Syrena w nowej remizie nie zawyła
Dopiero co oddali ją do użytku, a już pojawiają się problemy. Mowa o nowej remizie OSP w Marklowicach, w której przez przerwy w dostawie prądu szwankuje syrena wzywająca ochotników do akcji.
MARKLOWICE Kiedy zawyje syrena, druhowie ruszają do strażnicy. Aby obsadzić zastęp, potrzebnych ich jest minimum czterech. Co jednak w przypadku kiedy jest potrzebna pomoc, a syrena nie działa?
Syrena nie zawyła
4 maja strażacy z Marklowic dokonali długo oczekiwanego otwarcia nowej remizy przy ul. Krakusa. W użytkowanym od kilku tygodni nowoczesnym obiekcie pojawiły się jednak pierwsze problemy. - Jeszcze przed naszym oficjalnym wprowadzeniem się do nowej remizy zdarzyło się, że syrena nie zawyła, przez co nasz wyjazd do akcji nie doszedł do skutku - przyznaje Piotr Nowak, naczelnik OSP Marklowice. Interwencja, o której mówi, dotyczyła pożaru stodoły przy ul. Kilińskiego w Marklowicach. - Na szczęście w działaniach zastąpiła nas inna jednostka - dodaje naczelnik.
Przerwy w dostawie prądu
Strażacką syrenę, po przyjęciu zgłoszenia, uruchamia zdalnie dyżurny z wodzisławskiej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. Dlaczego jednak marklowicka syrena nie zawyła? Bo w remizie była przerwa w dostawie prądu. - Naszą syrenę zasila zespół akumulatorów. Kiedy przerwa jest długa, akumulatory rozładowują się, przez co urządzenie przestaje działać - wyjaśnia Piotr Nowak, dodając, że przerwy w dostawie prądu w okolicy nowej remizy zdarzają się bardzo często. - To konsekwencja szkód górniczych - mówi naczelnik. Kiedy syrena nie działa, do druhów nie docierają również smsy informujące o wezwaniu do akcji, generowane przez sieć.
Aby wyeliminować problem braku sygnału dźwiękowego syreny, strażacy zgłosili się do marklowickich włodarzy z prośbą o zakup agregatu prądotwórczego w celu zabezpieczenia ich gotowości bojowej. - Nie jest to nasze widzimisię. Nie chcemy, by sytuacja sprzed kilku miesięcy się powtórzyła - mówi naczelnik OSP. Dodaje, że w wyjazdach strażackich najważniejszy jest czas. - Remiza jest w dużej części zautomatyzowana, np. drzwi garażu otwierają się elektrycznie. Można je oczywiście otworzyć ręcznie, ale są to kolejne minuty opóźniające nasz wyjazd - podkreśla.
Zakup wstrzymany
Podczas jednej z ostatnich marklowickich komisji spraw społecznych radni jednogłośnie podjęli decyzji o zakupie agregatu prądotwórczego do nowej remizy. - Trudno sobie wyobrazić sytuację, że z powodu braku prądu gotowość bojowa naszych strażaków stanęłaby pod znakiem zapytania - mówił radny Marcin Sieniawski, popierając prośbę ochotników i prosząc włodarze o brak zwłoki w tej sprawie. Mimo wszystko agregat nie został jeszcze zakupiony. - Cenę urządzenia wyceniło nam dwóch ekspertów. Jeden oszacował, że potrzebny byłby agregat za 25 tys. zł, a drugi za 55 tys. zł. Są to bardzo duże kwoty - przyznaje sekretarz gminy Benedykt Kołodziejczyk. W związku z tym skierował sprawę zakupu urządzenia do ponownego rozpatrzenia radnym. Mają się oni pochylić nad sprawą na najbliższych obradach, czyli po wakacyjnej przerwie. Do tego czasu lepiej żeby w okolicach remizy nie brakowało prądu.(juk)