Ostry spór o ceny śmieci
To już pewne. Od 1 sierpnia mieszkańcy Wodzisławia Śl. będą płacić znacznie więcej za śmieci niż do tej pory. Jeśli ktoś segreguje, to zapłaci 26,10 zł miesięcznie od osoby. Jeśli ktoś nie segreguje - 35 zł. To najwyższe opłaty śmieciowe w powiecie wodzisławskim. Decyzję o podwyżce poprzedziła ostra dyskusja między prezydentem a radnymi.
WODZISŁAW ŚL. Radykalna podwyżka za śmieci w Wodzisławiu Śl. stała się faktem. 10 lipca odbyła się sesja rady miasta, na której radni - choć niechętnie - większością głosów zadecydowali o wzroście stawek. Dla przykładu - już wkrótce 5-osobowa wodzisławska rodzina będzie płacić co miesiąc za wywóz śmieci aż 130,50 zł. Na kwartał wyjdzie aż 391,50 zł.
Z 12 zł...
Obecnie stawka za odbiór, transport i zagospodarowanie śmieci w Wodzisławiu wynosi 12 zł (śmieci segregowane). Obowiązuje do końca lipca, bo wtedy też umowa z obecnym wykonawcą usługi, czyli konsorcjum Transgór-Eko z Rybnika, dobiega końca. Miasto ogłosiło więc nowy przetarg. Po analizie wyszło, że ceny muszą drastycznie wzrosnąć: za segregowane odpady 26,10 zł od osoby na miesiąc, a w przypadku kiedy mieszkaniec nie segreguje - 35 zł. Wszystko dlatego, że system musi się bilansować. Miasto nie może do niego dopłacać, wpływy z opłat od mieszkańców muszą pokrywać wszystkie wydatki.
Prezydent Mieczysław Kieca tłumaczył, że „ani prezydent miasta, ani radni rady miejskiej nie ponoszą odpowiedzialności za taką, a nie inną proponowaną wysokość stawek”, bo wszystko weryfikuje rynek. A mechanizmy rynkowe są z kolei zależne od m.in. istniejących, przepisów, tych powstających na szczeblu krajowym.
Mogło być więcej
Przypomnijmy, że jeszcze niedawno wielu mieszkańców obawiało się stawki z „dwójką” na przodzie. Z kolei prezydent Mieczysław Kieca wyjaśnił, że realnym zagrożeniem była stawka zaczynająca się od „trójki”.
– Proponowana stawka mogłaby być nawet wyższa o 3-4 zł - podkreślił prezydent. - Ale nie wyraziłem na to zgody - dodał. Skąd zagrożenie tak horrendalną kwotą? Otóż stawka 26,10 zł nie zawiera tzw. buforu bezpieczeństwa. To znaczy, że w trakcie jej ustalania brano pod uwagę tylko taką ilość śmieci, jaka była odbierana od mieszkańców w ostatnich miesiącach. Gdyby tylko okazało się, że w przyszłości śmieci będzie więcej, pojawi się luka. I to kolejna, bo już teraz system odpadów w Wodzisławiu nie bilansuje się tak, jak powinien (tylko z tego powodu należałoby dodać do zaproponowanej i ostatecznie uchwalonej stawki dodatkowe 2 zł). - Podsumowując, stawka byłaby jeszcze większa, gdyby miała obejmować wspomniane składniki - tłumaczył prezydent.
Nerwy, docinki
Sesja, na której radni decydowali o stawkach za śmieci, trwała wiele godzin. Atmosfera gęstniała z minuty na minutę. Chwilami dyskusja była naprawdę burzliwa, obfitowała w docinki. Radni mieli mnóstwo pytań i wątpliwości. A te dotyczyły bardzo różnych aspektów. Dla przykładu - radni koalicji rządzącej zarzucali prezydentowi m.in. że przetarg śmieciowy został ogłoszony zbyt późno, bo nie ma teraz czasu na żadną alternatywę. Z takim zarzutem nie godził się prezydent, mówił o wielomiesięcznych przygotowaniach, które trwały od początku nowej kadencji samorządowej.
Tylko jedna oferta
Do przetargu na odbiór odpadów wpłynęła tylko jedna oferta. Zgłosiło się tylko konsorcjum firm Eko i Transgór. Tymczasem z formalnego punktu widzenia do przetargu mogło stanąć 21 firm. Bo tyle podmiotów znajduje się w rejestrze przedsiębiorstw świadczących tego rodzaju usługi. Radni dopytywali o organizację przetargu. A dokładnie o jego warunki. Chcieli wiedzieć, czy miasto analizowało, czy każda z wspomnianych 21 firm jest w ogóle w stanie wziąć udział w przetargu, czy ma szansę spełnić zawarte w nim warunki. Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej Tadeusz Dragon stwierdził, że według jego oceny „większość firm” spełniała warunki. Przewodniczący rady miasta Dezyderiusz Szwagrzak oczekiwał jednak takiego potwierdzenia na piśmie.
Przewodniczący kwestionował też zasadność ogłoszonych w przetargu kryteriów oceny ofert. A te wiązały się z tym, że 60 % oceny stanowiła cena brutto za 1 tonę odebranych i przetransportowanych odpadów komunalnych, natomiast 40 % oceny stanowiła liczba pojazdów realizujących przedmiot zamówienia spełniających wymagania powyżej normy Euro 5 w zakresie emisji spalin. Przewodniczący zastanawiał się, czy gdyby obostrzenie były mniejsze, wystartowałoby więcej firm. Prezydent Mieczysław Kieca stwierdził, że już w poprzednim przetargu normy Euro 6 były premiowane, a zgłosiło się więcej firm.
Część radnych dopytywała też o możliwość utworzenia miejskiej spółki, która wzięłaby na siebie obsługę gospodarki śmieciowej. Prezydent wyjaśniał, że nie widzi przeszkód, by wykonać analizę, czy funkcjonowanie takiej spółki jest zasadne, ale tłumaczył, że taka spółka i tak musiałaby stanąć do przetargu, a nie jest powiedziane, że byłaby konkurencyjna.
Propozycja przerwy
Przewodniczący rady miasta Dezyderiusz Szwagrzak dopytywał o możliwość uchwalenia niższych stawek niż proponowane 26,10 zł i 35 zł. Chciał wiedzieć, jak na taką decyzję zareagowałaby Regionalna Izba Obrachunkowa. Odpowiedzi, które otrzymywał, były dla niego na tyle mało przekonujące, że postanowił zawnioskować o przerwę w obradach sesji i powrócić do dyskusji i głosowania za tydzień. Zaapelował też do prezydenta, by pomyślał o rozwiązaniach, które spowodują, że stawki za śmieci w Wodzisławiu nie będą tak wysokie.
Propozycja spotkała się z wyraźnym sprzeciwem prezydenta. Włodarz uznał, że przeniesienie głosowania na inny termin nie jest możliwe. - Przypominam o konsekwencjach - zaznaczył. - Jeżeli rada nie przyjmie stawek, to stawia miasto w takiej sytuacji, że od 1 sierpnia miasto zaczyna tracić płynność w finansach publicznych - tłumaczył prezydent. - To nie jest zabawa na kilka tysięcy złotych. Mówimy o setkach, tysiącach, jak nie milionach. Nie przyjmuję informacji, że coś jest ogłoszone za późno. Celowo przygotowywaliśmy wszystko w tej kadencji, by nie zderzyć się ze stwierdzeniem, że coś zostało celowo zaprogramowane i poprzednio wyliczone. Nie ma żadnego problemu z przetargiem - powtarzał prezydent. - Państwo chcą przesuwać termin sesji, jakby w ciągu siedmiu dni miał wydarzyć się jakiś cud. Przepraszam, ale cud się nie stanie - grzmiał prezydent. Dodał, że taka decyzja może doprowadzić nawet do tego, że stawka będzie jeszcze wyższa. - Mam nadzieję, że zaczniecie sobie państwo zdawać sprawę z tego, do czego możecie doprowadzać miasto Wodzisław - bulwersował się.
– Wypraszam sobie takie słowa - irytował się z kolei przewodniczący. Słowa prezydenta uznał za potwierdzenie swojej opinii, że przetarg był za późno ogłoszony, bo teraz nie ma już czasu na żaden inny ruch.
Ostatecznie po około 7 godzinach dyskusji na sesji odbyło się głosowanie w sprawie wysokości stawek. Radni zadecydowali o podwyżce.
„Za” podwyżką głosowało 9 radnych: Eugeniusz Chłapek, Jan Grabowiecki, Stefan Grzybacz, Adrian Jędryka, Adam Kantor, Eugeniusz Ogrodnik, Czesław Rychlik, Ireneusz Skupień i Roman Szamatowicz. „Przeciw” było 7 radnych: Mariusz Blazy, Łukasz Chrząszcz, Roman Kapciak, Adam Króliczek, Marian Plewnia, Lidia Ptak i Krystyna Warcok. Wstrzymało się 3 radnych: Jakub Elsner, Dezyderiusz Szwagrzak, Józef Szymaniec.(mak)