Złodziej życia
„Traktowaliśmy go jak członka rodziny, a on wszedł do naszego domu jak złodziej. Zabijając naszą córkę, zabrał nam nasze życie” – mówi ze łzami w oczach ojciec zamordowanej Doroty. Młodsza siostra, Małgosia (na zdjęciu), nie może otrząsnąć się po tragedii.
Makabryczne zdarzenie: 26-letni mężczyzna w okrutny sposób zabił swoją byłą dziewczynę.
Ulica Powstańców w Skrzyszowie. Piętrowy, jednorodzinny dom. Obok sklep spożywczy, życzliwi sąsiedzi. To tutaj tydzień temu, we wtorek, rozegrała się tragedia, o której stało się głośno w całej Polsce. Paweł P., 26-letni mieszkaniec Jastrzębia Zdroju, zabił swoją byłą dziewczynę, 23-letnią Dorotę D. Zadał jej kilkadziesiąt ciosów nożem. Dlaczego? Prawdopodobnie z zazdrości. Nikt by nie pomyślał, że coś takiego zrobi. Znaliśmy go od pięciu lat. Pomagałem mu załatwiać sprawy związane z pracą. Zawsze powtarzał, że tak ją kocha, że nigdy by jej nic złego nie zrobił – mówi przez łzy ojciec Doroty. Proszę napisać, że zabrał nam najukochańszą siostrę – szlocha młodsza siostra, Małgosia. Zasłania twarz rękami, potem zaciska palce. Jej chłopak, Grzegorz, przytula ją i głaszcze po głowie uspokajająco. Ona była taka radosna, nikomu nic złego nie zrobiła. Cieszyła się życiem, wszyscy ją lubili. Za co on jej to zrobił? – pyta dramatycznie młodsza z sióstr.
Chory z zazdrości?
Jak do tego doszło? Rodzina nieżyjącej Doroty rozpamiętywuje minione zdarzenia. Dorota chodziła ze swoim chłopakim pięć lat. Trzy miesiące temu zerwała z nim. Prawdopodobnie z powodu jego chorobliwej zazdrości. Traktowaliśmy go jak członka rodziny, ale nieraz widziałem, czy to na weselach, czy przy innych okazjach, że był czasem o nią bardzo zazdrosny. Nie pozwalał jej zatańczyć z innymi, obrażał się. Ale nie widzieliśmy w tym nic złego – relacjonuje ojciec Doroty. Był zaborczy. Ona kończyła studia na Politechnice Śląskiej, filii w Rybniku. W zeszłym tygodniu miała bronić pracę dyplomową. Niedawno zdała też egzamin na prawo jazdy, za pierwszym razem. Zdolna, pracowita, pełna energii i radości życia. W wolnych chwilach uwielbiała się bawić. On z zawodu tokarz. Ponoć nieraz wypominał jej wykształcenie. Obrażał się, kiedy wychodziła z koleżankami do klubu. Teraz wyszło także na jaw, że już wcześniej w przypływie agresji potrafił Dorotę uderzyć.
Zbrodnia zamierzona
W końcu Dorota tego nie wytrzymała i zerwała z nim. Była między nimi różnica charakterów - wspomina ojciec młodej kobiety. Po zerwaniu telefonował, słał sms-y. Później coraz częściej pojawiał się koło domu Doroty. Pewnego dnia jechałam samochodem, a on stał z plecakiem i zaciętą twarzą. Otrząsnęłam się ze zgrozy, bo jakoś mu źle wtedy z oczu patrzyło – wspomina sąsiadka, Monika Moczała ze Skrzyszowa. Ojciec nieżyjącej Doroty dodaje, że tydzień przed tragedią sprawca kręcił się coraz częściej koło ich domu. Jeden z sąsiadów powiedział mi, że leżał gdzieś w bruździe na polu i obserwował nasz dom. Niczego jednak nie podjrzewaliśmy – wspomina ojciec. Tymczasem już wtedy Paweł P. prawdopodobnie obmyślał zbrodnię. W plecaku miał przygotowany nóż i sznur.
Za zamkniętymi drzwiami
Tragedia rozegrała się w miniony wtorek rano. Poszedłem do pracy na godzinę 6.00, a żona na 7.30. W domu zostały trzy córki. Najstarsza Dorota i dwie młodsze – Małgorzata i Marta. Około godziny 7.30 sąsiad zadzwonił do nas ze straszliwą wiadomością – opowiada skrzyszowianin. Sprawca dostał się do domu ukradkiem, około godziny 7.00. Niewykluczone, że miał dorobiony klucz. Wszedł do pokoju Doroty i zamknął drzwi. Nie wiadomo dokładnie, co się działo za tymi drzwiami, ponieważ sprawca przebywa obecnie w szpitalu, miał wykonany zabieg i ze względu na stan zdrowia nie został jeszcze przesłuchany – poinformowała nas mł. asp. Magdalena Wija, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji. Czy zabójca rozmawiał z Dorotą? Dlaczego rzucił się na nią z nożem? Prawdopodbnie przyczyną była zazdrość, ale śledztwo jest w toku – dodaje Magdalena Wija.
Próbowały ratować siostrę
Usłyszałyśmy jakieś dziwne jęki z pokoju Dorotki. Drzwi były zamknięte. Krzyczałyśmy: „Dorota, proszę odezwij się, powiedz, że żyjesz!” To było straszne – wspomina przez łzy młodsza Małgosia. Poleciały z siostrą do kuchni po taboret i wybiły nim szybę w drzwiach. Widok, który zobaczyły, był przerażający. Tapczan, ściany, meble, stół, wszystko było zbryzgane krwią. Paweł P. w tym samym pokoju usiłował popełnić samobójstwo. Dorotka umierała w takich męczarniach. Za co to? Co ona komu zrobiła? – płacze Małgorzata. Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Siostry wybiegły z krzykiem na dwór. Wołały o pomoc. Zaalarmowały sąsiadów.
Przyszedł jak złodziej
Traktowaliśmy go jak członka rodziny, a on wszedł do naszego domu jak złodziej i nic nie ukradł, tylko zabrał nam nasze życie. Co on zrobił? – płacze ojciec nieżyjącej Doroty. Na 16 października zaplanowane było wesele młodszej córki Marty. Uroczystość została odwołana. Tragedią żyją wszyscy wokół. Pracuję tutaj od niedawna i nie znałam bliżej Doroty. Wiem, że była bardzo sympatyczna, miła. W sobotę przyszła tutaj po czekoladę dla siostry. Żartowała, że musi kupić jej tę lepszą, z „okienkiem”. Miło się z nią rozmawiało - mówi Joanna Konieczny, sprzedawczyni z sąsiedniego sklepu. Była bardzo fajną dziewczyną, wszyscy ją lubili. Miała w sobie tyle radości życia – dodaje Monika Moczała. Pogrzeb 23-letniej Doroty odbył się w miniony piątek.
Iza Salamon