W stronę Raciborskiej Doliny Krzemowej?
Przedsiębiorcy oraz przedstawiciele środowiska otoczenia biznesu debatowali nad przyszłością Raciborza. Wirtualne spotkanie zorganizowano w ramach cyklu konsultacji społecznych nowej strategii Raciborza oraz programu wspierania przedsiębiorczości. Oto najciekawsze wątki z dyskusji.
Zjawisko depopulacji to problem Raciborza i całego Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego. Jego skutkiem jest osłabienie nie tylko potencjału demograficznego ale również gospodarczego. Kluczem do diagnozy przyczyn tego zjawiska może być zbadanie losów absolwentów naszych szkół średnich – zauważył Ireneusz Burek, prezes Stowarzyszenia Śląskie Porozumienie Gospodarcze, podczas zorganizowanego 7 kwietnia posiedzenia Konsultacyjnej Rady Gospodarczej. Cenny będzie głos zarówno tych młodych ludzi, którzy wyjechali za edukacją i pracą do większych miast lub za granicę, jak i tych, którzy pozostali lub wrócili do Raciborza.
Bez mieszkań ani rusz
Dr inż. Sabina Musioł stwierdziła, że badając przyczyny zjawiska depopulacji, analizie należy poddać sytuację mieszkaniową w mieście. Ta wydaje się być dość trudna, co z kolei sprawia, że koszty utrzymania w Raciborzu są zbliżone do kosztów utrzymania w Katowicach. Zauważają to studenci, z którymi rozmawia dr Sabina Musioł. Podobne koszty utrzymania kontrastują z potencjałem rynku pracy – dostępnością różnorodnych ofert pracy, również atrakcyjnych płacowo, w niefizycznych zawodach. Pod tym względem Katowice wypadają o wiele lepiej niż Racibórz.
Zapraszać gości ze wschodu
Rady powiatowy Artur Wierzbicki, wieloletni pracownik Rafako, zwrócił z kolei uwagę na fakt, że zjawisko depopulacji dotyczy niemalże całego Górnego Śląska. Jest o tyle niebezpieczne, że osoby, które decydują się na wyprowadzkę z rodzinnego miasta – czy też szerzej: regionu – to najczęściej ludzie w wieku produkcyjnym. Zdaniem A. Wierzbickiego lukę, jaka powstaje w wyniku tego zjawiska, można uzupełnić obywatelami Ukrainy, których coraz więcej osiedla się w naszym mieście. Warto byłoby jednak zadbać o integrację tych nowych mieszkańców. Wiceprezydent Dawid Wacławczyk powiedział z kolei, że integracja Ukraińców w Raciborzu odbywa się samoistnie. – To już nie etap chłopaków, którzy pracują na budowach i chodzą tylko po piwo do Biedronki – wyjaśnił D. Wacławczyk, wskazując na to, że do Raciborza przeprowadzają się już całe rodziny z Ukrainy. Na placach zabaw można spotkać matki z dziećmi. Ukraińcy uczestniczą również w organizowanych w mieście wydarzeniach.
Czeski drenaż
Zdaniem Ireneusza Burka, regionalny rynek pracy jest skutecznie drenowany przez Czechów, którzy prowadzą w tym względzie przemyślaną i skuteczną politykę. Bo Czechów również dotknęło zjawisko rodzimej depopulacji, a starając się zniwelować jego negatywne skutki sięgnęli właśnie po pracowników z Polski, którzy w Czechach mogą nie tylko więcej zarobić, ale też skorzystać z bazy noclegowej. Aktualnie Czesi zachęcają polskie firmy z naszego regionu do otwierania swoich filii za południową granicą, a docelowo do przeniesienia działalności właśnie tam.
Patrzeć na Kietrz i Głubczyce
Były wiceprezydent Raciborza Michał Fita zauważył, że o atrakcyjności czeskiego rynku pracy w dużym stopniu decyduje polityka państwa (wysokość opodatkowania, koszty utrzymania pracownika). – Trendu depopulacji się nie zatrzyma. Możemy co najwyżej nabywać nowych mieszkańców – stwierdził M. Fita, wskazując na województwo opolskie, przede wszystkim powiat głubczycki, jako naturalne źródło napływu nowych mieszkańców, dla których perspektywa zamieszkania w Raciborzu może być niemal tak samo kusząca, jak dla raciborzan przeprowadzka do Katowic czy Gliwic.
Szansa jedna na epokę
Ciekawy głos wniósł do dyskusji Józef Galli – przedsiębiorca, były miejski radny i przewodniczący komisji budżetu. Zdaniem J. Gallego, pandemia i jej skutki polegające na upowszechnieniu pracy zdalnej, to szansa dla Raciborza, która zdarza się raz na epokę. Właśnie teraz jest czas, aby pokazać raciborzanom, którzy przed laty opuścili nasze miasto i zamieszkali we Wrocławiu, w Krakowie czy Warszawie, że mogą wrócić, zamieszkać tutaj i stąd pracować. Jednocześnie J. Galli zauważył, że Racibórz, wyznaczając kierunki rozwoju gospodarczego, powinien skupić się na sektorze nowych technologii oraz czystej energii. – Powinniśmy iść w raciborską „Dolinę Krzemową” bez kominów, z nowymi technologiami – stwierdził raciborzanin.
***
Luk Palmen, który na zlecenie miasta pracuje nad nowym programem wspierania przedsiębiorczości, zauważył, że młodych ludzi przez pewien czas trudno jest zatrzymać na miejscu. Oni zwyczajnie chcą poznać świat i delektować się życiem. Jednak część z nich będzie chciała wrócić. Ważne, aby stworzyć im do tego warunki.
(żet)