Figa z makiem dla towarzystwa
Zabrakło 5 tysięcy złotych na wydawanie „Zeszytów Pszowskich”, ale znalazło się 50 tysięcy złotych na budowę placu zabaw na osiedlu domków jednorodzinnych, gdzie mieszka Paweł Kołodziej, przewodniczący Rady Miejskiej.
Plac zabaw za 50 tys. zł na osiedlu domków jednorodzinnych w Pszowie to pomysł Pawła Kołodzieja, przewodniczącego Rady Miejskiej. Dlaczego miasto ma inwestować akurat w tym miejscu? Czy dlatego, że mieszka tutaj sam przewodniczący? Ja nie mieszkam na osiedlu Biernackiego, tylko na ulicy Konopnickiej - odpowiada na to Paweł Kołodziej. W rzeczywistości jednak ulica ta przylega do tego osiedla. Nieważne, jakie to jest osiedle. Przecież pozostałe też nie należą do miasta, a mimo to buduje się tam place zabaw - argumentuje szef pszowskiej rady. Tymczasem w sprawie planowanej inwestycji skontaktował się z nami jeden z mieszkańców z os. Biernackiego, który uważa, że pieniądze pójdą w błoto. Po co tu komu plac zabaw dla małych dzieci, który na dodatek ma być zlokalizowany w sąsiedztwie stacji trafo? Raczej przydałoby się boisko dla starszych nieco dzieci, żeby się mogły wybiegać, ale na to nie ma tutaj miejsca. Plac zabaw to chybiony pomysł - uważa rodzic.
Kto dzieli, ten rządzi
Przewodniczący Kołodziej odpiera ten zarzut. Na tym osiedlu jest bardzo dużo dzieci. Rozmawiałem z ludźmi i wiem, że ten plac jest tam bardzo potrzebny, bo dzieci bawią się na ulicach. Poza tym, czym się różnią mieszkańcy z domów prywatnych od tych z bloków? Czy im się nie należy? - pyta Paweł Kołodziej. Tymczasem opozycyjny radny Bogusław Kołodziej (zbieżność nazwisk przypadkowa) nie kryje goryczy, ponieważ w tym roku Towarzystwo Przyjaciół Pszowa, którego jest prezesem, nie dostało z budżetu miasta ani grosza na kultywowanie tradycji śląskich czy pielęgnowanie dziedzictwa kulturowego. Nie mamy za co wydawać „Zeszytów Pszowskich” - stwierdza krótko Jak to się stało, że na plac zabaw nieopodal domu przewodniczącego są pieniądze, a na wsparcie „Zeszytów Pszowskich” nie ma? Jedno z drugim nie ma nic wspólnego? Nie można w ten sposób traktować publicznych pieniędzy - odpowiada Paweł Kołodziej.
Z czego słynie Pszów?
Tymczasem Bogusław Kołodziej nie ma wątpliwości, że nieprzyznanie dotacji dla TPP to manifestacja władzy opozycyjnych radnych, którzy mają w radzie większość. Z czego to nasze miasto słynie? Jedynie z politycznych kłótni nagłaśnianych w mediach. Wszyscy mają już tego dość. TPP działa dla wszystkich mieszkańców, taki też cel miały „Zeszyty” - argumentuje prezes TPP. Dodaje, że „Zeszyty Pszowskie” to kwartalnik, który ukazuje się zgodnie z porami roku od pięciu lat. Koszt wydania jednego numeru to 1700 zł. Za czasopismo czytelnicy mogą wrzucać wolne datki do skarbonki na działalność statutową TPP. Rozdajemy „Zeszyty” również jako materiały promujące Pszów. Docierają one do pszowików mieszkających za granicami naszego kraju, w Niemczech, w Kanadzie, a nawet w Australii - mówi Bogusław Kołodziej. Dodaje, że na podstawie informacji zawartych w zeszytach organizowane są konkursy historyczne o Pszowie. Nasze czasopismo znajduje się w zbiorach największych polskich bibliotek - mówi Bogusław Kołodziej.
#nowastrona#
Miasto nas opuściło?
#nowastrona#
Miasto nas opuściło?
Dodaje, że bez pomocy miasta tego typu wydawnictwa nie mają szans na przetrwanie. Co roku otrzymywaliśmy dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego. Żeby jednak starać się o te środki, musimy mieć wkład własny. A w tym roku tego po prostu nie mamy - stwierdza z goryczą Bogusław Kołodziej.
Paweł Kołodziej, przewodniczący Rady Miejskiej w Pszowie. „Budowa placu zabaw na osiedlu Biernackiego nie ma nic wspólnego z wydawaniem „Zeszytów Pszowskich”. Absolutnie nie mam nic przeciwko temu czasopismu. Uważam, że „Zeszyty” są potrzebne i powinny być wydawane, ale jest to sprawa TPP, a nie Rady Miasta. Nie można się obrażać na miasto, że skoro nic nie dało, to my nic nie robimy. Organizacja sama powinna zapewnić sobie środki, a nie liczyć tylko na pieniądze z budżetu. Miasto nie ma przecież obowiązku dawać pieniędzy w takiej sytuacji”
Bogusław Kołodziej, pszowski radny, szef Towarzystwa Przyjaciół Pszowa. „Jesteśmy chyba jedyną gminą w Polsce, w której dziedzictwo kulturowe i pielęgnowanie rodzimej historii zostało z budżetu wyrzucone. Ja się nie dziwię, że ludzie przyjezdni, którzy się tutaj nie urodzili, nie czują naszej historii, ale nie powinni nam przeszkadzać w jej rozwijaniu. A „Zeszyty Pszowskie” właśnie taką miały rolę - przekazywanie historii naszego miasta. W minionych latach dostawaliśmy dotacje, które przeznaczaliśmy głównie na wydawanie Zeszytów. W tym roku nie dostaliśmy ani grosza, mimo że jesteśmy jedyną tego typu organizacją w naszym mieście”
Iza Salamon