Chirurgia nie działa. Kto winny?
Dla wielu osób to nie do wyobrażenia, że ponad 150-tysięczny powiat wodzisławski został bez oddziału chirurgicznego. Ludzie pytają, kto za to odpowiada? Obecny dyrektor szpitala Krzysztof Kowalik miał usłyszeć od chirurgów, że „byli zainteresowani pozostaniem w szpitalu w Wodzisławiu”, lecz nikt z poprzedniej dyrekcji nie podjął z nimi w ogóle rozmów. Z kolei była dyrektor szpitala Dorota Kowalska zapewnia, że rozmawiała z lekarzami.
WODZISŁAW ŚL. Oddział chirurgiczny w szpitalu w Wodzisławiu Śl. został czasowo zawieszony. Jak zapowiedziano - na trzy miesiące. Tzw. pacjenci operacyjni są kierowani do szpitali w Jastrzębiu, Rybniku i Raciborzu. Powód? Brakuje lekarzy. W czerwcu czterech chirurgów złożyło wypowiedzenia (wtedy dyrektorką szpitala była Dorota Kowalska), pod koniec września lekarze odeszli z pracy (wówczas dyrektorem był już Krzysztof Kowalik). Kolejny chirurg przyniósł L4 i w tak okrojonym składzie oddział nie mógł dalej działać. Mieszkańcy powiatu nie kryją oburzenia z powodu tej sytuacji.
Pacjenci: szok
– To jakieś nieporozumienie. Przecież tak nie może być - mówili nam spotkani przed szpitalem pacjenci. - Zamknięto chirurgię w szpitalu w Rydułtowach, teraz zawieszają chirurgię w Wodzisławiu. Za chwilę na terenie powiatu nie będzie gdzie się leczyć. Może od razu szukajmy miejsc na cmentarzach - komentowali.
Elżbieta Karwot jeszcze niedawno była pacjentką wodzisławskiej chirurgii. - Kiedy kilka dni temu w internecie przeczytałam, że oddział został zamknięty, to byłam w szoku. Tak naprawdę dalej w nim jestem. Przecież chirurgia to serce szpitala, jeden z najistotniejszych oddziałów - mówi z niedowierzaniem. Z kolei pan Adam z Wodzisławia zastanawia się, jak w takiej sytuacji będzie wyglądać dostępność do świadczeń zdrowotnych. - Słyszy się, że niby pacjentom zostały zapewnione wizyty w okolicznych szpitalach. Ale gdzie w razie potrzeby schorowany 75-letni dziadek, taki jak ja, bez samochodu, pojedzie do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju czy Raciborzu? - zastanawia się mieszkaniec Wodzisławia Śl. Wielu mieszkańcom rodzą się w głowach czarne scenariusze. - Jesteśmy wielkim, ponad 150-tysięcznym powiatem, za to bez chirurgii. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że kogoś w nocy rozboli mocno brzuch albo głowa. Tak nie do wytrzymania. Pojedzie do szpitala na nocną i świąteczną opiekę zdrowotną, a tam diagnoza - potrzebna natychmiastowa operacja. No i taki pacjent będzie musiał czekać na transport karetką. Zacznie się dzwonienie do innych szpitali, czy mają miejsce, czy przyjmą. To wszystko oznacza stratę czasu. I igranie ze zdrowiem pacjentów! - denerwuje się pani Katarzyna, mieszkanka Wodzisławia i przypomina tragiczną śmierć 35-latka z Zawady, który prawie 10 godzin czekał na izbie przyjęć w szpitalu. Było to kilka miesięcy temu.
Pytanie „kto odpowiada za tę sytuację?” pada coraz częściej. A w kontekście toczącej się kampanii do wyborów parlamentarnych - coraz wyraźniej widać przerzucanie się odpowiedzialnością. W tej sytuacji postanowiliśmy zebrać opinie i komentarze różnych osób i instytucji, które miały lub mają wpływ na funkcjonowanie szpitala.
Starosta: szpital to priorytet
Na pierwszy ogień starosta Leszek Bizoń. Bo przypomnijmy, że organem prowadzącym dla szpitala jest właśnie powiat. Owszem, szpital ma swojego dyrektora i to dyrektor odpowiada za funkcjonowanie placówki. Niemniej szpital jest powiatowy i trzeba mieć świadomość, że każdy dyrektor - X czy Y - w każdej chwili może złożyć wypowiedzenie i odejść, a z problemami szpitala pozostaną władze powiatu oraz mieszkańcy. Dlatego pytamy starostę, co planuje zrobić, by wspomóc szpital? - Nigdy nie uciekaliśmy od odpowiedzialności za sprawy szpitala - podkreśla starosta Leszek Bizoń. - Dla wszystkich nas dobra kondycja szpitala, a co za tym idzie świadczenie usług zdrowotnych na wysokim poziomie mieszkańcom naszego powiatu, jest zadaniem priorytetowym. Choć to nie my spowodowaliśmy rezygnację ze stanowiska przez panią Dorotę Kowalską i wielokrotnie dawaliśmy wyrazy naszego wsparcia dla szpitala, cieszę się, że w osobie nowego dyrektora pana Kowalika mamy prawdziwego partnera. Wspólnie z nim w pierwszej kolejności musimy opanować różne kryzysowe sytuacje w obu naszych szpitalach, które zaistniały lub ujrzały światło dzienne po odejściu poprzedniej dyrekcji. Mam tu na myśli przede wszystkim zapewnienie obsady kadrowej szpitali. W tej chwili prowadzimy rozmowy z różnymi instytucjami i lekarzami, aby jak najszybciej ponownie uruchomić oddział chirurgii - zapowiada starosta. Dodaje, że po ustabilizowaniu tej sytuacji powiat zajmie się dwoma kolejnymi tematami. Pierwszy to inwestycje w szpitalu. - Drugi temat z kolei to praca nad poprawą wyniku finansowego szpitala - zaznacza starosta.
Starosta Bizoń pokłada duże nadzieje w nowym dyrektorze szpitala. - Obecnie dyrektorem szpitala jest pan Krzysztof Kowalik i muszę stwierdzić diametralną różnicę w relacjach między kierownictwem szpitali a podmiotem tworzącym. Żeby wyjaśnić - jest to zmiana na plus. Wprawdzie jest zbyt wcześnie, aby oceniać dokonania dyrektora, który do PPZOZ trafił w bardzo trudnym momencie, ale myślę, że mogę to podkreślić, iż w jego osobie zarząd powiatu ma wreszcie partnera, który gra z nami w jednej drużynie - podkreśla Leszek Bizoń. Starosta przypomina, że to była dyrektor szpitala Dorota Kowalska zdecydowała o wypowiedzeniu umowy. - Później w mediach mówiła o warunkach pozostania na stanowisku, których my, jako zarząd, do końca nie poznaliśmy. Jeszcze później pani Kowalska zarzuciła zarządowi brak wsparcia, bo ośmieliliśmy się bez pudrowania rzeczywistości rozmawiać o faktach dotyczących PPZOZ. Na końcu dowiedzieliśmy się, że niektóre media sugerują, jakoby pani Kowalska miała wystartować na stanowisko dyrektora wydziału zdrowia w Urzędzie Wojewódzkim. Niech każdy więc sobie sam odpowie, jakie mogły być motywy decyzji pani Kowalskiej - podkreśla.
I wreszcie kluczowa sprawa, czyli temat zawieszenia chirurgii. Do starosty dotarły informacje, że lekarze byli zainteresowani tym, by nie odchodzić z pracy, jednak - jak mu przekazano - nikt z poprzedniej dyrekcji z nimi nie rozmawiał, a z kolei gdy pojawił się nowy dyrektor, to nic nie mógł wskórać, bo chirurdzy mieli już podpisane inne zobowiązania, z innym szpitalem. - Co do motywów rezygnacji chirurgów z pracy - trzeba by ich zapytać. Dla mnie jako starosty jest niepojęte, że poprzednia dyrekcja i kierownictwo oddziału nie rozwiązali problemu. Mało tego, z relacji przekazanych zarządowi przez dyrektora Kowalika wynika, iż lekarze ci byli zainteresowani pozostaniem w szpitalu w Wodzisławiu, lecz nikt z poprzedniej dyrekcji PPZOZ nie podjął z nimi w ogóle rozmów. Ta gotowość deklarowana jest zdaniem dyrektora nawet dzisiaj, lecz lekarze podpisali już umowy o pracę z innymi zakładami i trudno im obecnie z nich się wycofać. To, co najbardziej szokujące, to dowiedzieliśmy się od dyrektora Kowalika, że lekarze, z którymi rozmawiał, mieli nawet stwierdzić, iż ze strony kierownictwa szpitala usłyszeli, że PPZOZ przetrwa najpóźniej do końca tego roku więc lepiej, żeby sobie szukali pracy w innych zakładach. Gdyby te wypowiedzi okazały się prawdziwe, byłby to naprawdę wielki skandal - mówi stanowczo starosta.
Była dyrektor: rozmowy były
Zupełnie inaczej sprawę przedstawia była dyrektor szpitala w Wodzisławiu Śl. i Rydułtowach Dorota Kowalska. Zapewnia, że rozmowy z chirurgami były prowadzone. Co więcej, gdy była dyrektorką, nigdy nie doszło do zawieszenia działalności oddziału z powodu braku kadry. - Problemy kadrowe w szpitalu były, są i będą - stawia sprawę jasno była dyrektor Dorota Kowalska. - Owszem, na rynku brakuje lekarzy specjalistów i wypowiedzenia nie są zaskoczeniem. Jako dyrektor szpitala również borykałam się z problemem wypowiedzeń lekarzy. Jednak w przeciągu ostatnich trzech lat nigdy nie doszło do sytuacji, że z tego powodu trzeba było zawiesić działalność jakiegokolwiek oddziału - podkreśla. Dodaje, że owszem - oddział chorób wewnętrznych I w Wodzisławiu Śl. został zawieszony, ale przyczyna była inna. - Był w bardzo złym stanie i konieczny był remont. Ale prócz interny I funkcjonowały jeszcze dwa oddziały internistyczne, jeden w Wodzisławiu, drugi w Rydułtowach, które w pełni zabezpieczały pacjentów z powiatu wodzisławskiego. Natomiast oddział chirurgii ogólnej jest jeden na cały powiat - argumentuje.
Dorota Kowalska podkreśla, że trudno jej komentować obecną sytuację szpitala, bo od miesiąca nie jest dyrektorem placówki. - Mogę odnieść się tylko do tego, co udało nam się zrobić w kontekście chirurgii ogólnej. Była świetnie prosperującym oddziałem, naszym oczkiem w głowie. Włożyliśmy wiele sił, by był to odpowiednio wyposażony i wyremontowany oddział. Udało nam się poszerzyć wachlarz świadczeń, nawiązaliśmy współpracę z prof. Krzysztofem Ziają, ściągnęliśmy specjalistów od endoskopii. Nie było to łatwe, ale się udało. Zakupiliśmy m.in. specjalne haki, które zastępowały pracę jednego z chirurgów, by odciążyć zespół lekarski - podaje przykłady.
Obecny dyrektor szpitala Krzysztof Kowalik przekazał, że czterech chirurgów złożyło wypowiedzenia w czerwcu. Szpitalem do końca sierpnia kierowała dyrektor Dorota Kowalska. Czy były prowadzone rozmowy z chirurgami, by pozostali? - Oczywiście że tak, natomiast ich ostatni miesiąc wypowiedzenia przypadał na wrzesień, więc działania nowej dyrekcji powinny skupić się na tym oddziale. Wszyscy wiemy, że sytuacja w służbie zdrowia jest bardzo trudna i trzeba wiele dyplomacji w rozmowach. Najważniejsze teraz jest to, by pozyskać lekarzy i by chirurgia znów zaczęła działać - zaznacza.
Spór z urzędem wojewódzkim
Sprawa czasowego zamknięcia wodzisławskiej chirurgii ma jeszcze inne dno. W Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach przekazano nam, że obecna dyrekcja szpitala podjęła decyzję o wstrzymaniu działalności oddziału bez zgody wojewody. - Aby zawiesić funkcjonowanie jakiegokolwiek oddziału, muszą być spełnione odpowiednie procedury. Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej wymagana jest m.in. zgoda wojewody - podkreśla Alina Kucharzewska, rzecznik prasowy wojewody śląskiego. Dodaje, że dyrekcja szpitala w Wodzisławiu takiej zgody nie otrzymała, tylko od razu oddział zawiesiła.
Z takim postawieniem sprawy nie zgadzają się władze powiatu wodzisławskiego i dyrektor szpitala w Wodzisławiu Krzysztof Kowalik. - Była to sytuacja nagła i wszelkie procedury związane ze stanem wyższej konieczności, jaka wystąpiła, zostały zachowane - czytamy we wspólnym oświadczeniu starostwa i dyrekcji. - Nowy dyrektor (...) do ostatniej chwili robił wszystko, co było możliwe, aby do czasowego zaprzestania funkcjonowania oddziału nie doszło. Dopiero w chwili, gdy jeden z lekarzy musiał skorzystać ze zwolnienia lekarskiego doszło do sytuacji, w której oddział musiał czasowo zaprzestać działalności - brzmi kolejny fragment oświadczenia. Starostwo i dyrekcja szpitala tłumaczą, że zrobili wszystko, by chirurgia nadal działała, ale „niestety na przeszkodzie stanęła sytuacja kadrowa całej polskiej służby zdrowia, czyli ogromny deficyt lekarzy”.
W Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach nie kryją zaskoczenia. Podkreślają, że nie może być tak, że jakikolwiek oddział z dnia na dzień zawiesza działalność, bo dyrektor szpitala tak uważa. Trudno byłoby wówczas przewidzieć, jaki los spotka pacjentów. - Tłumaczenie, iż „na przeszkodzie stanęła sytuacja kadrowa całej polskiej służby zdrowia” nie może być powodem do nagłego i niespodziewanego zawieszenia oddziału. Tym bardziej, że dyrekcja powołuje się na rzekomą sytuację panującą w całej Polsce, a więc miała wiedzę o panującej sytuacji i mogła się liczyć z taką ewentualnością, a przy tak istotnym zadaniu jak ochrona zdrowia i życia wręcz powinna się z taką możliwością liczyć. Wówczas nie ma przyczynku „działania siły wyższej”. Reasumując: gdyby każda placówka, z dnia na dzień, zaprzestała by działalności na prowadzonych oddziałach powołując się na odczucia „działania sił wyższych”, nawet trudno jest wyobrazić sobie, na co narażeni byliby pacjenci - podkreśla Alina Kucharzewska, rzecznik wojewody śląskiego. Dodaje, że szpital w dalszym ciągu nie złożył wniosku (informacja z 4 października) o czasowe zaprzestanie działalności szpitala (wpłynęła jedynie informacja). – Zawieszenie oddziału chirurgii ogólnej wywołało niepokój wojewody śląskiego o los pacjentów, którzy w tym momencie byli hospitalizowani na chirurgii ogólnej - zaznacza.
Były starosta: ruszyła lawina
Głos zabiera także były starosta, a obecnie radny powiatu Ireneusz Sewotka. Odpowiedzialnością za obecną trudną sytuację szpitala obarcza zarząd powiatu. - W pewien sposób to obecny zarząd rozpętał tę burzę - uważa były starosta. A ma na myśli posiedzenie zarządu z maja tego roku, podczas którego była dyrektor Dorota Kowalska omawiała wynik finansowy szpitala. - Od tamtego czasu ruszyła lawina. Nie kto inny, jak zarząd powiatu przedstawiał, że wyniki są bardzo złe. Oczywiście, zarząd ma wręcz obowiązek zapoznać się z sytuacją finansową szpitala, ale jednocześnie tak prowadzić sprawę, by nie wywoływać nadmiernej paniki. Gdyby szpital był spółką giełdową, to po takim przedstawieniu sprawy jego akcje by runęły - stwierdza Ireneusz Serwotka (na wspomnianym posiedzeniu zarządu padają m.in. słowa skarbnika, że jeśli powiat przeznaczy szpitalowi kolejne środki, a tendencja spadkowa będzie kontynuowana, a w efekcie strata szpitala i tak wzrośnie, to skutek może być taki, że szpital „zatrzyma się jeżeli chodzi o płynność finansową, a później spotka to powiat” - przyp. red.). Zdaniem radnego Sewrotki dyskusja podczas zarządu o sytuacji szpitala mogła spowodować zaniepokojenie załogi, odejścia lekarzy. - Dodam też, że sytuacja w wielu szpitalach jest trudna. Tylko że to właśnie w Wodzisławiu doszło do czasowego zamknięcia chirurgii, czyli oddziału, z którego jeszcze niedawno szpital był dumny - podkreśla Serwotka.
O komentarz do sytuacji szpitala poprosiliśmy parlamentarzystów z naszego regionu
Teresa Glenc: w środę otworzą chirurgię
Poseł Teresa Glenc podkreśla, że zdrowie i życie mieszkańców są dla niej wartością nadrzędną. – Znam dobrze sytuację wodzisławskiego szpitala. Jest ona najbardziej dotkliwym problemem powiatu wodzisławskiego. Już w 2017 roku moje zaproszenie do rozmów na temat szpitala przyjęła wiceminister zdrowia – Józefa Szczurek-Żelazko. Przyjechała do Wodzisławia, chciała pomóc, jednak ówczesna dyrektor nie znalazła czasu na spotkanie. Obecne problemy są efektem wieloletnich zaniedbań, nie jest możliwe wskazanie cudownego środka, który natychmiast uzdrowi całą sytuację – mówi.
– W ubiegłym roku pozyskałam na rzecz wodzisławskiego szpitala 700 tys. zł z państwowych rezerw budżetowych. Pozwoliło to na wyposażenie czwartego bloku operacyjnego. Poza tym postulowałam zwiększenie wynagrodzenia lekarzy rezydentów. Już w jednej ze swoich pierwszych interpelacji sygnalizowałam konieczność zwiększenia dostępu do zawodu lekarza w celu wyeliminowania braków kadrowych w szpitalach, które teraz dostrzegamy m.in. w Wodzisławiu Śl. W celu wznowienia działalności oddziału chirurgicznego odbyłam szereg rozmów z dyrekcją Szpitala w Wodzisławiu Śl., dyrekcją Szpitala w Jastrzębiu-Zdroju, zarządem powiatu i zarządem województwa śląskiego. Mamy już efekty tych działań – obecnie trwają finalne negocjacje, zmierzające do tego, by od środy zabezpieczyć mieszkańcom poranną ordynację i dyżury – zapowiada.
Adam Gawęda:
Senator Adam Gawęda wylicza, co w ostatnich latach udało mu się zrobić na rzecz szpitala. - Gdy w 2016 r. szpital znalazł się w trudnej sytuacji, otrzymał duże wsparcie. Interweniowałem i uzgadniałem - przy pełnej akceptacji premier Beaty Szydło - zgodę na dofinansowanie dla szpitala z rezerwy budżetowej państwa w kwocie 1,2 mln zł. Rok później kwota ta została uzupełniona o 500 tys. zł. W ostatnich latach prowadziłem owocną współpracę ze Starostwem Powiatowym w Wodzisławiu oraz ze szpitalem w Wodzisławiu i Rydułtowach. Modernizacji został poddany trakt operacyjny, a następnie doposażony ze środków budżetu państwa w nowe urządzenia i nowe rozwiązania medyczne. Dzięki bardzo dobrej współpracy zachęciliśmy wysokiej klasy lekarzy specjalistów, by zasilili oddziały ortopedii, chirurgii czy ginekologi i położnictwa. Ci specjaliści znacząco podnieśli poziom funkcjonowania szpitala. Kilkakrotnie interweniowałem też u dyrektora katowickiego oddziału NFZ, by podnieść poziom finansowania szpitala i by wypłaty nadwykonań były realizowane szybko i sprawnie - zaznacza senator Gawęda. Dodaje, że obecnie zarząd powiatu odrzuca współpracę z Prawem i Sprawiedliwością. - Ale my nie tracimy nadziei. Uważam, że tylko poprzez dobrą współpracę można odbudować potencjał szpitala. A to będzie służyło wszystkim mieszkańcom powiatu. To niewątpliwie najważniejsze zadanie. Jeśli tylko obecny zarząd powiatu i obecna dyrekcja szpitala będą chcieli współpracy, to dołożę wszelkich starań, by poziom finansowania szpitala był dużo wyższy i by kolejne inwestycje pozwoliły na utrzymanie wysokiej jakości świadczeń - puentuje senator.
Krzysztof Gadowski: potrzebne pieniądze
Jeszcze inaczej do tematu podchodzi poseł Krzysztof Gadowski. Jego zdaniem szpital w Wodzisławiu i Rydułtowach potrzebuje przede wszystkim pieniędzy z budżetu państwa. Bez tego nie będzie poprawy. - Jeśli ktoś twierdzi, że poprawa jest możliwa bez dodatkowych funduszy to, delikatnie mówić, mija się z prawdą. Konkretnym działaniem ze strony posła opozycji może być dopominanie się o szybkie decyzje ze strony premiera czy ministra finansów i to z uporem maniaka robię. Skoro sytuacja finansów państwa jest świetna, premier mówi o budżecie bez deficytu, to dlaczego nie wesprze szpitali? Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle - dziwi się poseł Gadowski. - Rzekoma reforma służby zdrowia jest gwoździem do trumny wielu szpitali, nie tylko wodzisławskiego. Oczywiście, sytuację bez końca może ratować starosta przekazując kolejne fundusze, albo prezydent miasta umarzając szpitalowi podatki, czy Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy fundująca kolejny sprzęt medyczny. Być może znalazłby się jeden czy drugi sponsor gotowy pokryć koszty drobnego remontu. Nie o to chodzi! Konieczne są konkretne decyzje na poziomie rządu, który za służbę zdrowia odpowiada - podkreśla poseł.(mak), (juk)