpowiada, że w obecnej sytuacji najważniejsze jest bezpieczeństwo. - Jeśli ci ludzie mają szansę pracować w Czechach i chcą tam pracować, to w tym szczególnym czasie powinni się tam tymczasowo przeprowadzić. Chyba w Czechach są hotele i pensjonaty, lokale do wynajęcia. To trudny czas dla wszystkich, przecież w Polsce też z dnia na dzień wielu pracowników, zwłaszcza w usługach straciło pracę. W mojej rodzinie są przedsiębiorcy, którzy też teraz nie mają pracy, musieli odesłać pracowników do domu, bo wszystko praktycznie stanęło. To bolesne i trudne, ale w tym momencie najważniejsze jest nasze zdrowie i życie. To jest podstawa - zaznacza nasza rozmówczyni.
Nie przekonują jej środki ostrożności, kontrole sanitarne, którym poddawani są przekraczający granicę, ani te stosowane w zakładach pracy. - Co z tego, że mają mierzoną temperaturę? Przecież ktoś może mieć koronawirusa i nie mieć objawów jeszcze, a już zarażać, albo w ogóle nie mieć objawów. Czy taka osoba nie zaraża? W Wodzisławiu mieszka wielu starszych ludzi, w Raciborzu to samo. Oni muszą być chronieni - mówi.
Kiedy wskazujemy, że swoje racje mają również ci, którzy z dnia na dzień tracą w Czechach pracę i zostają bez środków do życia, nasza rozmówczyni pyta: - Kochany panie redaktorze, co jest najważniejsze? Praca czy zdrowie i życie?(art)