Koparką w gazociąg
Smród gazu był tak silny, że ludzie uciekali z domów.
Około 4 tysięcy odbiorców przez kilka godzin było pozbawionych gazu po awarii, do której doszło podczas budowy supermarketu Tesco. W środę 26 lipca około godz. 5.40 koparka, która wykonywała prace ziemne zniszczyła gazociąg średnioprężny. Gaz zaczął ulatniać się do atmosfery. Po kilku minutach od zgłoszenia awarii na miejscu pojawili się strażacy, którzy zabezpieczyli miejsce zdarzenia, wyznaczając strefę zagrożenia. Nie dopuszczono do użytkowania pobliskiego targowiska i innych obiektów handlowych. Na szczęście o tej porze na terenie targowiska nie było klientów, nie było więc potrzeby przeprowadzania akcji ewakuacyjnej.
Ekipa pogotowia gazowego po kilkudziesięciu minutach odcięła dopływ gazu i przystąpiono do naprawy rurociągu. Wznowienie dostawy gazu nastąpiło o godz. 13.15. Z naszych informacji wynika jednak, że w niektórych rejonach gazu nie było jeszcze następnego dnia.
Wykonawca zapłaci
Tempo naprawy było superekspresowe – mówi Henryk Kurek, kierownik działu eksploatacji sieci Zakładu Gazowniczego w Zabrzu. W pracach brały udział zarówno brygady sieciowe jak i pogotowia gazowego. Przyczyną uszkodzenia gazociągu było niewłaściwe wykonywanie robót. Prace ziemne powinny być wykonywane minikoparką lub ręcznie a nie tak dużą koparką. Wykonawca posiadał wszystkie uzgodnienia i mapę z naniesioną siecią gazową. Raczej nie było zagrożenia dla bezpieczeństwa i zdrowia ludzi, gaz ulatniał się do góry z otwartego wykopu. Gazu nie było w rejonie pomiędzy ulicami Wyszyńskiego, Wojska Polskiego, Żeromskiego i Rybnicką. Straty jeszcze nie zostały oszacowane, wystąpimy o odszkodowanie do wykonawcy.
Strażacy i pracownicy pogotowia gazowego dokonali pomiarów stężenia gazu na targowisku i znajdujących się w pobliżu pomieszczeniach. Sprawdzono także kanalizację i nie stwierdzono zagrożenia.
Trudno opisać to, co się działo podczas awarii, ludzie wydzwaniali na policję, na straż i do Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego - mówi Dariusz Pyka z Wodzisława. Sam zadzwoniłem do centrum, na policję i do straży miejskiej i wszędzie byłem zbywany. Mówiono mi, że wszystko jest pod kontrolą, że radiowozy krążą, że wydziela się bezwonny gaz i od tego nikt nie umrze.
Wbrew odczuciom ludzi, Henryk Oczkowski, koordynator z ramienia generalnego wykonawcy firmy Skobud sp. z o.o. z Żywca, twierdzi, że nie ma w tym żadnej afery. Uszkodzenie było związane z przebudową drogi, przy tego typu awariach jesteśmy zobowiązani zawiadomić służby, co uczyniliśmy - dodaje Henryk Oczkowski. Co się stało? Nastąpiło rozprężenie gazu na skutek uszkodzenia rury, za które odpowiedzialny jest sprzęt ciężki używany przy robotach drogowych. Przy prowadzeniu takich robót budowlanych, awarie się zdarzają i nie ma w tym nic dziwnego.
Zagrożenia nie stwierdzono
Już po usunięciu awarii, w godzinach wieczornych odebrano zgłoszenia od mieszkańców, że wyczuwają nadal zapach gazu w mieszkaniach. Zastępy Państwowej Straży Pożarnej oraz pogotowie gazowe przybyło na miejsce i dokonało ponownych pomiarów.
Mieszkańcy wyczuwali specyficzny zapach substancji, którą jest nawaniany gaz – tłumaczy Marek Misiura, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej. Ten zapach może być wyczuwalny dłużej. W akcji zabezpieczania miejsca awarii brały udział cztery jednostki Państwowej Straży Pożarnej, swoje działania zakończyliśmy o godz. 8.10. Badaniem okoliczności wypadku zajęła się policja.
Jak nam powiedział Łukasz Krebs z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu, prowadzone są czynności sprawdzające czy doszło do przestępstwa. Z wstępnych ustaleń wynika, że prace budowlane były prowadzone zgodnie z projektem a przyczyną wypadku była nieostrożność pracujących, którzy zbyt dużo chcieli wykonać przy pomocy koparki. Kopali zbyt głęboko przy pomocy ciężkiego sprzętu. Nie doszło do zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców.
(jak, izis)