Stara ubikacja na cmentarz, opony – na osiedlowy śmietnik
Podrzucanie śmieci stało się prawdziwą plagą. Ludzie pod osłoną nocy przywożą na osiedlowe śmietniki stare opony, nadkola czy rozbite szyby. - Musimy coś z tym zrobić, bo odpady nas zaleją - wieszczy wodzisławski radny Jan Grabowiecki. Okazuje się, że niektórzy potrafią wywieźć starą ubikację nawet na... cmentarz.
WODZISŁAW ŚL. W czasie ostatnich obrad miejskiej komisji prawa, porządku publicznego i spraw społecznych radny Jan Grabowiecki - jednocześnie prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW - opowiedział o palącym problemie podrzucania śmieci. - Niemal każdego dnia przed pracą objeżdżam osiedla. Znowu zauważyłem cztery nowe punkty z podrzuconymi oponami - podzielił się swoimi obserwacjami. Przy osiedlowych śmietnikach lądują też inne elementy samochodowe, jak stare nadkola czy rozbite szyby. Podrzucane są też 120-litrowe worki z odpadami, sedesy, umywalki. Radny Grabowiecki zaapelował, by poważnie podejść do sprawy i spróbować rozwiązać problem. - Za chwilę śmieci nas zaleją. Według deklaracji płacących jest coraz mniej, a odpadów coraz więcej. Trzeba się za to wziąć - podkreślił.
Radny Grabowiecki dodał, że w jego opinii to nie mieszkańcy odpowiadają za to, że przy śmietnikach lądują m.in. opony i to w takich ilościach. Prędzej tego rodzaju odpady pochodzą z tzw. „garażowych warsztatów samochodowych” czy firm, które niewłaściwie podchodzą do pozbywania się wyprodukowanych odpadów. Jego zdaniem należy wziąć się za uszczelnienie systemu i przede wszystkim surowo karać tych, którzy dopuszczają się nielegalnego podrzucania śmieci. Bo skutek jest taki, że zwykli mieszkańcy płacą coraz więcej, a z kolei osoby, które „obchodzą” system, czują się bezkarne. - Jako spółdzielnia montujemy monitoring w kilku miejscach. Ale mam prośbę, by straż miejska nie traktowała ulgowo osób, które dopuszczają się tego rodzaju przewinień - mówił radny Grabowiecki.
Szefowa wodzisławskiej straży miejskiej przypomniała, że zgodnie z przepisami funkcjonariusze mogą kontrolować w tym zakresie osoby prywatne, a nie przedsiębiorstwa - kontrole w firmach może przeprowadzać Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach.
Okazuje się, że nawet parafie muszą walczyć z podrzucaniem śmieci na... cmentarze. Prezydent Mieczysław Kieca przytoczył sytuację w jednej z parafii, gdzie proboszcz ustawił nowe kontenery przy cmentarzu, a po weekendzie wylądowały w nich: ubikacja, elementy budowlane.
Radny Jan Grabowiecki zaapelował też, by kolejny miejski regulamin dotyczący odbioru śmieci przygotować tak, by było w nim jak najmniej luk.
(mak)