On jest otuchą i podporą
Jubilat urodził się 7 stycznia. Tego właśnie dnia w domu w Kokoszycach, gdzie mieszka z córką i zięciem, zebrali się przyjaciele i rodzina. Odprawiono mszę świętą w jego intencji. Dzień później odwiedzili go przedstawiciele władz Wodzisławia i Gorzyc (pan Wilhelm urodził się w Turzyczce), a także członkowie wodzisławskiego Cechu i kombatanci. Jubilat otrzymał także wiele serdecznych życzeń nadesłanych m.in. od sąsiadów mieszkających dzisiaj w Niemczech oraz od uczniów Szkoły Podstawowej w Turzy Śląskiej. My odwiedziliśmy go kilka dni przed uroczystością. Jak zwykle był w znakomitej formie. Wspominał dawne czasy a nawet żartował.
– To niezwykłe, że w tym wieku on jest taki pogodny i wdzięczny za każdą przysługę – mówi jego córka Teresa Szymura. Ludzie starsi są często złośliwi i trudni do współżycia. On przeciwnie. Jest cierpliwy, za wszystko nam dziękuje. Obcowanie z nim pod jednym dachem to dla nas wielka przyjemność. Jest dla nas otuchą i podporą – dodaje pani Teresa. Jej mąż Władysław Szymura podkreśla, że teść jeśli już zachoruje to najczęściej na zapalenie płuc.
– Za każdym razem ludzie mówią, że on już tego nie przeżyje. Jest twardy – zawsze z tego wychodzi. Ma bardzo silny organizm. Choć słabo słyszy, to wzrok ma jeszcze bardzo dobry. Chętnie czyta – głównie Nowiny Wodzisławskie i Gościa Niedzielnego – podkreśla pan Władysław.
Ojciec Wilhelma Meisla był piekarzem. Działał w polskim ruchu niepodległościowym. W jego domu odbywały się spotkania Polskiej Organizacji Wojskowej. W piekarni odbierał przysięgę członków POW z Turzy, którą złożył również jego syn Wilhelm, który pełnił rolę kuriera. Uczestniczył także w przewożeniu broni z Czech do Polski. W wieku 17 lat w 1921 r. podczas III powstania śląskiego brał udział w zdobywaniu Wodzisławia przez powstańców.
Podczas II wojny światowej pomagał więźniom z filii oświęcimskiego obozu, znajdującej się na terenie kopalni „Fryderyk”. Jego niemieckie nazwisko zmyliło Niemców i pozwalali mu zatrudniać więźniów. Był dla nich wsparciem. Po wojnie prowadził piekarnię odziedziczoną po ojcu, był członkiem Izby Rzemieślniczej w Rybniku a potem Cechu Rzemiosł Różnych w Wodzisławiu. Wilhelm Meisel wychował wraz z żoną sześcioro dzieci, doczekał się 12 wnuków i 13 prawnuków.
(raj)