W Bukowie strach przed asfaltownią, której pozbywa się Racibórz
Asfaltownia przez lata utrudniała życie mieszkańcom Płoni w Raciborzu i teraz ma się stamtąd przenieść. Do Bukowa. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy tej miejscowości nie chcą jej w swoim sąsiedztwie.
BUKÓW, RACIBÓRZ Asfaltownia przeniesie się z Płoni w Raciborzu do Bukowa w powiecie wodzisławskim. Żeby poznać tło całej sprawy, najpierw skupmy się na tym, co działo się w Raciborzu. Tam mieszkańcy od lat narzekali na sąsiedztwo wytwórni asfaltu. Otaczarnia należy do Przedsiębiorstwa Robót Drogowych, którego właścicielem jest Miasto Racibórz.
Kukułcze jajo
Niedawno prezydent Raciborza Dariusz Polowy spotkał się z mieszkańcami Płoni, by przekazać im, że budząca kontrowersja asfaltownia zostanie przeniesiona. Poinformował mieszkańców, że „w październiku została wydana pozytywna decyzja środowiskowa dotycząca nowej lokalizacji otaczarni”. - Nie wycofam się z zapewnień, że od nowego sezonu otaczarnia nie będzie pracować w Raciborzu i to jeszcze raz publicznie potwierdzam - podkreślił prezydent Raciborza.
Wytwórnia asfaltu raciborskiego PRD zostanie przeniesiona na teren żwirowni przy ul. Krzyżanowickiej w Bukowie. Decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach tego przedsięwzięcia wydał 21 października zastępca gminy Lubomia Bogdan Burek (z upoważnienia wójta Czesława Burka). Postępowanie w tej sprawie było prowadzone na wniosek przedsiębiorstwa Ceramot Silesia Sp. z o.o. w Bukowie. To właśnie ta firma będzie wynajmować raciborskiemu PRD teren, na którym będzie działać wytwórnia asfaltu.
Wniosek
Wróćmy teraz na teren Bukowa i gminy Lubomia. Tam całe postępowanie w sprawie asfaltowni ciągnie się od lipca ubiegłego roku. Wtedy do Urzędu Gminy w Lubomi wpłynął wniosek związany z planami budowy instalacji do wytwarzania mieszanek asfaltowo–bitumicznych, czyli właśnie asfaltowni. Firma Ceramot Silesia z Bukowa – producent betonu i kruszywa, zwróciła się o wydanie decyzji środowiskowej.
Asfaltownia ma powstać przy drodze łączącej Syrynię z Bukowem, ale już na terenie samego Bukowa. Jadąc od Syryni – po lewej stronie, za torami, mniej więcej na wysokości zakrętu, w sąsiedztwie cegielni. Właścicielem gruntu jest Ceramot, a sama działka – zgodnie z planem zagospodarowania – ma przeznaczenie przemysłowe.
Długa procedura
Wójt gminy Lubomia Czesław Burek tłumaczy, że nie było innego wyjścia, jak wydać pozytywną decyzję. Dlaczego? Bo wnioskodawca spełnił wszystkie warunki, do jakich obliguje go polskie prawo. - Organy administracji publicznej muszą działać zgodnie z przepisami. A całą sprawę zbadaliśmy niezwykle skrupulatnie - zapewnia wójt Czesław Burek. Naświetla, jaki dokładnie przebieg miał cały proces. - Sprawa zaczęła się w lipcu ubiegłego roku. Inwestor złożył wniosek, tzw. kartę informacyjną dotyczącą planowanego przedsięwzięcia. Wezwaliśmy go do uzupełnienia, co nastąpiło - zaczyna wójt. Później gmina zwróciła się do trzech instytucji - Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach, Wód Polskich i Sanepidu - z pytaniem, czy wnioskodawca powinien przygotować tzw. raport oddziaływania na środowisko. Sanepid uznał że nie, natomiast RDOŚ i Wody Polskie - że tak. - Zadecydowałem, że wnioskodawca musi przygotować taki raport - podkreśla wójt.
Wspomniany raport powstał. Gdy był już gotowy, gmina ponownie zwróciła się do RDOŚ i Wód Polskich o tzw. uzgodnienie. A także o opinię do Sanepidu. - Sanepid wydał opinię pozytywną pod pewnymi warunkami, natomiast RDOŚ i Wody Polskie skierowały raport do poprawki - mówi wójt. Ale i tym razem wnioskodawca uzupełnił braki i w ten sposób wyczerpała się procedura.
Ekspert „z zewnątrz”
– Spotykałem się z mieszkańcami Bukowa i powiedziałem, że jeśli nie wierzą gminie, że nie ma obecnie żadnych podstaw prawnych do wydania negatywnej decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach tego przedsięwzięcia, to niech sami wybiorą fachowca z dziedziny prawa i ochrony środowiska. I niech ten fachowiec sporządzi projekt odmowy wydania decyzji środowiskowej. Zapewniłem, że gmina pokryje koszty w tym zakresie - mówi wójt gminy Lubomia. Dodaje, że za pierwszym razem wskazany przez mieszkańców ekspert napisał ogólnie, że trzeba jeszcze raz wezwać inwestora do poprawy raportu, ale projektu odmownej decyzji nie sporządził. - W związku z tym ponownie wezwaliśmy inwestora do uzupełnienia raportu, a inwestor go poprawił - nakreśla sytuację wójt. Włodarz mówi, że ostatecznie wybrany przez mieszkańców ekspert nie sporządził projektu decyzji odmownej. Gmina zapłaciła niecałe 3 tys. zł za jego usługi. - Niestety nie znalazł się taki śmiałek, który by przygotował decyzję odmowną. Wszelkie możliwości zostały wyczerpane - ubolewa wójt.
Ostatecznie gmina wydała pozytywną decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla tego przedsięwzięcia, jednak z tzw. nakazem analizy porealizacyjnej. To znaczy, że gdy asfaltownia ruszy, będzie można zbadać, czy spełnia wszystkie normy i wprowadziła zabezpieczenia.
Ostatnia nadzieja?
Wójt Czesław Burek wskazuje, że przepisy pozwalają, by w całej tej sytuacji odwołała się organizacja ekologiczna. Gmina zwróciła się do jednej z najstarszych takich organizacji w Polsce - Ligi Ochrony Przyrody. Wójt i jego zastępca byli w tej sprawie w Katowicach. Przekazali też wszystkie materiały. - Organizacja otrzymała materiały jakieś 3 tygodnie temu. Czekamy na informację zwrotną. Na razie nie mamy odpowiedzi, czy planują się odwołać - stawia sprawę jasno wójt.
Duże obawy
Mieszkańcy Bukowa nie kryją żalu. - Do końca myśleliśmy, że instytucje zewnętrzne, takie jak RDOŚ, pomogą nam w tej sytuacji - przyznaje sołtys Bukowa Stanisław Zuch. Dodaje, że w Bukowie już teraz działają przedsiębiorstwa, które są uciążliwe dla mieszkańców. Dodatkowo w niedalekim sąsiedztwie planowanej inwestycji jest obszar Natura 2000 i wał polderu Buków. - Nie rozumiemy, że takim instytucjom jak RDOŚ czy Wody Polskie nie przeszkadza, że tuż obok stanie asfaltownia - dodaje sołtys Bukowa.
Mieszkańcy Bukowa wskazują na absurd sytuacji. W Płoni w Raciborzu jest głośny oddech ulgi, że asfaltownia ma stamtąd zniknąć, a z kolei ich próbuje się uspokoić, że „żadnych uciążliwości w Bukowie nie będzie”. - Niech nie obiecują, że ten zakład nie będzie szkodliwy. Bo jakby był nieszkodliwy, to mieszkańcy Płoni by nie interweniowali. Tam mieszańcy odczuwali uciążliwości, my też się ich obawiamy - podkreśla sołtys.
RDOŚ nie widzi przeszkód
Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Katowicach nie widzi przeszkód, by asfaltownia powstała w proponowanej lokalizacji. Rzecznik prasowy RDOŚ Łukasz Zych w rozmowie z Radiem 90 powiedział, że w toku postępowania ustalono, że inwestycja ma być zlokalizowana na terenie, na którym już teraz prowadzona jest działalność związana z produkcją betonu i żwiru, a z kolei miejscowy plan zagospodarowania określa przeznaczenie tego terenu jako obiekty produkcyjne, składy i magazyny. Z kolei „najbliższy budynek mieszkalny położony jest w odległości około 360 metrów, a analiza oddziaływania wytwórni pod względem hałasu i jakości powietrza nie wykazała wykroczeń w zakresie poziomów dopuszczalnych”. RDOŚ twierdzi też, że na inwestora nałożono szereg obowiązków, jak montaż wysokosprawnych filtrów, ograniczających emisję pyłów i gazów.
Magdalena Kulok, Wojtek Żołneczko