Alkomat na dzień dobry
Górnik z „Marcela” zawsze był stawiany jako wzór trzeźwości – mówi Krystian Lala.
Dziesiątki komentarzy na forum internetowym „Nowin Wodzisławskich”, sporo telefonów oraz mejli. Taki był odzew na zamieszczony w naszej gazecie tekst „Piją czy nie piją”, w którym podaliśmy nieoficjalne informacje o tym, że niektórzy pracownicy naszych kopalń używają alkoholu podczas pracy. W minionym tygodniu na zaproszenie Krystiana Lali, kierownika działu zatrudnienia oraz pełnomocnika dyrektora ds. ochrony kopalni, odwiedziliśmy kopalnię „Marcel”. Jestem zdumiony nieoficjalnymi informacjami o tym, że niektórzy piją podczas pracy. Robimy wszystko na naszej kopalni, żeby takie sytuacje wyeliminować. Pod tym względem nasz zakład pracy nieraz był stawiany za przykład, a policjanci mawiali nawet, że górnik z „Marcela” za kierownicą to starczy jak pokaże dyskietkę i wiadomo, że jest trzeźwy – argumentuje Krystian Lala. Dodaje, że nieustannie prowadzona jest szeroko zakrojona akcja, która ma na celu uświadomienie górnikom, jakim zagrożeniem dla bezpieczeństwa w pracy jest alkoholizm. Chodzi nam o działania bardziej psychologiczne, a nie o przymus. Nie prowadzimy nagonki, ale uświadamiamy, przypominamy, nawiązujemy współpracę. Nie możemy robić niczego przeciwko pracownikowi, wiadomo przecież, że bezpieczeństwo pracy leży w jego interesie - dodaje pełnomocnik dyrektora ds. ochrony kopalni.
Dyskretne badanie
Już na bramie pracownika kopalni witają funkcjonariusze z licencjonowanej firmy „Sat Guard” oraz czujne oko kamery. W bramie kopalni działa monitoring, jak na dłoni widać poruszających się tutaj ludzi. Jeśli ktoś wnosi większy bagaż, ochrona kopalni prosi o okazanie go do kontroli albo oddanie do bezpłatnego depozytu. Ponadto, co tydzień prowadzona jest wyrywkowa kontrola bagażu, przeprowadzane jest także badanie wybranych osób alkomatem. Wszystko to się odbywa na zasadzie dobrowolności i przy zapewnionej dyskrecji. Do tej pory jeszcze nam się nie zdarzyło, żeby ktoś odmówił współpracy – zapewnia Krystian Lala. Dodaje, że kopalnia zakupiła dwa alkomaty, do których używane są jednorazowe ustniki. Badanie odbywa się w wyznaczonych miejscach. Funkcjonariusze ochrony są przeszkoleni do obsługi urządzenia. Jeśli badanie wykazuje ponad 0,00 promila w wydychanym powietrzu, wówczas jest sporządzany protokół. Czasem zdarza się, że ktoś wypije piwo przed pracą i alkomat wykaże 0,25 promila. Wówczas powtarzamy badanie, co dziesięć minut, jeśli było to tylko jedno piwo, wówczas zawartość alkoholu spada – mówi kierownik Lala.
Wianuszek barów
System obejmuje ponadto monitoring prawidłowości używania kart magnetycznych, tworzony jest także elektroniczny monitoring, który ma przeciwdziałać kradzieżom węgla podczas zakupu. Czy istniejący system wystarcza, żeby problem picia alkoholu w pracy zniknął? Krystian Lala nie zaprzecza, że kopalnia ma stale kontakt z zakładem odwykowym w Gorzycach. Z pracownikami, którzy zmagają się z alkoholizmem, rozmawiamy. Mamy do dyspozycji psychologa. Wraz z działaczami naszych związków staramy się im pomagać. Inna sprawa, że od strony głównej drogi kopalnia „Marcel” otoczona jest wianuszkiem lokali i pijalni piwa. Dosłownie: bar za barem. I ma to też swoje społeczne konsekwencje – dodaje Krystian Lala.
#nowastrona#
Komentarze do artykułu „Piją czy nie piją?”
~Szczeniak: Pracuje na kopalni parę lat...ale jak widuję pewne rzeczy, to włosy stają dęba!!! Na początku byłem zszokowany, jak można przed sama szychtą wypić w barze dwa piwa albo do tego setkę. Później na zjazd albo do robót na powierzchni. Ludzie nie szanują sobie roboty i rodziny...A gdyby takiemu zdarzył się ciężki wypadek?
~długoletni pracownik dozoru KWK rydułtowy-anna: autor(autorka) felietonu na temat spożywania alkoholu w pracy jest niewiarygodna i wg mnie wysysa z palca takie informacje (może bazuje na doświadczeniu z własnej pracy i swojego życia) Ja mogę szczerze wyznać, że w kopalni Rydułtowy pracuje 25 lat i to w dozorze i stanowczo mówię nie panu ( pani aferzystce)- nie w taki sposób powinno się przechodzić szczeble swojej kariery, zresztą, co to za kariera na łamach „ Nowin Wodzisławskich” - łamach brukowca. Przez 25 lat pracy nikt nie zmuszał mnie do picia i nigdy w zakładzie nie byłem świadkiem picia alkoholu, poza zakładem owszem tak, ale to inny temat
~Joe: owszem - górnik się napije, ale w pracy - ciekawe jakby ktoś pracował, kiedy w przodku lub „ścianie” jest 29,5 stopni Celsjusza, duża wilgotność i w żyłach alkohol, a nie krew- proszę spróbować, a później pisać głupoty, wystarczy przyjść na kacu i można się przewrócić, to jest po prostu niemożliwe - teraz jest taka aura, że nie trzeba zjeżdżać pod ziemię, żeby tego doświadczyć- wystarczy napić się a później popracować na działce - jak ktoś wytrzyma to ... piszę to znając z autopsji, a nie tylko wirtualnie, a stażu mam ponad dwadzieścia lat na kopalni, no i jeszcze jedno - po szychcie na pewno pójdę na piwo, a jak starczy to i „flaszkę” się „zrobi” - i nikomu nic do tego
~chleją na potęgę: Znam ten temat, bo mój ojciec jest uzależniony od alkoholu od 23 lat, przez robotę na kopalni, przez 8 lat nie pił, ale pod namową i ciągłym obserwowaniem na dole, jak chleją, nie wytrzymał zaczął pić. Często z nim rozmawiam i opowiada mi, co się tam dzieje. Że znoszą wódę i browar i chleją za byle jaką okazję, a jeśli ktoś się nie dołączy, to tak namawiają, aż się złamie, bo boją się (..), że ich ktoś podkabluje. Ojciec opowiada mi o tym, bo kiedy na parę dni przestaje pić, oni znowu swoje. Chleją wszyscy na wszystkich oddziałach i kopalniach i o tym wie każda żona i dzieci górników i nie po robocie, ale podczas opieprzania się i bicia lewych godzin. W trakcie pracy..i za co ta emerytura po 25 latach....za chlanie i opieprzanie się ...zarazem przepraszam tych pracowników kopalń, którzy są prawdziwymi GÓRNIKAMI i mają niealkoholowe nawyki oraz szanują swoich kolegów i ich rodziny......resztę chlejusów niech szlag trafi
~olo: Niekoniecznie tu mowa o tych z samego przodka! Sam znam osoby, które publicznie się tym chwaliły
~Stary: Tania sensacja, w ogórkowym sezonie. Pani redaktor musi czymś udowodnić potrzebę swego zatrudnienia. Anonimowi informatorzy, domysły, i wyssane z palucha „fakty”, wszystko rodem z przysłowiowego magla. Pracuję w górnictwie ponad dwadzieścia lat. Widziałem wiele. Owszem, bywają przypadki, kiedy „nawalony jak stodoła” pracownik jest urlopowany, bo nikt, powtarzam nikt nie podejmie ryzyka zatrudnienia nietrzeźwego człowieka na dole. Są to jednak naprawdę incydentalne zdarzenia i nie mogą rzutować na opinię o znakomitej większości ludzi pracujących uczciwie i ciężko tam, gdzie pani redaktor nigdy nie była i nie będzie (chyba, że na wycieczce barbórkowej). Jest multum bolączek i dramatów, które wymagają nagłośnienia. Jest masa tematów ryzykownych i równie nośnych społecznie, lecz by je podjąć należy wykazać się inicjatywą i zaryzykować swój „święty spokój”. Pani redaktor woli jednak uprawiać grafomańskie ekskursje pod adresem ludzi, którzy nie zawsze mają czas i możliwość obrony, bez sprawdzenia swoich „rewelacji” u źródła. Jeśli to jest zgodne z dziennikarską etyką, to wiem, co sądzić o takich pismakach i ich brukowcu. WSTYD i to większy niż po pijaku leżeć w rowie.
~Górnik: jeśli ktoś pisze, że pracuje 20 lat i nie widział pijaństwa na dole, to jest w poważnym niebezpieczeństwie, grozi mu, bowiem ślepota
~Henio: ten, co pani podał takie głupoty to musi być zwykłym KRETYNEM jeszcze nie widziałem pijaństwa na dole kopalni a pracuje już ponad 20 lat, jeśli pani wypisuje takie głupoty to gazeta, w której to jest pisane to zwykły szmatławiec. jak można pić na zakładzie gdzie są używane alkomaty - i jak można kogoś zmusić do picia alk. chyba zwykłego alkoholika, jakim był ten, co to pani opowiedział, bo znam tego gościa
~Vanhelsing: Pili,piją i będą pić w górnictwie,policji,służbie zdrowia i tam gdzie coś się dzieje. Trunek dobry na frasunek. Kto się podnieca tym artykułem, ten ma nieczyste sumienie. Ja jestem też związany z górnictwem ,ale mam silną wolę i nie piję, mam charakter, trzeba się znaleźć w nowej sytuacji. Niestety komuna się skończyła nastały nowe czasy. Silni wygrywają. Kto nie daje rady, ginie. Iza wrzuciła kij do mrowiska, niech ci, których to dotyczy to przemyślą, kogo krzywdzą i co ryzykują.
~anonim: żenada, pijany bh-powiec osoba dozoru po odwyku i strażak podchmielony - to jest trójka stojąca z alkomatem czyhająca na robola. Wystarczy sprawdzić ilu pracowników z Rydułtów leczyło się na odwyku i wszystko jest jasne. Gdyby tak górnicy mieli cyfrowe minikamery (ukryte) to powstałyby takie filmiki, że włos jeżyłby się na głowie
~pracownik: piją, piją najwięcej dozór, bo jest nietykalny, najpierw rano wypisują urlopy, oczywiście za „flaszkę”, nawet te zamówione, bez tego ani rusz, potem udają się do swoich komór i tam chleją, na dół zjeżdżają o 9.00, a nie o 6.00, a o 12.00 już wyjeżdżają i znowu do komory dopić resztki.
~Monia: zgadzam się z tym, nie tylko na „Marcelu”, ale na innych kopalniach również piją miedzy innymi w Pszowie na kopalni „Anna” znam paru takich, co sobie popijają w czasie pracy a potem po pijanemu wsiadają do samochodu i jadą. Ale w tym momencie nie interesuje ich nic, że rodzina w domu się martwi, że taki człowiek może w jednej chwili zniszczyć życie drugiej osobie . Sama bym z tym coś zrobiła i chętnie bym podała nazwiska tych osób, co chleją. Jak masz zamiar człowieku se wypić to pij, ale nie w pracy, bo przeważnie na tym się kończy.
~Hey: Co to jest? Kochana P. Salamon pojedź dziecko do Warszawy, sprawdź czy w Sejmie podają alkohol. Tam stanowią nasze durne prawo i parę innych rzeczy. Może zrobisz coś dobrego dla naszego kraju. A tak na marginesie, to powiem Tobie tak. Pije się wszędzie (nie tylko w Polsce). Tyle, że dużo zależy od kultury człeka, jak to robi, no i kiedy to robi. Z tego wynika, że czepiasz się jednej grupy. Nie rozumiejąc problemu, braku kultury w polskim społeczeństwie. Nie tylko spożywania alkoholu. Więc masz podsunięty pomysł gratis. Jeżeli się tego tematu nie boisz masz pole do popisu. Pozdrawiam
Iza Salamon