Miało być lepiej, wyszło jak zawsze
Do tej pory, jeśli pieniądze szły np. na remonty, modernizacje, budowę dróg i chodników to korzystano ze zwolnienia od podatku od dochodów. Zarządcy nieruchomości nie wnosili do urzędów skarbowych prawie żadnych wpłat z tego tytułu. Przede wszystkim zapobiegało to podwyżkom opłat pobieranych od mieszkańców i zachęcało spółdzielnie do pozyskiwania dodatkowych funduszy. Nowelizacja ustawy o podatku dochodowym z października znacznie uszczupli budżety spółdzielni.
– W przypadku SM ROW w przyszłorocznym budżecie może być mniej nawet o 500 tys. zł. Wcześniej przeznaczaliśmy te pieniądze na bieżące remonty. Szukamy rozwiązania, aby zmiany jak najmniej dotknęły naszych mieszkańców – tłumaczy Jan Grabowiecki, prezes SM ROW.
Już wiadomo, że trzeba będzie ciąć koszty utrzymania budynków. Być może lukę uda się wypełnić dzięki zmianie planów pozyskiwania środków zewnętrznych. Jeśli i to nie pomoże, ograniczony zostanie zakres robót. Najczarniejszym scenariuszem jest podwyższenie opłat za mieszkanie.
Istnieje jeszcze jeden problem związany z nowelizacją ustawy. Spółdzielnie będą zmuszone prowadzić podwójną ewidencję kosztów i przychodów. Jednak, aby dokonać takiego rozgraniczenia trzeba najpierw zdefiniować, czym jest gospodarka zasobami mieszkaniowymi.
– I tu zaczynają się schody, bo w przepisach prawa, w tym również w ustawach podatkowych takiej definicji nie ma - tłumaczy prezes Grabowiecki.
Wszystko wskazuje na to, że zapewnienia rządzących są jedynie mrzonką. Miało być tanie państwo i zmniejszenie biurokracji. Wyszło jak zawsze.
(j.sp)