Były radny z Mszany apeluje o wsparcie dla sióstr zakonnych
Piękna zabytkowa architektura nie zawsze idzie w parze z funkcjonalnością. Pokazuje to przykład „Różanego Pałacu” w Krzyżanowicach, w którym mieści się Dom Pomocy Społecznej prowadzony przez zgromadzenie sióstr Franciszkanek Maryi Nieustającej Pomocy. W obiekcie brakuje windy. Potrzebne są też pieniądze na kolejne inwestycje. Czy uda się pomóc? Do wsparcia namawia były radny z Mszany.
KRZYŻANOWICE Krzyżanowicki Dom Pomocy Społecznej mieści się w dwóch oddziałach. Jednym z nich jest XIX-wieczny pałac, zlokalizowany przy ulicy Kolejowej 4. To tak zwany „Różany Pałac”. Obiekt został zakupiony przez siostry zakonne w 1930 roku od księcia Karola Lichnowskiego. Początkowo prowadzony był tam dom spokojnej starości oraz przedszkole. Następie obiekt przekształcono w zakład dla mężczyzn chorych na gruźlicę. Podczas wojny był zlokalizowany tam szpital wojskowy. Tam też stacjonowało wojsko. Kolejno w pałacu działał szpital dla chorych na tyfus, później ponownie dom spokojnej starości. Finalnie od ponad pięćdziesięciu lat w obiekcie funkcjonuje Dom Pomocy Społecznej. Drugi oddział ośrodka znajduje się natomiast 350 metrów dalej, przy ulicy Kolejowej 31. DPS przeznaczony jest dla dziewcząt niepełnosprawnych intelektualnie. Dysponuje 60 miejscami.
Pieczę nad DPS-em sprawuje wojewoda, który rokrocznie przeznacza dotację na działalność. Ponadto ośrodek utrzymywany jest z opłat, które co miesiąc wpływają za pobyt podopiecznych.
Albo winda, albo zamkniecie obiektu
Winda wymagana jest w budynku przy ulicy Kolejowej 4, który jest dwukondygnacyjny. Niektóre podopieczne poruszają się na wózkach inwalidzkich. Brak windy oznacza problemy z dostępnością. Inwestycja jest także wymagana przez województwo, bo przy ostatniej kontroli poinformowano, że jeśli winda nie powstanie, to obiekt może zostać zamknięty. – Zostałyśmy postawione pod murem – komentuje dyrektor ośrodka Alicja Batkiewicz, czyli siostra Salome.
Ogromne koszty
Temat stworzenia w obiekcie windy sięga jednak kilka lat wstecz. Jak mówi siostra dyrektor, ubiegano się nawet o dofinansowanie ze środków unijnych na inwestycję, tych jednak nie udało się pozyskać. Postawione pod ścianą siostry były zmuszone na podjęcie realizacji z pieniędzy zakonnych. Wszystkie wolne środki, jakimi dysponowało Zgromadzenie, przesunięte zostały na inwestycję. Udało się na szczęście zdobyć dotację z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, dzięki czemu sfinansowano około 40 procent inwestycji. Pieniędzy jednak nadal brakuje. Przez co ciągle przesuwa się termin oddania prac.
Siostra dyrektor przyznaje, że aktualnie budowa windy dobiega końca. Zauważa również, że jej wykonanie to jedno, jednak w trakcie prac pojawiły się też dodatkowe roboty. Jako że obiekt jest pod ochroną konserwatora zabytków, to prace muszą być przeprowadzane pod jego nadzorem. Konsultacje jednak nie dostarczyły pozytywnych wiadomości. Konserwator nakazał w tzw. strefie przeciwpożarowej wymianę ośmiu okien z plastikowych na drewniane oraz czterech drzwi wewnętrznych. To kosztowało ponad 306 tysięcy złotych. Dodatkowo do tego doszła wymiana kafelek na korytarzu, łączniku doprowadzającym do windy. Konserwator nakazał, aby zostały wymienione na takie same, które znajdują się w innych częściach, czyli te po księciu Lichnowskim. Koszt to kolejne 10 tys. złotych. Łącznie koszt windy ze wszystkimi pracami dodatkowymi oszacowano na ponad 1 mln zł.
Dach opanowały kuny
Niestety, winda to nie jedyna potrzebna inwestycja. Siostra dyrektor wskazuje, że wśród pilnych prac jest również remont dachu budynku zlokalizowanego przy ul. Kolejowej 31. Ten został opanowany przez kuny. - Sprawa jest o tyle pilna, że kuny niesamowicie hałasują, także nocą, a przez to nasze podopieczne nie potrafią spać. To są osoby przeważnie z głębokim upośledzeniem, bardzo to źle wpływa na ich stan psychiczny i fizyczny – mówi siostra. Przez realizację inwestycji z windą nie widać więc jak na razie szans na modernizację dachu. Siostry starały się nawet o odszkodowanie od firmy, która wcześniej modernizowały ten dach, niestety ta się rozpadła.
Pomaga radny
W pomoc siostrom zaangażował się Łukasz Mura, obecnie radny powiatu raciborskiego z Owsiszcz. To jego pierwsza kadencja w powiecie raciborskim. Wcześniej, zanim przeprowadził się do gminy Krzyżanowice, mieszkał w Mszanie. Tam także działał przez cztery lata w lokalnym samorządzie jako radny, był również przewodniczącym Gminnej Spółki Wodnej oraz członkiem rady sołeckiej. – To dla mnie prawdziwe wyzwanie, ale i sprawa honoru. Poparcie, które uzyskałem w wyborach, zobowiązuje, a także mobilizuje do dalszych działań – mówi. Radny wspiera siostry we wszystkich działaniach, obecnie zajął się poszukiwaniem sponsorów, którzy mogliby wesprzeć inwestycję. – To pierwszy samorządowiec, który się zainteresował, i stara się nam pomóc. Ogromnie cieszymy się z jego zaangażowania – komentuje siostra dyrektor.
Pomóc może każdy
Nasi rozmówcy wskazują, że potrzeby finansowe są jeszcze ogromne. Do zakończenia jest inwestycja związana z windą (gdzie dochodzi również konieczność przebudowy podwórka, bo to zmieniło kształt po powstaniu windy), na modernizację czeka też dach. Siostry proszą o otwarte serce osoby chętne i gotowe wspomóc ten cel o kontakt z Domem Pomocy Społecznej poprzez numer telefonu (32) 419 40 20 lub mailowo z radnym Łukaszem Murą – lukmura@interia.pl. Dawid Machecki