DUŻY KALIBER: Tak się kończy brak wyobraźni
RYBNIK – Wyszedłem z domu na własnych nogach, a wróciłem do niego przykuty do łóżka – pisze 27-latek, który 24 maja skoczył na główkę do zbiornika w lesie w Rybniku Kamieniu.
W serwisie internetowym pomagam.pl pojawił się dramatyczny apel o pomoc sparaliżowanego 27-latka z Rybnika Kamienia. – Jestem Piotrek. Mam 27 lat. 24 maja br. uległem wypadkowi. Skoczyłem na główkę do płytkiej wody i uderzyłem głową o dno. Doszło do złamania wybuchowego kręgów C6 i C7. Przeszedłem wielogodzinną operację, podczas której zrobiono resekcje trzonu C7 z przeszczepem z kości biodrowej oraz stabilizację kręgosłupa w odcinku szyjnym – opisuje swoją historię młody człowiek.
Akcję ratunkową opisywaliśmy na portalu nowiny.pl. Mężczyzna miał w towarzystwie innych osób spożywać wódkę. W pewnym momencie zerwał się i pobiegł w kierunku zbiornika, służącego do czerpania wody na potrzeby nadleśnictwa. Skoczył do wody i po chwili wypłynął bezwładnie unosząc się na powierzchni. Świadkowie wyciągnęli go i wezwali pomoc.
Akcja ratunkowa została przeprowadzona z wielkim rozmachem, bo ratownicy chcieli zminimalizować negatywne skutki urazu. Na miejsce zadysponowano straż pożarną oraz zespół pogotowia ratunkowego. Obrażenia wymagały transportu mężczyzny do specjalistycznego ośrodka. Na miejsce wezwano załogę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Z uwagi na to, że śmigłowiec Ratownik 4 z gliwickiej bazy LPR zakończył dyżur, do Kamienia wezwano całodobowo dyżurującego Ratownika 6 z bazy LPR w Krakowie. Mężczyzna został przetransportowany do centrum urazowego w Sosnowcu. W chwili wypadku, 27-latek był pod wpływem alkoholu – 1,4 promila.
– Mam sparaliżowane kończyny dolne i niedowład kończyn górnych – pisze na portalu Piotrek. – Potrzebuję pomocy we wszystkich podstawowych czynnościach życiowych. Ten wypadek zmienił nie tylko moje życie, ale i życie moich najbliższych, którzy muszą być przy mnie 24/h.
Zdaję sobie sprawę z głupoty jaką popełniłem jednak czasu nie da się cofnąć... Mimo ogromu tego cierpienia wiem, że dostałem szansę, której inni nie dostali po takim skoku. ŻYJĘ ! Bez walki nie osiąga się zwycięstwa dlatego teraz muszę walczyć każdego dnia o to by móc samemu zjeść, napić się, usiąść... to na początek. Długa droga przede mną. Jedyną moją nadzieją na odzyskanie sprawności w rękach i nogach (pomimo paraliżu czuję w nich mrowienie) jest długotrwała i kosztowna rehabilitacja, bez której łóżko zostanie moim więzieniem na zawsze. Proszę wszystkich ludzi dobrej woli o modlitwę i pomoc w moim powrocie do zdrowia – czytamy na portalu.
Piotrkowi potrzebne jest 50 tysięcy złotych. Do tej pory udało się zebrać nieco ponad 2 tysiące złotych. Pieniądze można wpłacać wpisując w wyszukiwarkę w internecie: pomagam.pl/piotrn (acz)