Uczennice w ciąży pod ochroną
Do szkół, jak co roku, trafiła ankieta dotycząca pracy szkoły w zakresie wychowania do życia w rodzinie. Dyrektorzy placówek oświatowych na jej wypełnienie i odesłanie mają czas do 5 stycznia. Część z nich nie kryje zaskoczenia zawartością ankiety.
Oprócz wielu pytań, m.in. o wykształcenie nauczycieli prowadzących tego typu zajęcia, liczbę uczniów biorących w nich udział i podręczniki z jakich korzystają, pojawiło się nowe pytanie dotyczące liczby uczennic spodziewających się dziecka. Chodzi o dane dotyczące dziewcząt, które zaszły w ciążę w okresie od początku 2004 r. do końca 2006 r. Ministra interesuje w jaki sposób dyrektorzy szkół i nauczyciele wspierają ciężarne uczennice. Czy mogą one liczyć na konkretną pomoc. Jego zdaniem nie jest z tym najlepiej.
Zupełnie inne zdanie na ten temat mają pedagodzy, nie mówiąc już o samych uczniach i uczennicach. Nauczyciele twierdzą, że w przytłaczającej większości placówek dziewczyny w ciąży traktowane są bardzo dobrze. Zapewnia się im dodatkową pomoc w nauce, umożliwia zdawanie egzaminów w późniejszych terminach, a w razie potrzeby prowadzi się rozmowy z rodzicami. Bardzo często z taką osobą solidaryzują się rówieśnicy, którzy natychmiast ruszają z koleżeńską pomocą.
– W wodzisławskich gimnazjach zdarzają się uczennice w ciąży. Nie mam sygnałów jakoby były one niewłaściwie traktowane. Szkoły z takimi sprawami doskonale sobie radzą – mówi Ryszard Ciesielski, naczelnik Wydziału Edukacji w Urzędzie Miasta w Wodzisławiu.
Tego samego zdania jest Ryszard Zawadzi, były dyrektor Zespołu Szkół Technicznych w Wodzisławiu, obecnie wiceprezydent Wodzisławia odpowiedzialny za miejską oświatę. Twierdzi on ponadto, że sprawa dotyczy także chłopców. Jego zdaniem również i oni mogą liczyć na wsparcie.
– Miałem swego czasu ucznia, którego dziewczyna zaszła w ciążę. Okazał się osobą odpowiedzialną. Po lekcjach pracował, zawarł związek małżeński, wynajął mieszkanie i starał się utrzymać rodzinę. Pomagaliśmy mu jak tylko mogliśmy. Mógł liczyć na wsparcie nauczycieli i kolegów – wspomina Ryszard Zawadzki.
Kolejny pomysł ministra Giertycha nie podoba się także Marii Tkocz, prezesowi Zarządu Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego z siedzibą w Wodzisławiu. Uważa ona, że minister zachowuje się tak, jakby niewiele widział o tym co się w szkołach dzieje.
– Uczennice w ciąży od dawna są wspierane, więc nie rozumiem skąd niepokój ministerstwa edukacji. Chętnie jako związek zawodowy wzięlibyśmy udział w konsultacjach dotyczących także takich spraw. Niestety minister konsekwentnie nas pomija – mówi Maria Tkocz.
Roman Giertych stoi przy swoim. Jego zdaniem pomoc uczennicom w ciąży jest niewystarczająca. Powinna być wzmocniona. Uważa, że dzięki temu część przyszłych matek zrezygnuje z dokonania aborcji.
Maria Tkocz ze Związku Nauczycielstwa Polskiego
Pracuję w Zespole Szkół Ekonomicznych w Wodzisławiu. Pamiętam dziewczynę, która uczyła się w trzeciej klasie. Zaszła w ciążę. Okazało się, że rodzice pogodzili się z zaistniałą sytuacją i po rozmowach z nami wspólnie pomogliśmy tej osobie. Ruszyła także swego rodzaju zorganizowana pomoc koleżeńska. Dziewczyna wyszła za mąż, a na wigilię następnego roku przyszła z małą dziewczynką.
Ryszard Zawadzki wiceprezydent Wodzisławia, były dyrektor Zespołu Szkół Technicznych w Wodzisławiu
W szkole którą kierowałem były przypadki uczennic w ciąży. Za każdym razem szkoła doskonale sobie radziła w takiej sytuacji. Z tego co wiem, pozostałe placówki postępują podobnie. To nie są czasy kiedy uczennice spodziewające się dziecka są napiętnowane. Teraz się im pomaga. Mogą także zgłosić wniosek o indywidualny tok nauczania. Korzystają jednak z tego bardzo rzadko.
Rafał Jabłoński