Z medalem do domu
Gorące powitanie zgotowali mieszkańcy Radlina II powracającemu z Turynu wicemistrzowi olimpijskiemu Tomaszowi Sikorze. Mimo kilkunastostopniowego mrozu kilkaset osób oczekiwało na przyjazd srebrnego biatlonisty do rodzinnej miejscowości przez ponad dwie godziny.
Tomasz Sikora dotarł do Wodzisławia już po północy w eskorcie wozów strażackich. Towarzyszyła mu grupa kibiców, która witała go na lotnisku w Warszawie. Orkiestra dęta kopalni „Borynia” odegrała tradycyjne „Sto lat”, władze Wodzisławia i mieszkańcy witali go kwiatami oraz specjalnie wypieczonym z tej okazji chlebem. Gratulacje i życzenia złożyli prezydent Wodzisławia Adam Krzyżak, wiceprezydent Jan Serwotka oraz przewodniczący Rady Miejskiej Wacław Mandrysz. Wśród osób witających wicemistrza olimpijskiego był m.in. jego nauczyciel i pierwszy trener Waldemar Miozga oraz były proboszcz parafii św. Marii Magdaleny w Radlinie II ks. Antoni Stych. Tomasza Sikorę witał również przedstawiciel Dynamitu Chorzów, klubu, którego barwy reprezentuje biatlonista.
Zgromadzeni wznosili okrzyki na cześć wicemistrza olimpijskiego, powiewali biało-czerwonymi flagami i transparentami. Wiele osób miało szaliki w narodowych barwach. Tomasz Sikora zademonstrował kibicom swój medal, nie odmawiał autografów, o które prosiła go młodzież.
Zgromadzeni wznosili okrzyki na cześć wicemistrza olimpijskiego, powiewali biało-czerwonymi flagami i transparentami. Wiele osób miało szaliki w narodowych barwach. Tomasz Sikora zademonstrował kibicom swój medal, nie odmawiał autografów, o które prosiła go młodzież.
Ale to nie był koniec powitań. Przed udekorowanym w biało-czerwone barwy domem Tomasza Sikory oczekiwała na niego spora grupa najbliższych sąsiadów i krewnych.
Humorystyczne rymy w gwarze śląskiej wywołały śmiech wszystkich zebranych. Piotr Cybułka, lider zespołu „Poziom 600” stwierdził, że skoro w Turynie nie było polskiego hymnu to należy go odśpiewać teraz. Przygrywając na gitarze zaintonował Mazurka Dąbrowskiego.
Po taką płytę CD 18 lat trenowałem – zażartował Tomasz Sikora pokazując medal olimpijski. Jestem bardzo wzruszony i zaskoczony, że aż tylu ludzi czekało na mnie aż do pierwszej godziny.
Chwilę potem pojawił się szampan, który srebrny medalista rozlał i poczęstował zgromadzonych. Od teściowej otrzymał srebrny tort z okolicznościowym napisem, sylwetką biatlonisty, polską flagą i kółkami olimpijskimi.
Ten gest na mecie był gestem podziękowania i przeproszenia za coś - tłumaczył Tomasz Sikora. Miałem chwilę zwątpienia i moja mama wie o co chodzi. Ten medal był dla mnie wielką satysfakcją, wszystkie inne medale razem wzięte nie sprawiły mi tyle radości jak ten jeden. Nawet żona stwierdziła, że zawsze byłem skrępowany po odniesieniu jakiegoś sukcesu a tu mogłem wyzwolić swoje emocje, nie poznawała mnie na mecie. Na ostatnim podbiegu tak bardzo mnie nogi bolały, że ciężko je było nawet centymetr do góry podnieść, żeby dać do przodu. I starałem się już wtedy nie gonić Greisa, tylko uciekać przed Bjoerndalenem. Ale z drugiej strony wiem, że 10-13 sekund to wydaje się bardzo blisko, ale jest to jednak na trasie dosyć duża przewaga. Jeśli chodzi o ostatni strzał, nie było wielkiego błędu, było to bardzo minimalne pudło, zaledwie 3 mm. Wynikało to ze zmęczenia.
(jak)