Prokurator zajmie się nagrodami dyrektorów
Wszystko wskazuje na to, że prokurator zajmie się sprawą nagród, które przyznali sobie dwaj poprzedni dyrektorzy rydułtowskiego szpitala.
Sprawa ujrzała światło dzienne w czerwcu, po tym jak szpital odwiedzili kontrolerzy starostwa. Uznali oni, że zarówno Roman Kubek jak i jego poprzednik Zbigniew Łyko z naruszeniem prawa otrzymali nagrody jubileuszowe za 20 lat pracy. Uznano, że dyrektorom, w przeciwieństwie do pozostałych pracowników, pieniądze z tego tytułu się nie należą.
Roman Kubek 5 października 2005 r. otrzymał 4 tys. 345 zł (decyzję w tej sprawie podpisał jego zastępca Ryszard Kaszubski), natomiast Zbigniew Łyko 26 września 2002 r. (decyzję podpisał ten sam Zbigniew Łyko) pobrał 6 tys. 778 zł.
7 czerwca obaj dyrektorzy otrzymali wezwanie do zapłaty pobranych wcześniej pieniędzy. Nie było z ich strony żadnej reakcji, więc postanowiliśmy odzyskać pieniądze w inny sposób – mówi wicestarosta Józef Żywina. Obecnie przygotowujemy materiały do prokuratury. W przypadku Zbigniewa Łyko sprawa się przedawniła, ponieważ minęły trzy lata. Pieniądze możemy odzyskać, jeśli prokurator oskarży go o wyłudzenie. To nie jest wykluczone – dodaje Żywina.
Obaj byli dyrektorzy ZOZ w Rydułtowach zamierzają bronić swoich racji wspólnie. Przecież w zakładzie pracy takim jak szpital obowiązuje regulamin wynagradzania pracowników. Myśmy go tylko stosowali i pieniądze pobraliśmy zgodnie z prawem - mówi Roman Kubek. Tego samego zdania jest Zbigniew Łyko. Skoro każdy pracownik otrzymuje nagrodę jubileuszową, to dlaczego ja nie mogłem jej pobrać. Przecież byłem nie tylko dyrektorem, ale także pracownikiem. Prowadziłem dwie poradnie, miałem dyżury i pracowałem na bloku operacyjnym – mówi Łyko. Jego zdaniem sprawa nagród jubileuszowych pojawiła się nieprzypadkowo. Starostwo przed wyborami rozpaczliwie poszukuje sukcesów w służbie zdrowia – chociażby jednego – dodaje były dyrektor.
Sukcesów jest mnóstwo, jak chociażby przejęcie pogotowia, stworzenie Centrum Powiadamiania Ratunkowego i zakup kolejnych karetek. W całej sprawie chodzi o przestrzeganie obowiązującego prawa i nic poza tym – odpowiada wicestarosta Żywina.
Rafał Jabłoński