Tragedia wisi w powietrzu
Dom był już wtedy w opłakanym stanie. Stoi na szkodach górniczych. Kopalnia podparła ściany zastrzałami, a pan Jerzy dostał zastępcze mieszkanie w Pszowie. Miał zabezpieczać opuszczony budynek. Niestety nic w tym kierunku nie zrobił. Wiosną tego roku najbliżsi sąsiedzi – państwo Jadwiga i Henryk Matułowie zauważyli, że budynek zaczyna się przechylać. Zgłosili sprawę u inspektora nadzoru budowlanego. Ścianę frontową podparto. Takie zabezpieczenie niewiele pomogło. W miniony wtorek ściana się zawaliła.
– Nie było nas wtedy w domu. Jak wróciliśmy poinformowaliśmy o wszystkim najpierw straż miejską. Ci z kolei Urząd Miasta. Jeszcze tego samego dnia przyjechał inspektor nadzoru ze strażakami – opowiada Jadwiga Matuła.
Została powołana specjalna komisja do zbadania katastrofy budowlanej. Nakazano zabezpieczyć obiekt przed dalszym zawaleniem. Taki obowiązek spoczywa na właścicielu. Problem w tym, że chwilowo nie wiadomo kto nim jest. Jerzy Tomas zmarł rok temu i nie uregulował spraw spadkowych. Tymczasem boczna ściana budynku ma takie pęknięcia, że nawet przy niewielkim tąpnięciu może się zawalić na posesję państwa Matułów.
– Jesteśmy przerażeni. Mamy trzyletnią wnuczkę, która często nas odwiedza. Dobrze, że teraz jest zimno, więc nie bawi się w ogrodzie – mówi Henryk Matuła.
Dopóki nie zostanie wyznaczony z urzędu kurator masy spadkowej niewiele można zrobić.
– Wystąpimy z takim wnioskiem do sądu. Jeśli wyrok wskaże kuratora, będzie on musiał budynek rozebrać – mówi Piotr Zamarski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
Sprawa może ciągnąć się jednak bardzo długo, bo osób mogących partycypować w spadku jest kilka. Na razie obowiązek zabezpieczenia budynku weźmie na siebie Urząd Miasta w Rydułtowach. – W budżecie będą musiały znaleźć się pieniądze na rozwiązanie tej sprawy. Nie możemy przecież dopuścić, żeby doszło do tragedii – mówi Kornelia Newy, burmistrz Rydułtów
Tymczasowym rozwiązaniem może być podparcie bocznej ściany zastrzałami. Zajmą prawie cały ogródek państwu Matułom, ale jak sami mówią, lepsze to niż niepotrzebny dramat.
Justyna Pasierb