Do kompromisu daleko. Spór mieszkańców z włodarzami nadal trwa
Spór między mieszkańcami a włodarzami Pszowa dotyczący zapisów w projekcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego nadal trwa. Spotkanie obu stron i wymiana argumentów nie przyniosły pozytywnych rezultatów.
PSZÓW 28 sierpnia sala widowiska Miejskiego Ośrodka Kultury w Pszowie wypełniona była mieszkańcami miasta. Nie wzięli oni jednak udziału w żadnej imprezie kulturalnej, a w dyskusji nad przyjętymi rozwiązaniami w projekcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP) miasta Pszów. Zazwyczaj frekwencja na tego typu spotkaniach jest dość niska, jednak tym razem pszowianie pojawili się tłumnie i z determinacją oczekiwali odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Interesowało ich przede wszystkim planowane poznaczenie pokopalnianych terenów przy ul. Skwary.
Mieszkańcy chcą spokoju i zieleni
Liczna obecność mieszkańców w debacie jest pokłosiem proponowanych zmian w projektowanym MPZP. Głównie chodzi o zmianę przeznaczenia terenów po byłej kopalni Anna z terenów do rewitalizacji na przemysłowe. - Stanowczo sprzeciwiamy się tym zmianom - mówił podczas debaty mieszkaniec Pszowa Radosław Cichy. Wyjaśnił, że jego zdaniem zmiana przeznaczenia terenów umożliwi legalizację prowadzonych przy ul. Skwary działalności. Przypomnijmy, że od kwietnia czarny pył osiada na każdej powierzchni w najbliższym otoczeniu pokopalnianych obiektów. Zapylenie pochodzi od przedsiębiorców, którzy ulokowali się na tamtejszych gruntach. - Apelujemy o niedokonywanie w MPZP zmiany przeznaczenia terenów po byłej kopalni Anna na tereny przemysłowe. Otworzy to furtkę dla wszelkiego rodzaju szkodliwej dla nas działalności - mówili zgodnie mieszkańcy uczestniczący w debacie. Stanowczo dodawali, że nie chcą stref przemysłowych czy produkcyjnych w centrum miasta. - Widzielibyśmy tam tereny rekreacyjne, restauracje czy małe centrum handlowe połączone z parkiem i placami zabaw. Mamy dość hałasu, zapylenia i wzmożonego ruchu drogowego - przekonywali włodarzy.
Posłanka zapewnia pomoc
Na zaproszenie mieszkańców w debacie wzięła również udział posłanka Teresa Glenc. - Problem zapylenia jest mi bardzo dobrze znany - zaczęła. Przypomniała, że mieszkańcy Kolonii Fryderyk w gminie Gorzyce jeszcze nie tak dawano mierzyli się z podobnymi uciążliwościami, z jakimi obecnie walczą pszowianie. Skarżyli się oni głównie na pył emitowany przez jednego z przedsiębiorców, który zajmował się składowaniem i załadunkiem materiałów przypominających muły. - W Kolonii Fryderyk problem został zażegnany. Mam nadzieję, że w Pszowie będzie tak samo. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby państwu pomóc - mówiła posłanka zauważając, że poczyniła już pewne kroki ku rozwiązaniu sprawy. - Zainterweniowałam już w Ministerstwie Środowiska, obecnie czekam na reakcję z ich strony - dodała.
Zmiana zapisów rodzi odszkodowania?
W spotkaniu z mieszkańcami wzięli udział m.in. wiceburmistrz Piotr Kowol oraz Bożena Konieczny projektantka, która przygotowała projekt planu. - Nowe zapisy staraliśmy się sformułować tak, aby skutecznie zabezpieczały interesy mieszkańców, jak i całego miasta. Są one zdecydowanie bardziej restrykcyjne aniżeli obecnie obowiązujące przepisy - tłumaczył Kowol. Z kolei pani projektant stanowczo podkreśliła, że w nowym planie nie może pozostawić zapisu „do rewitalizacji” ponieważ nie pozwalają jej na to przepisy. - Rewitalizacja nie jest przeznaczeniem terenów, a pewnym procesem społecznym. Ponadto odnosi się ona do budynków i obiektów, a na tym terenie nie ma żadnego z nich, dlatego nie mam upoważnienia prawnego, aby ten zapis pozostawić - wyjaśniła. Dodała również, że nie może zmienić przeznaczenia pokopalnianych terenów np. na obszary rekreacyjno-sportowe, ponieważ wówczas gmina musiałaby wypłacić milionowe odszkodowania właścicielom terenów z tytułu ograniczenia ich korzystania z nieruchomości.
Brak porozumienia
Mieszkańcy oraz włodarze miasta nie doszli podczas spotkania do satysfakcjonującego obie strony kompromisu. W efekcie ci pierwsi zamierzają złożyć na ręce burmistrza swoje uwagi. - Chcemy zablokować niekorzystne dla nas zmiany w tym dokumencie. Zależy nam na naszym mieście i nie godzimy się na jego degradację - mówił podczas spotkania Radosław Cichy. - Jeżeli nasze działania na nic się zdadzą, będziemy się domagać od wojewody śląskiego zakwestionowania tego planu - zapowiada.
Przypomnijmy, że prace nad pszowskim MPZP trwają już od ponad dwóch lat i odbyły się już cztery wyłożenia dokumentu do publicznego wglądu.(juk)