Skromne początki i wielkie nadzieje
Absolwenci „Mechanika” do dziś twierdzą, że najładniejsze dziewczyny można było znaleźć w raciborskim „Medyku”. O ich atrakcyjności świadczyła nie tylko uroda, ale i świetne przygotowanie do zawodu, które potrafiono docenić nie tylko w Polsce. Nic więc dziwnego, że wiele z nich opuściło kraj wybierając karierę za granicą. Te, które zostały, zasiliły kadry służby zdrowia na całym Śląsku, bo najlepszą rekomendacją był zawsze dyplom raciborskiej szkoły.
Siostrzyczki z Warszawskiej
Choć Liceum Medyczne Pielęgniarstwa miało swą siedzibę na Ostrogu, wielu mieszkańców Raciborza kojarzyło dziewczęta z białymi czepkami na głowach z ulicą Warszawską. I nie ma w tym nic dziwnego, bo właśnie tu uczyły się i mieszkały pierwsze uczennice szkoły pielęgniarskiej, dla których w latach 50. na wniosek Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża organizowano sześciomiesięczne kursy. 1 kwietnia 1951 roku powstał w Raciborzu Ośrodek Szkolenia Młodszych Pielęgniarek, którego siedziba mieściła się na początku w budynku przy ulicy Warszawskiej 7, a od 1959 roku również przy Warszawskiej 9. Jeden przeznaczony był na potrzeby szkoleniowe, w drugim umieszczono internat.
Na kursy pielęgniarek przyjmowano wyłącznie osoby pełnoletnie, a program szkolenia obejmował przedmioty ogólnokształcące, zawodowe oraz praktykę szpitalną. Absolwenci kursu po zdaniu egzaminu zawodowego otrzymywali dyplom młodszego pielęgniarza lub młodszej pielęgniarki i zasilali kadry służby zdrowia na całej Opolszczyźnie. W pierwszym roku mury ośrodka opuściło 39 absolwentów, a rok później było ich już 90.
W 1953 roku przedłużono okres nauczania do roku, a później do dwóch lat. Absolwenci zarówno 12-miesięcznego kursu, jak i 2-letniej szkoły otrzymywali tytuł asystenta lub asystentki pielęgniarskiej. Ci, którzy pracowali w służbie zdrowia bez przygotowania zawodowego i ci, którzy ukończyli półroczne kursy, mogli ubiegać się o dopuszczenie do egzaminu eksternistycznego na asystentkę/asystenta pielęgniarstwa. W Raciborzu bezpłatne konsultacje z przedmiotów teoretycznych i praktycznych prowadziła instruktorka ds. pielęgniarstwa przy wydziale zdrowia Teresa Jaszczołd. W latach 1962 – 1968 do egzaminu przystąpiło w naszym mieście 48 osób.
W 1960 roku Ośrodek Szkolenia Młodszych Pielęgniarek został przemianowany na Szkołę Asystentek Pielęgniarskich PCK, która zmieniła później nazwę na Zasadniczą Szkołę Medyczną Asystentek Pielęgniarskich i włączona została pod nadzór Resortu Zdrowia i Opieki Społecznej.
Żeńska kadra w wojskowym drylu
Od samego początku, najpierw ośrodkiem, a później szkołą kierowała Lucyna Kowalczyk, a jej prawą ręką i instruktorką od 1958 roku była Teresa Pawłowska, absolwentka Państwowej Szkoły Pielęgniarstwa w Bydgoszczy i późniejsza przełożona pielęgniarek raciborskiego szpitala. Latem 2018 roku, gdy rozmawiałam z nieżyjącą już dziś panią Pawłowską na temat jej pracy w szkole asystentek, wspominała organizowane z wojskową dyscypliną apele dla dziewcząt, znajdujący się na placu za szkołą basen i hodowane przez personel króliki. – Teren szkoły był ogromny, bo wokół niej nie było jeszcze budynków, które wybudowano później. Pamiętam że z okazji Dnia Dziecka urządziliśmy na terenie szkoły imprezę dla dzieci Cyganów mieszkających w parterowych barakach na rogu ulicy Opawskiej i Ogrodowej, gdzie dziś stoją bloki. Inne dzieci miały organizowane takie imprezy w zakładzie pracy jednego i drugiego rodzica, a te cygańskie nie znały takiego święta. Z pomysłem poszłam najpierw do ich króla. Przyjął mnie bardzo serdecznie i grzecznie. Od razu się zgodził, bo go moja propozycja szczerze ucieszyła. Byłam przekonana, że odwiedzi nas kilkanaście dzieci, bo zazwyczaj tyle widziałam wokół ich osiedla, ale gdy przyszłam 1 czerwca do pracy, czekała na mnie ponad setka dzieciaków ściągniętych z całej okolicy. Ktoś pobiegł po dodatkowe pączki i herbatę, bo nie spodziewaliśmy się takiego tłoku. Muszę przyznać, że zachowywali się bardzo grzecznie. Pięknie śpiewali i tańczyli, a potem wszyscy kłaniali mi się na ulicy – opowiadała pani Pawłowska, która dla swoich podopiecznych ze szkoły asystentek prowadziła kurs tańca i kurs śpiewu.
Na początku lat 60. kadrę nauczycielek przedmiotów zawodowych zasiliły dwie absolwentki Pomaturalnej Szkoły Pielęgniarstwa w Częstochowie. – Dyrektorka szkoły Lucyna Kowalczyk przyjechała do Częstochowy w poszukiwaniu nowych nauczycielek. Po jej wizycie ja, czyli wtedy jeszcze Gizela Kordela, oraz moja koleżanka Wiesława Spławska, zostałyśmy oddelegowane do Raciborza. Szkoła asystentek mieściła się w budynku przy ulicy Warszawskiej 7. Na dole usytuowano pracownie i sale demonstracyjne oraz kuchnię i jadalnię, a na górze sekretariat, w którym pracowała świetnie zorganizowana Elżbieta Sipajło, gabinet dyrektorki, izolatkę i pokoik dla nauczycielek, w którym zamieszkałyśmy. W drugim budynku przy ulicy Warszawskiej 9 mieścił się internat dla uczennic. Oprócz naszej dwójki, przedmiotów zawodowych uczyła też Barbara Malara, a języka rosyjskiego Helena Tytko – wspomina nauczycielka Gizela Zielonka i dodaje, że szkoła funkcjonowała znakomicie, ale była pod stałą kontrolą władz. – Wciąż przyjeżdżali do nas wizytatorzy z Opola, a rygor był taki jak w wojsku. O szóstej rano była pobudka, a my musiałyśmy sprawdzać czy dziewczyny dobrze posłały łóżka. Potem było wyjście do drugiego budynku na śniadanie, oczywiście parami. Muszę przyznać, że nasze uczennice były bardzo zdyscyplinowane i dobrze radziły sobie w tych wojskowych warunkach. My też musiałyśmy się dostosować pracując na trzy zmiany – podsumowuje.
Do 30 sierpnia 1968 roku, gdy tego typu szkoły w całym kraju zostały rozwiązane, Zasadniczą Szkołę Asystentek Pielęgniarskich w Raciborzu, a wcześniej półroczne i roczne kursy, ukończyło 622 absolwentów. Budynki przy ulicy Warszawskiej przekazano na potrzeby Liceum Medycznego Pielęgniarstwa, które zorganizowało tam internat dla swoich uczennic, a Lucyna Kowalczyk została jego kierowniczką. – Przejęliśmy ze szkoły asystentek cały personel administracyjny i obsługę techniczną. Niestety pani Kowalczyk nie miała matury, więc nie mogła u nas pracować jako wykładowca, ale kadrę nauczycielską zasiliła nauczycielka przedmiotów zawodowych Gizela Zielonka, która została później moją zastępczynią. To była niezwykle mądra dziewczyna, która sprawdzała się na tym stanowisku doskonale. Była moją podporą – tłumaczy założyciel liceum profesor Marian Kapica.
Czas na licea
Zanim powstało 5-letnie Liceum Medyczne Pielęgniarstwa, niedobór w obsadzie średniego personelu medycznego we wszystkich placówkach służby zdrowia skłonił władze Raciborza do podjęcia decyzji o utworzeniu 1 września 1962 roku Liceum Medycznego Pielęgniarstwa dla Pracujących. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był kierownik wydziału zdrowia i opieki społecznej Urzędu Miasta w Raciborzu lek. med. Wacław Broniewicz.
Szansę na podniesienie swoich kwalifikacji uzyskały pielęgniarki młodsze, przyuczone po egzaminie państwowym oraz asystentki pielęgniarstwa. Pierwszy rok nauki dziewczęta rozpoczęły w roku szkolnym 1962/63, a egzamin dojrzałości zdawały pięć lat później. Liceum, które ukończyło 21 pielęgniarek działało do 1967 roku. – To był wspaniały pomysł dający możliwość zrobienia matury dziewczętom, które już pracowały w służbie zdrowia. Zajęcia z przedmiotów teoretycznych odbywały się w przychodni przy ulicy Wojska Polskiego. Pamiętam, że w kadrze zawodowej tej szkoły znalazła się Teresa Jaszczołd. Przedmiotów ogólnych uczyli nauczyciele dochodzący z innych raciborskich szkół, a ja prowadziłem zajęcia z psychologii i pedagogiki – wspomina profesor Marian Kapica.
Liceum dla pracujących nie zaspokajało potrzeb lecznictwa otwartego i zamkniętego, więc postanowiono otworzyć 5-letnie Liceum Medyczne Pielęgniarstwa dla absolwentek siódmych klas szkół podstawowych. Na cele szkolne przeznaczono dwa budynki po byłej Szkole Podstawowej numer 1 na Ostrogu przy ulicy Nowotki 10 (dziś Cecylii) i Jana 14, które wcześniej trzeba było wyremontować. – Doktor Broniewicz zabiegał o powstanie naszego liceum w wojewódzkim wydziale zdrowia w Opolu i taką zgodę u jego szefa, Janusza Majewskiego, dostał. Gdy zwrócił się do mnie z prośbą o zorganizowanie takiej placówki w Raciborzu, pracowałem w sanepidzie, ale podjąłem to wyzwanie. Okazało się, że chociaż dopiero zaczynaliśmy, chętnych było bardzo dużo i wkrótce szkoła zaczęła się cieszyć w regionie ogromną renomą. Wiem, że nasze absolwentki trafiały do pracy w najlepszych klinikach, a jedyną rekomendacją był dyplom raciborskiego „Medyka” – mówi profesor Marian Kapica.
Szkoła na pomoc służbie zdrowia
2 i 3 lipca 1964 roku odbyły się egzaminy do klasy pierwszej Liceum Medycznego Pielęgniarstwa. Spośród 150 kandydatek, do szkoły dostały się 44. We wrześniu ogłoszono drugi nabór. Na początku dwie pierwsze klasy liceum, liczące 84 uczennice, rozpoczęły naukę w Szkole Tysiąclecia na Ostrogu.
W 1964 roku liceum dysponowało dwoma salami lekcyjnymi w Szkole Podstawowej nr 1 na Ostrogu oraz niewielkim pokoikiem przeznaczonym na sekretariat, bibliotekę i pokój nauczycielski. Zajęcia z technologii żywienia odbywały się w szkolnej kuchni, a lekcje wychowania fizycznego w sali gimnastycznej szkoły podstawowej lub na jej boisku. W grupie pierwszych nauczycielek przedmiotów zawodowych znalazła się Helena Bluszcz, dyplomowana pielęgniarka i absolwentka Szkoły Pielęgniarskiej w Zabrzu, która miała już spore doświadczenie zawodowe, bo przez sześć lat pełniła funkcję kierownika szkolenia w Państwowej Szkole Położnych w Bytomiu, a przez kolejne cztery była instruktorką położnictwa w Przychodni Obwodowej w Raciborzu oraz Irena Żerkowska, absolwentka Liceum Medycznego w Prudniku, skierowana do Raciborza nakazem pracy. – Pamiętam pierwszą radę pedagogiczną, na której byłam ja, Helena Bluszcz i Ela Lipińska. Dyrektor Marian Kapica oddelegował mnie do założenia szkolnej biblioteki. Nie mieliśmy ani jednej książki, a ja nie miałam pojęcia jak to się robi. Chodziłam więc do innych szkół, żeby podglądać pracę bibliotekarek i uczyłam się od nich jak się zakłada księgozbiór i robi fiszki. Przy okazji w każdej z tych placówek dostawałam kilka książek do naszego liceum i tak się to wszystko rozkręcało. Warunki lokalowe zarówno w szkole, jak i te, które zaproponowano nowym nauczycielom, były naprawdę trudne. Razem z Elą Lipińską musiałyśmy zamieszkać w malutkim pokoiku wygospodarowanym na drugim piętrze w przychodni przy ulicy Zborowej 4, gdzie nawet nie było łazienki. Teraz sobie tego nie potrafię wyobrazić, jak dałyśmy radę, ale wtedy byłyśmy młode i pełne zapału do pracy – podsumowuje Irena Mitręga, wtedy nosząca jeszcze panieńskie nazwisko Żerkowska.
Nowa szkoła była czwartą tego typu placówką na Opolszczyźnie i miała zapewniać kadry pielęgniarskie dla Raciborza, Kędzierzyna i Głubczyc. Jak alarmowała prasa z tamtego okresu, w 1965 roku w opolskiej służbie zdrowia brakowało 768 pielęgniarek, a w 1970 roku braki w średniej kadrze medycznej miały wzrosnąć do 955. Nic więc dziwnego, że władze dążyły do zwiększenia liczby klas w liceach medycznych, po których kolejne dyplomowane pielęgniarki mogły zabezpieczać wakaty w służbie zdrowia.
Katarzyna Gruchot