To już 28. lat po wielkiej tragedii
Pamiętając o wielkiej tragedii z 26 sierpnia 1992 roku, uczczono kolejną rocznicę. W tym roku mija 28 lat od jednego z największych pożarów w powojennej Polsce.
26 sierpnia 1992 roku w okolicach Kuźni Raciborskiej temperatura powietrza przekraczała 360C. O godzinie 13:50 jednocześnie z dwóch wież obserwacyjnych nadeszły do nadleśnictwa Rudy Raciborskie meldunki o płonącym lesie. Jak się później okazało, rozpoczął się najbardziej dramatyczny pożar lasu w powojennej historii Polski i jeden z największych pożarów lasu w Europie.
W rocznicę tego wydarzenia oddano cześć poległym oraz wyrażono szacunek ich rodzinom, a także wszystkim tym, którzy dla dobra swojego narodu oddają to, co najcenniejsze – swoje życie. To rokroczna uroczystość, w ramach której, w miejscu, gdzie zginęli dwaj strażacy – st. asp. Andrzej Kaczyna i druh Andrzej Malinowski spotykają się władze samorządowe, strażacy oraz leśnicy i pod krzyżem na symbolicznych mogiłach składają wiązanki kwiatów i zapalają znicze.
– To moment smutny, bo wspominamy pamięć naszych współbraci, którzy ponieśli ofiarę największą, jedyną, której nie da się ocenić wyżej – oddali swoje życie. Ale oddając swoje życie, nie ponieśli go na marne, bo chwila i okres, kiedy szalały tutaj pożary, później zbudowały to, co mamy teraz. Dlatego nigdy nie zapominajmy o przeszłości. Kultywujmy pamięć tych, co polegli, bo ich krwią nakreślone są karty przyszłości – mówił śląski komendant wojewódzki PSP nadbryg. Jacek Kleszczewski. Podkreślał, że poprzez te smutne zdarzenie zmieniło się podejście do gospodarki leśnej, ochrony przeciwpożarowej na leśnych obszarach, udoskonalono prace Państwowej Straży Pożarnej. – Ta zbudowana refleksja spowodowała, że jesteśmy bardziej odpowiedzialni – podkreślał.
Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach Józef Kubica wspominał czasy tragedii. Mówił, że kiedy wybuchł pożar, stał przed budynkiem leśniczówki w Tarnowskich Górach i zobaczył wówczas czarną łunę na niebie. – Dopiero później dotarła informacja, że to potężny pożar. Pożar, który w zasadzie po zakończeniu II wojny światowej był największym nieszczęściem – zaznaczył. Przyznał, że po pożarze zmieniła się praca leśników – powstały nowe metody gospodarowania lasami na terenach poklęskowych. Przypominał, że w trakcie pożaru spłonęło 9 tys. hektarów lasu, w najbardziej kulminacyjnym momencie uczestniczyło 4900 strażaków, 650 policjantów, 1220 pracowników obrony cywilnej, ok. 3000 żołnierzy oraz 1050 leśników.
Wiceprezydent Raciborza Michał Fita w uroczystościach upamiętniających pożar uczestniczy od lat. Wcześniej, jako dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Kuźni Raciborskiej, obecnie jako samorządowiec. – Spotykamy się w miejscu, w którym 28 lat temu dwóch strażaków oddało największy dar, jaki otrzymali – dar życia – mówił. Dodał, że w trakcie uroczystości chce pochylić się nie tylko przed tymi, którzy zginęli, ale także przed osobami, które przybyły na uroczystość. – Pięć lat po pożarze przyszła wielka powódź, 20 lat po powodzi mieliśmy tutaj trąbę powietrzną, która powaliła potężny obszar leśny. Gdyby nie służba strażaków, leśników dzisiaj może stalibyśmy pośrodku wielkiej łąki – powiedział zastępca Dariusza Polowego.
(mad)