100 lat temu w Nowinach Raciborskich
Historia
Napad na probostwo. Rabusie okradli księdza i gosposię
Dlaczego weteran z Raciborza nie może liczyć na pracę w Policji?Jak w Rudniku kupuje się głosy? Dlaczego zaplanowany na 17 października odpust w Markowicach zbulwersował parafian z Babic? I jaki był przebieg napadu rabunkowego na probostwo w Połomii? Odpowiedzi na te pytania można odnaleźć w Nowinach sprzed stu lat. Zapraszamy do lektury!Wojciech Żołneczko
Racibórz • 13 października 1920 r.
Praca w Policji nie dla Ślązaka
Racibórz. Z jakim równouprawnieniem Górnoślązacy, czy to niemieckiego czy też polskiego pochodzenia, przy obsadzaniu wolnych miejsc urzędniczych bywają uwzględnieni, mieliśmy już dosyć sposobności się przekonać. Nie tak dawno temu dał magistrat raciborski pod tym względem znowu dobry przykład. Pewien ciężkoranny wojak, który jest już od dwóch lat w posiadaniu t.z. „Anstellungsschein” i oglądał się za odpowiednią służbą bezskutecznie, otrzymał od magistratu raciborskiego między innemi następujące oświadczenie: Na razie są wszystkie miejsca wachmistrzów policyjnych zajęte. Później wakujące posady muszą być wedle ustawy do urzędu opiekuńczego w Berlinie zgłoszone, celem obsadzenia ich przez urzędników z terenów odstąpionych przez Niemcy. Nie mamy prawa uprzedać ten urząd.
Gorąco w Rudniku
Rudnik. W niedzielę, dnia 19-go z. m. urządzono w Rudniku, prawdopodobnie za staraniem hakatystycznych nauczycieli zabawę heimattrojerów*, a ponieważ takich, których się nie sieje u nas niedużo, a koszta trzeba było poniekąd pokryć, wyłudzano od dzieci szkolnych po 5 mk. Inspektor dworu zaś przyczynił się swą kieszenią do upiększenia trującej zabawy i ofiarował jak nam doniesiono 250 mk; posiedziciel dworu zaś 700 mk.
Widzicie Szan. Rudniczanie, że nie szczędzą grosza, byleby tylko nasze głosy wykupić**, bo wiedzą dobrze, że gdy im się uda powstrzymać Górny Śląsk w swojej łapie, wtenczas tysiąckrotnie wybiją to sobie. Czy pamięta kto z was, żeby ci życzliwie już kiedykolwiek w przeszłości pomyśleli o tem – sprawić nam choćby jedną przyjemną chwilę przez urządzenie jakiejś zabawy? Nie! Ale z pogardą na nas całe dziesiątki lat spoglądali a w urzędach nas tytułowali po prusku „polnisches Schwein”.
Że niektórzy propagandyści z Rudnika, którzy nie umieją z uczciwej pracy żyć, zaprzedali się Niemcom, to nic nie szkodzi. Polacy nieuczciwych ludzi nie potrzebują (...)
Można sobie wziąć dobry przykład z dzieci, które wołały w niemieckim pochodzie: Niech żyje Polska! Otóż ci mali rozumieją, co Bóg od nas Polaków żąda a starsi, a nawet tacy, co za ludzi uczonych uchodzą, tego rozumieć nie mogą. Wprawdzie nie mają się heimatstrojerzy w Rudniku czem szczycić, bo gdy jeden z tych nielicznych drabów chciał na sali kłamstwa gadać, lud się nie dał okłamywać i tem samem pokazał, jak ich ta niemiecka agitacya ani nie ziębi ani nie parzy.
Walka o mieszkanie kapelana na Ostrogu
Piszą nam co następuje:
Dziwne światło na dzisiejsze stosunki i pojęcia rzuca walka, jaka zawrzała o mieszkania kapelana na Ostrogu. Sprawa ma się, jak następuje: Mieszkanie pierwszego kapelana na Ostrogu, znajdujące się w sąsiednim domu obok plebanii, zostało wskutek przesiedlenia opróżnione. Natychmiast żądał urząd mieszkaniowy, aby zostało zajęte. Jeden z pensyonowanych księży, który chciał się wprowadzić, nie został wskutek protestu gminy przez landrata do powiatu wiejskiego przyjęty. Wolno mu atoli było wprowadzić się do miasta. Innego księdza do pomocy nie mogła władza biskupia, z powodu chwilowego braku kapelanów, przysłać.
Niebawem przeznaczył urząd mieszkaniowy owo mieszkanie pewnemu ślusarzowi z Ostroga, mimo przedłożonego urzędowego poświadczenia, iż mieszkanie musi pozostać wolne dla nowego kapelana (...)
Pismo urzędu mieszkaniowego do ks. Dziekana na Ostrogu kończy się temu słowami: „Kontrakt przymusowej dzierżawy jest temsamem prawomocny i niedający się zaczepić. Miałbyś się Pan jego wprowadzeniu sprzeciwiać, natenczas musi być wedle artyk. ustawy Rzeszy z 11 maja 1920 bezpośrednio przymus policyjny przeciw Panu zastosowany”.
Na zapytanie, wystosowane do jednego z członków urzędu mieszkaniowego, co się stanie, gdy wkrótce drugi kapelan do Ostroga zostanie wyznaczony, nastąpiła w mig odpowiedź: „Dlatego będzie trzeba wtedy postarać się o mieszkanie na wsi”.
Czy to było jego prywatne zapatrywanie, czy też uchwała urzędu mieszkaniowego, o to mniejsza, ale w każdym razie odpowiedź ta starczy za całe tomy! Mówi się, że wojna odrzuciła Niemcy w kulturze o całe dziesiątki lat wstecz. To zdaje się być prawdą, bo gdy się takie słowa słyszy, to zdawałoby się, że żyjemy w latach po wojnie francuskiej 1870/71, podczas walki kulturalnej, kiedy kapelanów wyrzucano nie tylko z kościoła, plebanii i wioski, ale i z kraju (...)***.
* Hakatą nazywano Niemiecki Związek Marchii Wschodniej, którego celem była germanizacja ziem polskich objętych zaborem niemieckim. Potocznie mianem hakatystów nazywano osoby aktywnie zabiegające o umacnianie niemczyzny oraz osłabianie polskości.
** Autor artykułu twierdzi, że zabawę w Rudniku zorganizowano z myślą o przekonaniu uczestników do opowiedzenia się w plebiscycie narodowościowym za Niemcami. Wyniki plebiscytu miały zaważyć na przynależności państwowej Górnego Śląska.
*** Kulturkampf to określenie polityki władz Rzeszy Niemieckiej, której ostrze wymierzone było zarówno w mniejszości narodowe, przede wszystkim w Polaków, jak i katolików, również niemieckich.
Racibórz • 11 października 1920 r.
Napad na probostwo w Połomi
Połomia w Rybnickiem. Napadu rabunkowego na tutejsze probostwo dokonali bandyci w piątek 8. października o godz. 8. wieczorem. Jakiś obcy zapukał do drzwi probostwa, i na zapytanie ks. Prob. czego żąda, odparł, że prosi ks. do ciężko chorego. Skoro ks. Prob. otwarł drzwi, wpadła do sieni banda i jeden przyłożył księdzu rewolwer do piersi, wołając „ręce w górę”. Inny obszukał księdza Prob. po kieszeniach, ale nic nie znalazł.
Na postrach wystrzelili w stronę gospodyni, kula chybiła celu. Następnie zmusili księdza do otwarcia biurka, gdzie znaleźli 1000 marek. Ponadto zrabowali pamiątkowy kielich mszalny i gospodyni zaoszczędzonych 600 marek. Zdaje się, że to jedna i ta sama banda niepokojąca całą okolicę, jest postrachem mieszkańców.
Bulwersujący odpust w Markowicach
Babice w Raciborskiem. W niedzielę, dnia 17. bm. odbędzie się w naszym parafialnym kościele w Markowicach odpust. Odpust nie odbędzie się jak po inne lata, albo jak sobie parafianie myśleli. Jeszcze nigdy nie słyszeliśmy w naszym kościele słowa po niemiecku, i choćby były msze św. za Wilhelma, „krygerferajny” i inne niemieckie Towarzystwa. W odpust ma być kazanie niemieckie o godz. 8, następnie msza św. za Kongregacyę Maryańską. Ja sam byłem członkiem Kongregacyi Maryańskiej, brałem w wielu wycieczkach i mszach św. udział, ale zawsze się odbyły po polsku. Dziś słyszymy, że nasza Kongregacya jest deutsch. Gdy nasz przewielebny ks. kapelan Machura oznajmuje o kazaniu niemieckiem, powstało w kościele szemranie. Nasz przewiel. ks. prob. Wolf nigdy nie występował z polityką niemiecką, ale dziś się daje znać. Już parę razy po nabożeństwie rozdawali ministranci gazety niemieckie. Czy może tym sposobem Górny Śląsk ratować chcą dla „Vaterlandu” niemieckiego?
Podpisano: Jeden z parafian.