List do redakcji
Na naszą redakcyjną skrzynkę pocztową trafił list otwarty Głosu Pokoleń skierowany do senatora Adama Gawędy. Publikujemy zarówno treść listu, jak i odpowiedź senatora. Głos Pokoleń to stowarzyszenie założone m.in. przez Dariusza Prusa i Tadeusza Skatułę, a więc odpowiednio byłego wicestarostę Powiatu Wodzisławskiego oraz byłego starostę, a obecnie wicestarostę Powiatu. Senator Adam Gawęda to polityk PiS, który aktywnie angażuje się w politykę lokalną.
Szanowny Panie Senatorze, zwracam się do pana Adama Gawędy
Z przerażeniem i konsternacją przeczytałem relację z konferencji prasowej zorganizowanej 9 stycznia w pańskim biurze senatorskim w Wodzisławiu Śląskim. Wielokrotnie rozmawialiśmy na temat współpracy. W wielu miejscach nasze poglądy są bowiem bardzo bliskie. Nie mogę - zwłaszcza w kontekście tego, co stało się w Gdańsku - zaakceptować stylu i języka, jakim się pan posłużył.
Pominę hipokryzję towarzyszącą całemu temu teatrzykowi (jeszcze niedawno snuł pan plany obalenia Ireneusza Serwotki jako starosty, dzisiaj występuje pan z nim ramię w ramię), a także styl w jakim walczy pan o stołki dla swojej koleżanki i kolegi, nie mogę jednak nie zareagować na polityczny szantaż, jaki został wygłoszony podczas konferencji. Jaki pan, pani poseł Kloc i inni uczestnicy tego spotkania mają mandat do podejmowania takich działań? Zostaliście wybrani przez ludzi po to, by rozwiązywać ich problemy, a dla osiągnięcia politycznej korzyści nie wahacie się straszyć trudnościami w pozyskaniu środków zewnętrznych z „Programu dla Śląska”.
Tak jak byłem zbulwersowany działaniami lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej, tak jestem oburzony tym, co teraz jako Prawo i Sprawiedliwość robicie. Czuję się zażenowany postawą byłego starosty, Ireneusza Serwotki, i zastanawiam się jakim tupetem i samouwielbieniem trzeba się cechować, by zamiast zniknąć ze sceny politycznej po latach niesławnej działalności w różnych podmiotach, upominać się i bezpardonowo walczyć o dostęp do koryta.
Panie Senatorze, podczas wielokrotnych rozmów przeprowadzonych w minionych trzech latach, deklarował pan zupełnie inną postawę. Czy mam rozumieć, że tamte deklaracje nic dla pana nie znaczą? Miał pan na ustach wiele pięknych słów, ale nic z tego nie wynikło, a teraz posuwa się pan do szantażu, straszy rodziców niepełnosprawnych dzieci powtórką z Koszalina itp. Jest pan niewiarygodny i bardzo mało skuteczny. Jako zarząd Stowarzyszenia wielokrotnie zwracaliśmy się do pana z propozycjami gotowych projektów, by pomóc szpitalowi. Niestety bezskutecznie.
Wstrząsający jest też poziom pańskiej kultury osobistej. Nie uchodzi panie senatorze, rocznik 1967, wypominać komukolwiek wieku, zwłaszcza że nie przeszkadzał on panu, gdy z obecnymi członkami zarządu rozmawiał pan o ewentualnej koalicji w radzie powiatu. W stosunku do osób, które wiedzą, doświadczeniem, energią, kreatywnością i umiejętnościami, a takimi są członkowie zarządu powiatu, przerastają mnie i pana wielokrotnie, po prostu nie wypada sugerować, a tym bardziej mówić otwarcie, że są zbyt starzy.
Jako mieszkaniec powiatu, przedsiębiorca, osoba aktywna w organizacjach pozarządowych i obserwator lokalnej polityki, sugeruję, by zajął się pan rozwiązywaniem prawdziwych problemów mieszkańców, a nie uprawianiem polityki partyjnej. Po to otrzymał pan mandat parlamentarzysty - również ode mnie. Nie po to, by załatwiać stołki dla p. Maćkowskiej i p. Serwotki.
Wraz z moim otoczeniem jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi parlamentarzystami - również panem - pod warunkiem, że w działalności nie będzie chodziło o obrażanie i walkę o stołki dla politycznych współpracowników, ale o troskę o sprawy mieszkańców. Niestety pańskie ostatnie wypowiedzi wygłoszone na konferencji dyskwalifikują pana nie tylko w sensie politycznym, ale przede wszystkim etycznym. Przekroczył pan wszelkie granice, strasząc rodziców uczniów Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych w Wodzisławiu Śl. możliwością powtórzenia tragedii z escape roomu w Koszalinie. Nie tylko posunął się pan do wygłoszenia nieuprawnionej tezy, ale przede wszystkim instrumentalnie i cynicznie wykorzystał pan ludzką tragedię. Pan o tym wie, głęboko bowiem wierzę, że pańska bliskość Kościoła jest dowodem zinternalizowania nauki chrześcijańskiej.
Napluć na kogoś, oczernić, poniżyć w środkach publicznego przekazu można zawsze, ale czy to przystoi godności Senatora RP? Czy to przystoi Panu?
Na koniec, w imieniu Stowarzyszenia „Głos Pokoleń” chcę zdecydowanie poprzeć działania obecnego zarządu Powiatu Wodzisławskiego. Z poważaniem Jacek Łopuszyński wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Głos Pokoleń
*Jacek Łopuszyński był kandydatem Głosu Pokoleń w ubiegłorocznych wyborach samorządowych. Kandydował do rady powiatu. Otrzymał 40 głosów.
Szanowni Czytelnicy Nowin Wodzisławskich!
Stanowisko opublikowane przez pana Jacka Łopuszyńskiego w wielu punktach jest dla mnie obraźliwe i oparte na nieprawdziwych przesłankach. Agresywny język i ewentualne motywacje autora pozostawiam wyłącznie Państwa ocenie. Poza kilkoma nieprawdami, których nie wolno mi pozostawić bez odpowiedzi, nie będę ich komentował, bo nie mam prawa marnować Państwa czasu na jałowe „pyskówki”, ani nie chcę przyczyniać się do eskalowania konfliktów, które jeszcze nigdy nie przyniosły niczego dobrego.
Mój mandat senatora pochodzącego z ziemi wodzisławskiej (któremu zaufało 69014 wyborców) pojmuję również w ten sposób, że nie wolno mi się obrażać nawet na najbardziej zaciekłych krytyków, bo ja wciąż wierzę, że w gruncie rzeczy wszystkim nam chodzi o to, by skutecznie działać dla dobra powiatu wodzisławskiego i jego mieszkańców. To jest także odpowiedź na pytanie pana Łopuszyńskiego, dlaczego jako senator interesuję się także sprawami samorządowymi.
Chcę z całą mocą podkreślić, że to nieprawda, iż walczę o stołki dla koleżanki. Kandydatem zaproponowanym na starostę bezpośrednio po wyborach był fachowiec spoza naszego ugrupowania, który moim zdaniem sprostałby ważnym wyzwaniom, przed którymi stoi samorząd powiatowy w obecnej kadencji. Był nim pan Zbigniew Podleśny, obecny wiceburmistrz Radlina. Ostatecznie, to Wspólnota Samorządowa zdecydowała, że Starostą będzie pan Leszek Bizoń. Powiedzmy to wreszcie głośno, aby czytelnicy i mieszkańcy mogli sami ocenić, czy zwodzenie i zakulisowe gierki Wspólnoty były uczciwe?
Nieprawdą jest także, że szykanujemy kogokolwiek z powodu wieku. To po prostu racjonalna ocena sytuacji, wynikająca wyłącznie z wiedzy o skali i intensywności zadań stojących przed zarządem powiatu na najbliższe pięć, podkreślam aż pięć długich lat. Doceniam wiedzę i doświadczenie Pani Kornelii Newy, jednak trudno mi sobie wyobrazić dobre i skuteczne zarządzanie bardzo dużym obszarem, jakim jest oświata na 2/5 etatu (12 placówek, ponad 500 nauczycieli, prawie 6000 uczniów). Mamy w samorządzie wystarczająco wiele stanowisk, gdzie można wykorzystywać doświadczenie życiowe i wiedzę osób w wieku emerytalnym. Niech Państwo sami, na chłodno ocenią, czy do zarządu powiatu, a więc do pracy na 150 procent, wielogodzinnej, stresującej, wymagającej ciągłego zaangażowania, wielu podróży, bardziej nadają się osoby w wieku 68, 73, 61 i 68 lat, czy też osoby w pełni ukształtowane zawodowo, doświadczone, ale jednak znacząco młodsze? Nam bardzo zależało, by w zarządzie powiatu zasiadły właśnie takie osoby. Jest nią bardzo doceniana przez wszystkie środowiska Pani Danuta Maćkowska (uzyskała najwyższy procentowy wynik wyborczy).
Podobnie wyjęty z kontekstu, demagogiczny i abstrahujący od faktów jest zarzut rzekomego straszenia przeze mnie mieszkańców trudnościami we współpracy z władzami województwa śląskiego czy „powtórką z Koszalina”. W pierwszym przypadku chcieliśmy podkreślić przede wszystkim nasze doświadczenie i dotychczasowe sukcesy w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, w tym w naprawianiu sytuacji szpitala i zarządzaniu oświatą. W obecnej sytuacji, w której nasze ugrupowanie sprawuje władzę zarówno na poziomie krajowym, jak i w województwie, w wyniku ciągłości działań (także kadrowej) i zdobytego doświadczenia, efekty naszej pracy mogłyby być jeszcze lepsze. Z kolei gdy chodzi o sytuację w Zespole Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych w Wodzisławiu, to naprawdę trzeba dużo złej woli, aby wyciąganie wniosków ze złych zdarzeń w celu naprawy sytuacji, nazwać straszeniem. Nietrudno wyobrazić bowiem sobie, co może stać się w szkole do której uczęszczają dzieci specjalnej troski w której brak jest dróg ewakuacyjnych oraz urządzeń przeciwpożarowych. Z tego musiał zdawać sobie sprawę pełniący wcześniej funkcję wicedyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego - pan Tadeusz Skatuła, który w tym przypadku przez kilka lat nie reagował.
Na koniec proszę autora listu i wszystkich, których to może dotyczyć: nie czekajmy na nauki płynące z tragicznych wydarzeń, rozmawiajmy ze sobą, spierajmy się, ale w kulturalny sposób, bez złych emocji, agresji i konfrontacyjnego języka. Adam Gawęda, Senator RP
PS. Zwracam się bezpośrednio do Państwa Czytelników, gdyż o istnieniu „listu do mnie”, który ma zostać opublikowany, dowiedziałem się od dziennikarza Nowin Wodzisławskich.