Potyczka z sąsiadem zza miedzy
Górnik Radlin - Rymer Rybnik 1:0.
Pierwszy kwadrans to typowe piłkarskie szachy. W 5 minucie krew w żyłach przyjezdnych zamroził kapitan Górnika Radlin Paweł Wala, kiedy zdecydował się na strzał z ok. 20 metrów. Piłka minimalnie przeszła wtedy nad poprzeczką bramki Rymera.
Po kwadransie gry goście trochę się pogubili. Źle podawali, niepotrzebnie tracili piłki i byli zdecydowanie wolniejsi. Dzięki temu „górnicy” kilkakrotnie zagrozili bramce Remigiusza Danela. W 21 minucie Tomasz Szczepan minimalnie się pomylił trafiając futbolówką w poprzeczkę. Nie pomylił się natomiast w 35 minucie, kiedy znakomicie dośrodkował w pole karne do Marcina Koczego. Ten minął jednego z obrońców i trafił do siatki Danela. 5 minut później mogło już być 2:0, ale po strzale Dariusza Tronta piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców.
Po przerwie drużynę gości wzmocnili Daniel Huwer i Dawid Rusiecki. Zmiana stron i zawodników przyniosła także zdecydowaną zmianę stylu gry gości, którzy stali się bardziej agresywni, zaczęli szanować piłkę i kilka razy o mały włos nie skończyło się to wyrównaniem. Wprawdzie piłka raz zatrzepotała w bramce Górnika, ale arbiter główny wcześniej dopatrzył się faulu na bramkarzu.
Ostatnie 15 minut to już obrona wyniku. Robiliśmy wszystko, aby te 3 punkty zostały w Radlinie. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Mieliśmy jednak więcej okazji do strzelenia bramek, jedną z nich wykorzystaliśmy i wygraliśmy cały mecz - mówi Robert Strójwąs, trener Górnika Radlin.
Marcin Macha