Skok na złom
Prawdziwą gratką dla złodziei okazał się jeden z raciborskich punktów skupu złomu. Niepostrzeżenie wynieśli z niego blisko tonę towaru.
Kradzież zauważył pracownik skupu w poniedziałek nad ranem. Najpierw dostrzegł uchyloną bramę wjazdową na posesję. Drzwi wejściowe do pomieszczenia były otwarte. Zabezpieczająca je kłódka została przecięta. Zniknął też gruby metalowy łańcuch, którym zamykana była brama. Zawiadomiono policję.
Właściciel ani pracownicy obiektu nie potrafią sprecyzować daty włamania. Mogło do tego dojść w sobotę, po godz, 16.00 lub nawet w poniedziałek nad ranem. W tym czasie punkt skupu złomu jest nieczynny. Jeden z sąsiadów mówił, że jeszcze w niedzielę wszystko było w porządku. Do kradzieży musiało dojść w poniedziałek, ok. 4-5 nad ranem - przypuszcza właściciel skupu.
Żaden z sąsiadów przez cały ten czas nie zauważył niczego podejrzanego. To trochę dziwne - dziwi się właściciel. Przypuszcza, że złodzieje podjechali samochodem. Już samo załadowanie kilkuset kilogramów złomu musiało spowodować hałas. Metal był posortowany i przechowywany w pojemnikach. Osobno składowane były np.: krany czy miedziane druty. Złodzieje skradli kilkanaście pełnych skrzynek. Do tego zabrali także elektroniczną, wartą 1300 zł wagę platformową oraz dokumenty związane ze skupem i obrotem złomem. Zabrali nawet koncesję na prowadzenie działalności oraz rachunki i faktury. Robimy dokładny bilans strat - mówi właściciel.
Twierdzi, że nie rozumie, po co złodziejom potrzebne są jego dokumenty. Przyznaje natomiast, że złom i wagę można sprzedać. Jest to towar jak każdy inny. Do tego trudno udowodnić, do kogo należy. Nie ma numerów fabrycznych, po których można go zidentyfikować – mówi mężczyzna.
Właściciel ciągle szacuje straty. Wstępnie wycenił je na ponad 10 tys. zł.
(Adk)