Nie ma zmiłuj się
Zespoły przyjeżdżające na występy do MOK-u muszą płacić za znajdujący się tutaj parking. Pieniądze pobiera MKS Odra. Sprzeciwia się temu nowy dyrektor domu kultury: „Przecież od lat za korzystanie z sali widowiskowej klub nie płacił ani grosza”.
Poprzedni dyrektor domu kultury Ryszard Kozłowski nie widział w tym nic złego. Klub kasował artystów za parkowanie przed MOK-iem, a ten bez skrupułów gratisowo użyczał sali. Sytuacja się zmieniła, gdy szefem tej instytucji został Andrzej Sobek. Jego zdaniem sytuacja była niezdrowa. Dom kultury ponosił znaczne koszty, a w zamian za to klub… kasował pieniądze za parkowanie. Na parkingu za naszym budynkiem wyznaczono dla nas wąski pas odgrodzony murkiem. Grupy chcące wypakować sprzęt tam się nie mieszczą. Nie ma miejsca dla autobusu – mówi Andrzej Sobek. Problem ten pojawiał się już wielokrotnie w przypadku przeglądów twórczości artystycznej. Przyjezdni korzystali z parkingów pobliskich szkół.
Na temat parkingów nie chce się wypowiadać wiceprezydent Jan Zemło. Zapytany przez nas co zamierza z tym zrobić, odesłał nas do dyrektora Sobka. Niech się dogada z klubem i rozliczają te parkingi ryczałtowo – twierdzi Zemło. Dobrze, ale skąd mam wziąć na to pieniądze – odpowiada dyrektor. Prezes Odry Ireneusz Serwotka twierdzi, że można się porozumieć. Parkingu nie chce użyczać za darmo, bo jak mówi, klub płaci dzierżawę i podatki. Można ustalić te kilka dni w roku, w których my nie będziemy pobierali opłat, a w zamian dom kultury nam coś zaoferuje – mówi prezes.
(raj)