Czy sprzątaczki nadążą z dezynfekcją? Szkoły szykują się do pracy w czasie pandemii
Czy szkoły w Raciborzu są przygotowane do rozpoczęcia działalności 1 września? Radni z komisji oświaty byli ciekawi wiedzy jaką na ten temat posiada wydział edukacji w magistracie. Stanisław Borowik zaproponował, by ujednolicić system pracy zdalnej w całym mieście.
Zdaniem jednego z nestorów rady, wiosenne zajęcia w szkołach były prowadzone w organizacyjnym chaosie, a rodzice wraz z dziećmi musieli się uczyć obsługi kolejnych programów i aplikacji, które wskazywali im nauczyciele. – Są gminy, gdzie informatycy to spięli i zadziałało, a u nas? Jeden jest na Facebooku, drugi na WhatsAppie, a inny na Bóg wie gdzie i skaczą po tych platformach zauważył Borowik nieco zdezorientowany nieobecnością na branżowej komisji szefa miejskiej oświaty i prezydenta, któremu podlega ten dział samorządu. Zastępujący szefa wiceprezydent Fita przyznał na posiedzeniu komisji oświatowej, że zwłaszcza początkowy okres edukacji w warunkach pandemicznych był trudny dla wszystkich. – Wiemy o sytuacjach, gdzie dzieci musiały dzielić się komputerem, a nauczyciele pracowali wpierw z jednym, a następnie z kolejnym dzieckiem. Teraz jest lepiej, bo przekazaliśmy potrzebny sprzęt rodzinom – zapewnił radnych włodarz.
Wskazane, ale czy właściwe?
Katarzyna Komor z magistrackiego wydziału edukacji zgodziła się z radnym Borowikiem, że platforma do nauki zdalnej powinna być jedna i ta sama dla wszystkich placówek w mieście. Przypomniała też o problemach ze sprzętem w domach uczniów i korzystaniu z komunikatorów jak Facebook czy WhatsApp. – Komunikacja z nauczycielami była wskazana, ale czy właściwa w tej formule? – zastanawiała się głośno urzędniczka. Zauważyła, że środowisko oświatowe oczekiwało odgórnych, systemowych rozwiązań, a tych nie było, poza ogólnymi zaleceniami. – Każdy dyrektor szkoły stara się dobrać metodę optymalną dla uczniów, żeby uczestniczyli w lekcjach i byli w kontakcie z placówką. Dyrektorzy rozmawiali z nami o wspólnej platformie – poinformowała radnych K. Komor. Michał Fita obiecał temat wspólnej platformy ponownie poruszyć na ostatnich przed rozpoczęciem nowego roku naradach dyrektorskich. – Będziemy sugerowali takie rozwiązanie. Byłbym dobrej myśli w tym temacie – stwierdził. Popierała go przewodnicząca komisji oświaty Zuzanna Tomaszewska. Jej zdaniem, sami dyrektorzy szkół do tego doszli, by działać w jednej, konkretnej platformie. – To nie może być wymuszone, bo takie nakazy mogą zrodzić dodatkowe problemy – uznała.
Kadrę trzeba zgrać
Zdaniem pracownika wydziału, placówki powinny być przygotowane na pierwszy wrześniowy dzwonek, teraz szykują się do przyjęcia uczniów. Katarzyna Komor przedstawiła radnym, że szkoły właśnie tworzą procedury działania w warunkach pandemii. Wytyczne Głównego Inspektoratu Sanitarnego ustalają ze szkolnymi behapowcami. – Trzeba stworzyć system migracji uczniów na przerwach międzylekcyjnych. Najlepiej, aby klasy pracowały i odpoczywały oddzielnie. Teraz z urlopów wracają nauczyciele i odbywają się dyskusje. Rodzice zostaną poinformowani o wymogach najpóźniej 28 lub 29 sierpnia – zapewniła urzędniczka z Batorego. Dodała, że powstają plany zajęć i wydział otrzymuje aneksy do wcześniejszych ustaleń z dyrekcjami. – Dyrektorzy muszą zgrać kadrę pedagogiczną, a i uczniowie jeszcze migrują między szkołami. Są też życzenia rodziców co do działalności świetlic czy rozpoczynania zajęć o godz. 8.00. Ważna będzie też rola pracowników obsługi, sprzątania szkół oraz ich dezynfekcji. Kłopoty rodzą zakazy dla rodziców, którzy nie mogą wchodzić do szkoły. Zwłaszcza dla pierwszaków to problem, brak takiego wsparcia na początku – przekazał Katarzyna Komor. 1 września do raciborskich placówek trafi 400 nowych uczniów.
Można było się pogubić
Radny Michał Kuliga zauważył, że na obecne warunki placówki są gotowe, ale sygnał o zakażeniu w szkole wszystko zmieni. Obawia się, że ścisłe przestrzeganie reżimu sanitarnego wydłuży czas pobytu dzieci w szkołach. Według K. Komor, dyrektorzy zdają sobie z tego sprawę i nie zgłaszają do urzędu żeby nie można było rozpocząć zajęć. Kuliga dodał, że jego zdaniem problem z nauką zdalną nie polega na osprzętowieniu czy oprogramowaniu, ale uczniowie nie radzą sobie z mnogością informacji, które docierają doń z różnych źródeł związanych z nauką. – Można było się pogubić i ten przekaz trzeba ujednolicić. Najlepiej, gdy zajdzie potrzeba zajęć zdalnych, żeby nauczyciel był w szkole i stamtąd prowadził transmisję zajęć. W domu ma za dużo rozpraszaczy. Dzieci nie mogą zostać same z trudnościami w nauce. Później rodzice są wkurzeni na tę sytuację – podkreślił M. Kuliga.
Do późnego wieczora
Magdalena Kusy, radna z Obory, mówiła, że sama jako rodzic była zaskoczona sytuacją w jakiej się znalazła z dziećmi. – Mieliśmy chaos totalny, początkowo do późnych wieczorów siedzieliśmy nad lekcjami. Jednak później wszystko się wyprostowało. Dobrze, że rozdano tak wiele komputerów od urzędu i sponsorów. Według mnie teraz jest dużo lepiej niż wiosną – oceniła członkini koalicji rządzącej miastem. Przy okazji Kusy chciała wiedzieć jak będzie wyglądała nauka pływania w młodszych klasach podstawówki. K. Komor zapowiedziała, że temat zostanie omówiony w połowie września, kiedy dyrekcje uporają się z rozruchem początkowym szkół. Ustalenia zapadną na szczeblu wydziału, OSiR i PK, która dowozi uczniów. – Wszystko co się będzie odbywać musi być z zachowaniem reżimu sanitarnego – podkreśliła K. Komor.
Jedna pani nie obleci
Krystyna Klimaszewska nie kryła obaw czy z nadmiarem nowych obowiązków poradzą sobie ekipy sprzątające placówki. – Czy panie z obsługi szkół zdążą z dezynfekcją w krótkich przerwach? Jedna pani sprzątająca nie obleci przecież wszystkich klas – zwróciła uwagę urzędniczce od edukacji. Komor przyznała, że dyrektorzy wskazują na ten problem. – Obsługa będzie musiała pracować teraz więcej. To będą dodatkowe godziny do zapłacenia. Jest jeszcze czas na właściwą organizację, poza tym planujemy kolejne narady z dyrektorami, by omówić szczegóły przygotowań – podsumowała zastępująca naczelnika Żychskiego urzędniczka.
(ma.w)