Mieszkańcy krytykują nowy rozkład jazdy autobusów
Nowa komunikacja autobusowa w Wodzisławiu miała być „naj”. Najwyższa jakość usług, korzystne dla mieszkańców rozkłady jazdy. Ale zanim nowa komunikacja w ogóle ruszyła, wylała się na nią fala krytyki ze strony pasażerów.
WODZISŁAW ŚL. 27 stycznia ruszył nowy rozkład jazdy miejskich (nie powiatowych) autobusów. Komunikacja na nowych zasadach miała charakteryzować się tym, że autobusy będą zupełnie nowe i klimatyzowane, rozkład jazdy przyjazny pasażerom, a do tego będzie więcej ulg. Mało tego, Wodzisław nawiązał współpracę z powiatem wodzisławskim polegającą na tym, że nowa powiatowa linia 37, jak i istniejące już powiatowe linie 38 i 41 będą służyły także mieszkańcom Wodzisławia. Dzięki nawiązaniu takiej współpracy miejskie autobusy i autobusy PKS nie miały już ze sobą konkurować, a się uzupełniać.
W praktyce okazuje się, że mieszkańcy mają sporo uwag co do zaproponowanego rozkładu jazdy. Swoimi uwagami zasypali wodzisławskich urzędników, a swoimi obawami podzielili się także z radnymi. W efekcie na sesji rady miasta 23 stycznia temat budzącego kontrowersje rozkładu jazdy pojawiał się nie raz.
Apele o przywrócenie linii
Najpierw wiceprzewodniczący rady miasta Marian Plewnia złożył interpelację, w której „w związku z licznymi protestami mieszkańców” zwrócił się z prośbą o przywrócenie starej trasy A zamiast powiatowej linii 37. Argumentował, że nowy rozkład jazdy oznacza problemy z dotarciem mieszkańców Wilchw i Osiedla Kopernika do ośrodków zdrowia na Nowym Mieście. Zwrócił też uwagę na brak możliwości dojechania linią 37 w sąsiedztwo cmentarza komunalnego.
O przywrócenie linii A i B apelował z kolei radny Mariusz Blazy. - Zmiany w komunikacji miejskiej, które pan prezydent zapowiadał i do których nas przekonywał, miały być dla mieszkańców zmianami na lepsze pod każdym względem. Nie tylko pod kątem jakości, ale przede wszystkim pod względem dostępności do komunikacji. Z informacji, które pan prezydent przekazywał radnym wynikało, że dzielnica Wilchwy będzie jedną z tych, które na zmianach mają najwięcej zyskać. Okazuje się, że rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej - przekazał radny i podał przykłady niedociągnięć. Na przykład, osoby z Wilchw, które wcześnie rozpoczynają pracę, pierwszy autobus będą miały dopiero o 5.15, a nie jak obecnie - o 4.26. Głosów krytyki było więcej.
Prezydenta także ma uwagi
Prezydent Mieczysław Kieca przyznał, że jego także niepokoi stan przygotowanej komunikacji. - Osobiście jako prezydent miasta muszę przyznać, że zaproponowane rozkłady jazdy i zaproponowane rozwiązania na dzień dzisiejszy nie realizują w pełni oczekiwań jakie przedstawiłem i do jakich upoważniłem moich współpracowników w momencie, gdy podejmowana była decyzja odnośnie przygotowywanego kształtu komunikacji - powiedział prezydent. Przyznał, że gdy zostały opublikowane nowe rozkłady jazdy, zaczęły wpływać uwagi i pytania mieszkańców odnośnie ich kształtu. - Na pewno większość wniosków mieszkańców da się rozpatrzyć pozytywnie, ale to wymaga pracy i nie jest do zrealizowania w ciągu kilku chwil - przekazał prezydent. Został powołany zespół, który zbiera i analizuje uwagi mieszkańców. Z kolei powiat - jak przekazał prezydent Kieca - także jest gotowy do rozmów, jednak na dokonanie ewentualnych zmian potrzebuje do 3 miesięcy czasu.
Kto winien?
Prezydent stwierdził też, że opór radnych przy podejmowaniu decyzji odnośnie zwiększenia środków na komunikację nie pomógł w całej sytuacji, bo kiedy początkowo nie było zgody rady na nową komunikację, powiat musiał już podjąć swoje decyzje rozkładowe. Przewodniczący rady Dezyderiusz Szwagrzak odparł jednak, że to prezydent ogłosił przetarg za późno, chciał postawić radnych przed faktami dokonanymi i stąd obecne kłopoty. (mak)