Złośliwy komentarz tygodnia: Ogródek bez kamyczków czyli „www” dla obywateli
Chyba każdy lubi być chwalony, a już zwłaszcza urzędnicy. Widać to na przykładzie zadowolonej z siebie ekipy z raciborskiego magistratu. Zerkając na miejską witrynę internetową www.raciborz.pl odnajduję same pochwały dla ich pracy. Co osiągnęli, gdzie byli, komu pomagają i że nas pozdrawiają.
Zaczytany w te peany przypomniałem sobie postulat opozycji z czasów tzw. betonu kruszonego, co go Dariusz Polowy młotem pneumatycznym potraktował. Głośno wtedy krzyczał o dostępie do miejskiego przekazu informacyjnego naczelny krytyk Mirosława Lenka – radny podróżujący Leszek Szczasny. Chciał w istniejącej jeszcze wtedy gazetce urzędu, pola do popisu dla ówczesnych radnych i forum wyrażania poglądów przez mieszkańców. Władza się zmieniła, tego radnego już nie ma, ale zasady informowania przez urząd opinii publicznej pozostały te „betonowe”. Sądzę, że to przeoczenie spowodowane zapewne pandemią i wkrótce ruszy nabór redaktorów do tworzenia miejskiej strony internetowej. Pomyślałem, że wskażę pierwszych kandydatów.
Z możliwości brylowania w przestrzeni medialnej z lubością skorzystałby dziś Piotr Klima. Widać, że w raciborskich redakcjach skrzynki pocztowe puchną od jego twórczości. Autor jest tak płodny w produkcję treści, że – jak plotka głosi – swego czasu doszło do małej scysji między nim, a urzędnikami, których dołączył do długiej listy wysyłkowej swojej korespondencji. Przemilczę, co zalało nowych adresatów. Gdyby radny miał swój dział na raciborz.pl do takich nieporozumień by nie dochodziło.
Następny, który chętnie podzieliłby się wiadomościami z opinią publiczną jest domorosły ekolog Bogusław Siwak. Ten zająłby się działem ekologicznym, zamiast błąkać po Facebooku. Mógłby załączać swoje coraz liczniejsze i dłuższe formy wideo, w których pyta napotkanych mieszkańców w sposób sugerujący pasującą mu odpowiedź. Czyż nie z tego słyną największe media w Polsce?
Z propozycji współtworzenia miejskiej strony internetowej ucieszyłby się również Marek Labus. Wiadomo – jemu przypadłaby strefa „zdrowie publiczne”. Choć sam prezydent Polowy kąśliwie przyznał mu tytuł eksperta od wszystkiego i odsyłał na zdalnym posiedzeniu do naprawy zepsutej drukarki, to jednak sprawy szpitala są konikiem raciborskiego laryngologa. Zamiast dobijać się, często bez odzewu, do gabinetu przewodniczącego rady Leona Fiołki, Labus mógłby publikować swoje opinie w bezkresie internetu. Tu nikt nie narzucałby mu cenzury czasowej, z którą zaciekle walczy. Ostatnimi czasy w lokalnych portalach coraz częściej publikuje dyrektor szpitala rejonowego, którego także można byłoby zaprosić do owocnej współpracy, a jego polemiki z Markiem Labusem gwarantowałyby czytelnikom niemałe emocje.
Takich czterech pancernych bez psa rozruszałoby ten internetowy czołg jakim jawi się obecnie raciborz.pl, a kolejni piszący niezawodnie dołączą. Wystarczy rozkaz: ognia!
bozydar.nosacz@outlook.com