Auto szefa
Jeden dzień kontroli nie wystarczy, żeby stwierdzić, czy w Zakładzie Gos-podarki Mieszkaniowej i Remontowej faktycznie ma miejsce zastraszanie i poniżanie pracowników. Dlatego Jan Zemło, wiceprezydent Wodzisławia, oświadczył, że sam zajmie się tą sprawą.
Nie tak dawno na łamach „Nowin Wodzisławskich” pisaliśmy o anonimowym piśmie wysłanym do PIP-u z ZGMiR. Autorzy skarżyli się w nim m.in, że pracują w atmosferze zastraszenia i poniżenia. Wkrótce w zakładzie zjawiła się inspekcja, która skontrolowała, czy nie doszło do złamania prawa pracy albo bhp. Protokół nie wykazał większych uchybień. Wiadomo jednak, że w ciągu krótkiej kontroli trudno dociec, czy faktycznie pracownikom dzieje się krzywda. Dlatego Jan Zemło, wiceprezydent Wodzisławia postanowił, że sam postara się to zbadać. Będę indywidualnie rozmawiać z pracownikami zapewniając im całkowitą anonimowość. Jeśli będę miał od nich sygnały o takich zachowaniach, wówczas nie zostawię tego bez echa - mówi wiceprezydent Zemło. Dodaje, że mimo wszystko ma zaufanie do kierownictwa zakładu, które zapewnia go, że zastraszania nie ma. Jeśli jednak takie sytuacje mają miejsce w ZGMiR to niewykluczone, że są one skutkiem dyscyplinowania pracowników.
I nie da się ukryć, że to ja nakazałem to zdyscyplinowanie. Kiedy obejmowałem ten urząd, zewsząd dochodziły do mnie skargi na ten zakład od mieszkańców. Dlatego poprosiłem kierownictwo, żeby ukróciło takie praktyki. Wiadomo, że grupa remontowa ZGMiR to wizytówka miasta. Pracuje w mieszkaniach prywatnych i nie może sobie pozwolić na samowolę albo, nie daj Boże, picie w pracy - uzasadnia wiceprezydent. To są dobrzy fachowcy, ale część z nich ma pewne złe nawyki: kłopoty z wykonaniem pracy na czas, alkohol. Kiedy ktoś próbuje ich zdyscyplinować, wówczas twierdzą, że są dyskryminowani - dodaje wiceprezydent.
Czy jednak nacisk na dyscyplinę i wzorową pracę nie przeistacza się właśnie w mobbing - zastraszanie? Być może na te pytania odpowiedzą sami pracownicy w anonimowych rozmowach z wiceprezydentem.
Tymczasem przy okazji wypłynął jeszcze jeden problem związany z ZGMiR - służbowe auto szefa. Jan Zemło z „Nowin Wodzisławskich” dowiedział się o fakcie, że Bolesław Gowin, dyrektor ZGMiR-u jeździ tym autem do pracy i z pracy do domu. Dlaczego dysponuje służbowym samochodem, skoro dyrektorzy innych zakładów podlegających miastu nie dostają nawet rowera? Prosiłem dyrektora o wyjaśnienie tej sprawy. Nie mogę tego tolerować, bo inni też będą się tego domagać. W innych jednostkach jest ryczałt za wykorzystanie samochodu własnego do celów służbowych - wyjaśnia wiceprezydent Zemło.
Dodaje, że samochód renault cangoo - rejestrowany jako samochód ciężarowy - jest niezbędny w ZGMiR. Zakład obsługuje ponad dwa tysiące mieszkań, więc pracownicy muszą mieć zapewniony dowóz. Ale nie jest to absolutnie samochód do wożenia pana dyrektora - zastrzega Jan Zemło.
Iza Salamon