Wyszli z sali na znak protestu
W kwestii pozyskiwania środków z Unii Europejskiej władze miasta nie mają się czym chwalić.
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej przedstawiono osiągnięcia władz miasta co do pozyskiwania środków zewnętrznych. W dokumencie brakowało konkretów. Nie było też ani słowa o pieniądzach pozyskanych z Unii Europejskiej. Zdaniem przewodniczącego Rady Miejskiej Wacława Mandrysza znalazły się tam jedynie plany i pobożne życzenia prezydenta. Wymienia się środki na budowę kolekta A i B, kiedy nie jest pewne czy te pieniądze nie przepadną. Poza tym mówi się o środkach zewnętrznych na likwidacje niskiej emisji, kiedy już wiadomo, że Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska nie ma na to pieniędzy. Po co w takim razie taką informację przygotowano? – pytał przewodniczący Mandrysz.
Znikoma wielkość środków europejskich (w tym roku zaledwie 483 tys. zł, z czego ponad połowa to środki dla szkół) zaniepokoiła także Jana Grabowieckiego. Jego zdaniem, mizeria w tym zakresie to źle przygotowywany budżet. Dzisiaj mówi się, że nie mamy środków z Unii Europejskiej, ponieważ obciążają nas pożyczki. Mimo tego sięga się po kolejne pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Trzeba zdecydować co się opłaca, skoro pożyczka jest umarzana w ok. 30 procentach, a Unia daje dotację nawet 85 procent – mówi Grabowiecki.
Kiedy wiceprezydent Jan Zemło szedł w zaparte i przekonywał, że jest bardzo dobrze, sala pustoszała. Radni na znak protestu wychodzili. Zainterweniowała wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Anna Białek. Domagała się powrotu radnych. Nie chcą wrócić dopóki nie skończy się kampania wyborcza – uciął krótko Janusz Wyleżych. Po kilkunastu minutach obrady prowadzono w pełnym składzie.
(raj)