Pani komendant oberwała za błędy podwładnego
Za błędy pracownika odpowiada jego przełożony? Tak uznali wodzisławscy radni, którzy skargę na szefową straży miejskiej uznali za zasadną.
WODZISŁAW ŚL. Podczas jednej z ostatnich wodzisławskich sesji tamtejsi radni podjęli wiele uchwał. Jedna z nich dotyczyła rozpatrzenia skargi na działalność Komendanta Straży Miejskiej w Wodzisławiu Śl. Rajcy zażalenie choć niejednomyślnie, to uznali za zasadne. - Przypisywanie pani Komendant jakoby poświadczyła nieprawdę, jest krzywdzące - grzmiała część rajców.
Wypadek przez dziurę w nawierzchni
11 kwietnia dyżurny wodzisławskiej Straży Miejskiej odebrał telefon, w którym mieszanka Wodzisławia Śl. zgłosiła wypadek. W trakcie rozmowy telefonicznej wyjaśniła, że około godz. 11.00 upadła przy bloku na ul. Harcerskiej w rejonie klatki nr 8 w obrębie miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych. Wodzisławianka przewróciła się na skutek dziury w nawierzchni. W efekcie doznała obrażenia nogi. Dyżurny przyjął zgłoszenie mieszkanki i tego samego dnia patrol straży miejskiej pojawił się na miejscu zdarzenia i zrobił zdjęcia feralnej dziury. Zgłoszenie interwencji było dla wodzisławianki istotne w uzyskaniu odszkodowania za wypadek. Proces ten jednak się przeciągał. Powód? Kilka miesięcy po wypadku Beata Drzeniek, Komendant Straży Miejskiej w Wodzisławiu Śl. wystosowała do firmy ubezpieczeniowej pismo. Stwierdziła w nim, że kobieta, zgłaszając interwencję, nie podała dyżurnemu dokładnego miejsca i przyczyny wypadku. A było przecież inaczej. To spowodowało, że pełnomocnik mieszanki złożył w wodzisławskim magistracie skargę na działalność pani komendant.
Błędny funkcjonariusza
Zażalenie na kilku ostatnich posiedzeniach rozpatrywała komisja skarg, wniosków i petycji. W trakcie obrad okazało się, że dyżurny wodzisławskiej straży miejskiej popełnił kilka błędów. Jednym z nich był niekompletnie sporządzony zapis interwencji w programie eMandat. – Odnotowano w nim jedynie zgłoszenie mieszkańca o nierówności w asfalcie pomiędzy miejscami parkingowymi dla osób niepełnosprawnych. Całkowicie pominięto istotę tego zgłoszenia, czyli fakt upadku, wskutek czego doszło do uszkodzenia ciała – mówi radna Lidia Ptak, przewodnicząca komisji skarg, wniosków i petycji. Dodaje, że to na podstawie tego zapisu pani komendant wystosowała feralne pismo do ubezpieczalni. - Pani Komendant skierowała pismo do ubezpieczyciela, nie zapoznając się w pełni ze zgromadzoną dokumentacją, co można byłoby interpretować jako niedopełnienie obowiązków służbowych. Należy założyć, że nie dokonała tego celowo, lecz została wprowadzona w błąd przez swojego pracownika - podkreśla radna Ptak. Dodaje, że Beata Drzeniek wysłała sprostowanie do firmy ubezpieczeniowej, jednak uczyniła to dopiero po złożeniu na nią skargi.
Skarga zasadna
Po dogłębnym zapoznaniu się z zażaleniem komisja przyjęła stanowisko, że skargę należy uznać za zasadną. Z tym samym wnioskiem przedstawiła radzie uchwałę. - Przypisywanie pani komendant jakoby poświadczyła nieprawdę, w piśmie do firmy ubezpieczeniowej jest krzywdzące, ponieważ nie działała umyślnie, a została wprowadzona w błąd przez swojego pracownika - mówiła przed głosowaniem radna Grażyna Pietyra, prezentując tym samym stanowisko opozycyjnego klubu „Koalicja dla miasta”. Następnie rajcy przeszli do głosowania. Za przyjęciem dokumentu było jedenastu radnych, przeciwko zagłosowało ich dziesięciu. W efekcie większością głosów skarga została uznana za zasadną.
Rozmowa z całą załogą
Skontaktowaliśmy się z komendant Drzeniek z prośbą o odniesienie się do sprawy. Podjętej przez radnych decyzji nie chce jednak komentować. Informuje również, że żadne konsekwencje wobec podwładnego, który zawinił w sprawie, nie zostały wyciągnięte. - Była przeprowadzona rozmowa dyscyplinująca z całą załogą, w tym również z dyżurnym, który wówczas przyjmował zgłoszenie. Rozmowa dotyczyła sposobu przyjmowania i sporządzania dokumentacji z tego typu interwencji, by do podobnych sytuacji w przyszłości już nie dochodziło - mówi komendant Drzeniek.(juk)