Kamyczek do ogródka
Najpierw zostały otwarte oferty startujących do przetargu, a po ich porównaniu na nowo ustalono warunki. Tak się nie robi! Poza tym burmistrz wcale nie musiał ogłaszać przetargu. Mogła to być przecież dzierżawa płyty rynku dla rodzimych firm. Płacą u nas podatki i powinno im się stwarzać dobre warunki dla dalszego rozwoju Tyle przynajmniej powinniśmy zrobić dla naszych firm - uważa Paweł Kołodziej, przewodniczący Rady Miejskiej w Pszowie.
Z tego powodu radni z jego kręgu wzięli w obronę właścicieli dwóch pszowskich lokali, którzy stanęli do przetargu, ale przegrali i teraz czują się poszkodowani. Paweł Kołodziej przyznaje, że w jednym z tych lokali urządzał niedawno przyjęcie komunijne dla swojego dziecka. To nie ma żadnego związku! - oburza się. Zarezerwowałem ten lokal siedem lat temu, kiedy prowadziła go jeszcze pani Kowol. Byłem zakłopotany, kiedy zrezygnowała. Na szczęście przejął go ktoś inny i to na nim spoczywało wywiązanie się z zobowiązań poprzedniej właścicielki. Ponadto uroczystość odbyła się w pomieszczeniu klubu sportowego a nie w lokalu- mówi szef pszowskiej rady. Dodaje, że w żadnym wypadku nie chce mieszać swojego życia prywatnego z działalnością samorządową. Chronię swoje życie rodzinne i prywatne. W żaden sposób nie łączę go z działalnością publiczną i mam do tego prawo - zaznacza.
Opozycja zaatakowała burmistrza Ryszarda Zapała, zarzucając mu, że wpuścił na pszowski rynek obcą firmę, a na dodatek oddał jej obsługę imprez miejskich w zamian za sponsorowanie swoich przyszłych wyborów. Przecież ja jeszcze nie wypowiedziałem się, czy w ogóle będę startował w przyszłych wyborach – dziwi się gospodarz miasta. Dodaje, że dokumenty przetargu są do wglądu.
Tymczasem Roman Makulik, szef firmy „Braxton”, która prowadzi ogródek piwny na pszowskim rynku, jest zdumiony takim obrotem sprawy. O przetargu dowiedziałem się z gazety. Gdybym wiedział, że ten ogródek wywoła takie animozje, to bym się po prostu wycofał - stwierdza krótko.
Iza Salamon
Gilbert Kramarczyk, wiceburmistrz Pszowa
Ogródek letni na rynku w Pszowie wprowadziliśmy po raz pierwszy w 2003 roku. Był obsługiwany przez pszowską restaurację „Adria” za cenę 180 zł netto miesięcznie. Przed kinem Apollo był drugi ogródek obsługiwany przez pszowską restaurację „Pysia” i „Zielona” za cenę 80 zł +VAT miesięcznie. W roku 2004 właścicielka restauracji „Adria” zrezygnowała z ogródka w centrum i w to miejsce bez przetargu, gdyż nie było więcej chętnych, weszli państwo Proske z restauracji „Pysia” i „Zielona” za cenę 360 zł netto miesięcznie. W roku 2005 zostały złożone trzy oferty. Zorganizowaliśmy przetarg, do którego zgłosili się państwo Proske oraz firma „Braxton” z Raciborza. Braxton dziesięciokrotnie przebił cenę z roku 2004 i siedemnastokrotnie cenę z roku 2003. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem i zasadami wyłonienia lepszej oferty w drodze przetargu. Zastosowana była forma licytacji. Po kilku przebiciach ceną 3 tys. zł netto (3660 zł brutto) zwyciężyła firma z Raciborza. Jest to kwota dziesięciokrotnie wyższa niż w roku ubiegłym i siedemnaście razy wyższa niż w roku 2003. Zarzuty opozycji to nieporozumienie. Nasze miasto zyskuje na ogródku, przecież czynsz idzie do miejskiej kasy. Miasto otrzyma także procent od podatku, jeśli ogródek osiągnie zysk. Zyskał także rynek miasta, bo ogródek jest ładny, mieszkańcy mają gdzie usiąść, odpocząć, pobawić się. Ponadto zostały zatrudnione w nim osoby z Pszowa i okolic.
Roman Makulik, szef firmy „Braxton”
Te obelgi i pomówienia są co najmniej niesmaczne. Jak można mówić o przekręcie, skoro była licytacja? Prowadzimy ogródki m.in. w Rydułtowach, Markowicach, Raciborzu, Szymocicach oraz Kuźni Raciborskiej. Nasz firma obsługuje duże imprezy plenerowe na całym Śląsku. Gdybym miał się zajmować finansowaniem kampanii wyborczych w każdym mieście czy gminie, gdzie prowadzę działalność, to bym poszedł w skarpetkach. Nasz ogródek piwny w Pszowie podoba się ludziom. Jedynym mankamentem jest to, że napoje podajemy w plastikowych opakowaniach. To dlatego, że nie ma tam doprowadzonej wody. Koszt przyłączenia wynosi około 25 tysięcy złotych. Jestem gotów doprowadzić wodę, bo jednak lepiej się pije ze szklanych naczyń, zastanawiam się jednak, czy warto inwestować, skoro w Pszowie jest tak nieprzyjemna atmosfera.