Podwójne szczęście
W Polsce coraz częściej rodzą się bliźnięta. Niewielki wpływ na ten stan rzeczy ma natura. Powodem jest coraz częstsze stosowanie technik wspomaganego rozrodu. Co piąta para ma bowiem problemy z poczęciem potomka.
Ciąże mnogie to już niemal codzienność na oddziałach położniczych. Nikogo nie dziwią narodziny bliźniaków. No może jakąś sensację wzbudzają jeszcze pięcioraczki. Niektórzy zazdrośnie spoglądają na rodziców, których spotkało podwójne szczęście. W końcu za jednym razem można mieć od razu gromadkę maluchów. Ale ciąże mnogie przez ginekologów traktowane są jako patologie. Niosą bowiem za sobą wiele niebezpieczeństw nie tylko dla zdrowia matki, ale także płodu.
– Faktycznie terapie hormonalne stosowane u kobiet mających problemy z zajściem w ciążę spowodowały, że wzrosła liczba urodzeń bliźniaków. Taka ciąża jest pod specjalnym nadzorem lekarza. Może bowiem dojść do przedwczesnego porodu lub opóźnienia wzrostu jednego z płodów – tłumaczy Jacek Roman, ginekolog-położnik.
Są także gorsze następstwa. Jeśli wystąpi tzw. zespół podkradania może dojść nawet do śmierci jednego z płodów, ponieważ jedno dziecko żyje kosztem drugiego.
Najbardziej ryzykowne są ciąże bliźniacze jednojajowe. W takiej sytuacji największym zagrożeniem jest, że urodzą się bliźniaki syjamskie.
– Na szczęście dysponujemy coraz nowocześniejszym sprzętem diagnostycznym i możemy kontrolować wszelkie nieprawidłowości w przebiegu ciąży mnogiej – mówi lekarz.
(j.sp)