Ocalała tylko suknia
Gdy dożynkowa zabawa rozkręcała się na dobre, oni przeżywali koszmar. „Ogień pojawił się w pokoju, do którego wszystko przenieśliśmy na czas remontu. Ocalał tylko mój strój ludowy, który włożyłam na dożynki” – mówi zrozpaczona Maria Rotkegel z Marklowic.
Na czas remontu meble i pozostałe przedmioty przenieśli do jednego pomieszczenia. Wszystko spłonęło.
Ogień w budynku przy ul. Krokusa pojawił się w niedzielę 3 września, kilkanaście minut przed godz. 17.00. W tym czasie kilka ulic dalej lokatorzy bawili się na gminnych dożynkach. W domu została 90-letnia kobieta, na poddaszu spał także 65-letni mężczyzna. Najpierw usłyszałam dwa odgłosy jakby coś wybuchnęło. Drugie uderzenie było potężne. Bardzo się wystraszyłam i uciekłam do sąsiada. Okazało się, że nie ma co ratować – mówi 90-letnia Elżbieta Błatoń. Na miejscu pojawiły się dwie jednostki Państwowej Straży Pożarnej i miejscowi ochotnicy. Natychmiast przystąpiliśmy do akcji. Z budynku w porę wynieśliśmy mężczyznę. Straty oszacowaliśmy na 50 tys. zł – mówi Marek Misiura, zastępca komendanta PSP w Wodzisławiu.
Jak pech to pech
Płomienie doszczętnie zniszczyły pokój na parterze. Właśnie tutaj znajdowała się większość przedmiotów należących do mieszkańców. Wszystkie ubrania, meble oraz sprzęt RTV. W poniedziałek miała przyjść ekipa z kopalni i w ramach szkód górniczych wyremontować część naszego domu. W sobotę przenieśliśmy wszystkie rzeczy do jednego pomieszczenia. Właśnie tam pojawił się ogień – mówi właścicielka budynku Teresa Rotkegel. Kobieta dodaje, że dom jest jej własnością od niedawna. Przepisali go na nią jej rodzice. Ci w czasie pożaru brali udział w gminnych dożynkach.
Pozostał tylko strój ludowy
Maria i Henryk Rotkegelowie nie mogą uwierzyć w to co się stało. Bawiliśmy się na imprezie i otrzymaliśmy telefon od sąsiadów. Szybko pojechaliśmy do domu. Gdy zobaczyłam szalejące płomienie przeżyłam wstrząs. Wszystko spłonęło – mówi nie kryjąc łez Maria Rotkegel. Na dożynkach byłam jako członkini Koła Gospodyń Wiejskich. Miałam na sobie strój ludowy. Pozostał mi tylko on. Nie mam nic. Chodzę w tym, co pożyczy mi rodzina czy sąsiedzi – dodaje pani Maria.
Sąsiedzi stanęli na wysokości zadania
Jeszcze tego samego dnia, w feralną niedzielę, na miejscu pojawił się wicewójt Piotr Galus i zaproponował poszkodowanym nocleg w budynku komunalnym. Skorzystali oni jednak z życzliwości sąsiadów i członków rodziny. W ubiegły czwartek wójt Tadeusz Chrószcz przekazał poszkodowanym 10 tys. zł. Uznaliśmy, że taka kwota jest niezbędna, by nasi mieszkańcy choć w części mogli wyremontować budynek i zakupić odzież – mówi wójt Chrószcz.
Poszkodowani nie kryją wzruszenia. Dziękujemy wszystkim, którzy natychmiast zaoferowali pomoc – mówią Maria i Henryk Rotkegelowie. Wspierają nas sąsiedzi, rodzina, a także władze gminy. Jesteśmy wdzięczni za każdy odruch serca. Dobrze mieć obok siebie takich ludzi – dodaje ze łzami w oczach kobieta.
Rafał Jabłoński