Recepta na długowieczność
Umiar w jedzeniu, dieta bogata w warzywa i owoce, ćwiczenia fizyczne i dużo, dużo ruchu - oto przepis Wiktorii Knaflewskiej z Wodzisławia na długowieczność.
Pani Wiktoria 15 października obchodziła setną rocznicę urodzin. Szacowna jubilatka urodziła się w Staniewie koło Krotoszyna. Życie jej nie rozpieszczało. Jeszcze podczas zaborów trafiła do pracy w Niemczech. Kiedy wróciła próbowała ułożyć sobie życie w wolnej Polsce. Wyszła za mąż, urodziła troje dzieci. Szczęście rodzinne nie trwało jednak długo. Po wybuchu II wojny światowej męża Walentego wcielono do wojska. Wkrótce ukochany pani Wiktorii trafił do niemieckiej niewoli. W obozie jenieckim pod Wiedniem spędził kilkanaście miesięcy. Ciężkie warunki sprawiły, że zachorował na tyfus. Na szczęście udało mu się wyjść z choroby. Wkrótce został zwolniony z obozu i wycieńczony pieszo wrócił do domu w Jarocinie, gdzie czekała na niego stęskniona żona z dziećmi. Niedługo później państwu Kanflewskim urodził się najmłodszy syn Tadeusz, u którego obecnie kobieta mieszka. Po wojnie, kiedy dzieci skończyły szkołę podstawową rozjechały się po Polsce, aby kontynuować naukę.
Na urodzinowym przyjęciu z okazji setnej rocznicy urodzin zabrakło już niestety ukochanego męża i najstarszej córki. Pani Wiktoria doczekała się 10 wnuków i 23 prawnuków.
Mama zawsze była wulkanem energii. Nie umiała usiedzieć na jednym miejscu. Była w ciągłym ruchu. Jeszcze do niedawna co rano gimnastykowała się. Starała się nie przejadać i unikała potraw mięsnych. Ale słabość ma jedną do dziś – słodycze – śmieje się Tadeusz Knaflewski, syn jubilatki.
matylda