Nowe parkingi w Raciborzu? Jeśli już, to tylko piętrowy
Na spotkaniu z mieszkańcami Nowych Zagród zapytano włodarzy miasta o budowę nowych miejsc postojowych w Raciborzu. Prezydenci mówili tylko o już funkcjonujących. Nowych nie planują.
Temat parkingowy zgłosił znany z działalności społecznej Mieczysław Heflinger. Jego zdaniem raciborzanie "nadużywają aut", a parkowanie to duży problem dla wielu mieszkańców. Pytał m.in. o miejsca postojowe przy ul. Bema, która ma być wkrótce remontowana. Wiceprezydent Dominik Konieczny wyjaśniał, że na remont ul. Bema jest już dokumentacja projektowa i pojawią się tam miejsca postojowe, ale w obrębie jezdni, w zatoczkach. Naprawa tej drogi według włodarza jest niezbędna z uwagi na katastrofalny stan nawierzchni ulicy. – Ta trelinka, co tam jest, ciężko powiedzieć ile ma lat. Bema to jedna z najgorszych w mieście ulic – ocenił Konieczny. Przyznał, że problem z parkingami jest widoczny w mieście i wszędzie tam, gdzie podejmowana jest inwestycja zabudowy wielomieszkaniowej, inwestora ma obowiązek zapewnienia parkingu.
Według prezydenta Dariusza Polowego problem parkowania w centrum dobrze regulują parkomaty. Uważa, że z dostępnością miejsc jest lepiej niż w czasach parkingowych pobierających opłaty. – Bywało, że parkingowy nie był skory do wydania kwitka i mogło dochodzić do nadużyć. Teraz jest z tym jasno i klarownie, a opłata zasila budżet miasta. Wcześniej samorząd nie miał z tego praktycznie nic. Teraz 35% wpływów z parkomatów trafia do miasta, a reszta do PK, które prowadzi strefę płatnego parkowania – tłumaczył włodarz Raciborza.
Co do przyszłości parkowania w Raciborzu, to jedyne nad czym mogliby się zastanowić w magistracie to utworzenie dużego, piętrowego postoju, z opłatami. Miejsce pod taki parking jest przy ul. Kowalskiej, na zapleczu RCK.
M. Heflinger pytał, czy Miasto nie powinno uruchomić akcji edukacyjnej, promującej jazdę rowerem i autobusami. – Kiedyś rodzice odprowadzali małe dzieci do przedszkola czy do szkoły. Teraz wszyscy podwożą je samochodami. Ludzie się zaganiają tempem życia – ocenił raciborzanin z Nowych Zagród. D. Polowy odparł, że można rozważyć uruchomienie takiej "akcji uświadamiającej", ale trzeba pamiętać, że pójdą na ten cel pieniądze z kieszeni podatnika i trzeba będzie zrezygnować z innych działań miejskich.
(ma.w)