Kiedy rów zostanie wykoszony?
– Od tygodnia proszę urzędników o wykoszenie rowu melioracyjnego, będącego własnością gminy, ale bez powodzenia – żali nam się mieszkanka gminy Nędza. Wójt Anna Iskała z kolei uspokaja i tłumaczy, że rów wykoszony będzie, ale trzeba poczekać.
Mieszkanka: to powtarzający się problem
Pani Urszula mieszka w niewielkich Ciechowicach w gminie Nędza przy ulicy Odrzańskiej. Zamieszkała tam około 20 lat temu i jak zaznacza, od tego momentu zmaga się z niewykaszaniem przez gminę rowu melioracyjnego. Ten znajduje się tuż przy jej posesji, za ogrodzeniem. – Za każdym razem muszę dzwonić do urzędu i prosić, aby go uporządkowali – opowiada nam kobieta dostrzegając, że tylko jeden raz gmina z własnej inicjatywy przyjechała i rów wykosiła. Problem nieskoszonej, bujnej już trawy zaczął doskwierać mieszkance jeszcze bardziej teraz, kiedy zmagamy się z plagą komarów, a zarośla, to świetne miejsce do bytowania owadów. – W tych trawach wszystko się gromadzi – spostrzega pani Urszula. Dodaje, że nie rozumie całej tej sytuacji. – Gmina żąda od nas, abyśmy dbali o teren do nas należący. Ale co z samorządem? To gmina powinna pokazywać, że na swoim terenie ma czysto. A niestety, tak się nie dzieje – stwierdza cierpko. Radzi, że jeżeli urząd cierpi na niedobór pracowników do porządkowania terenów, to powinno zatrudnić się kolejnych.
Zdaniem mieszkanki, gmina dawno powinna zrobić już porządek z rowem i go zasypać. – Przecież żyjemy już w XXI wieku – wskazuje. Wówczas, jak mówi, nie byłoby problemu z wykoszeniem trawy przed jej posesją, bo można byłoby „przejechać” kosiarką po płaskiej powierzchni. Pani Urszula, obrazując nam sytuację, opowiada, że przy okazji jednych z zebrań wiejskich zapytała wójt Annę Iskałę, kiedy rów zostanie wykoszony. – Niestety nie dostałam odpowiedzi – twierdzi.
Wójt: teren wkrótce wykosimy
– Nasi pracownicy odpowiedzialni za te prace mają teraz ogromną liczbę miejsc do wykoszenia. Nakłada się do tego okres urlopów i chorób. Obecnie pracują w trójkę – tłumaczy wójt Anna Iskała. Zauważa, że rów, o którym wspomina pani Urszula, wykoszony będzie, potrzebna jest jednak doza cierpliwości. A. Iskała, dostrzega również, że wiele mieszkańców sama dba o tereny wspólne. – Wójt, mieszkając przy drodze wojewódzkiej, sam wykasza sobie wszystko, tak samo plewi i zamiata chodnik wraz z kawałkiem drogi – zaznacza wójt Iskała i odpiera zarzut czytelniczki, która wspomniała nam, że rokrocznie musi prosić gminę o wykoszenie rowu przed jej posesją. – To nieprawda – twierdzi pani wójt.
A co sądzi o zasypaniu rowów? – To spowodowałoby, że nie byłaby uregulowana gospodarka wodna. Wtedy zaczyna ludzi topić, pojawia się woda w piwnicach. Ktoś kiedyś te rowy wymyślił i ja się twardo tego trzymam, że te rowy muszą być łatwo dostępne – odpowiada wójt. Zauważa, że rowy nie są niebezpieczne, choć znacznie trudniej się wykasza teren, którym jest zbocze. – Szczególnie te rowy są ważne w takich miejscach jak Zawada Książęca, Łęg, Ciechowice, gdzie poziom Odry się zwiększa. Jak ta woda się w tych rowach zbiera, to ludzie są wolni od zatopień domowych – wyjaśnia wójt. Dodaje, że gmina czasami pozwala na zarurowanie rowów melioracyjnych, ale to prace, które zawsze są wykonywane pod nadzorem urzędników. – W niektórych miejscach się na to zgadzamy, gdzie jest łatwa dostępność, ale też muszą być te rowy specjalnie zrobione, żeby można było się do ich środka dostać. Muszą mieć otwory, aby, jeżeli się coś zatka, można było stosunkowo łatwo odetkać – puentuje wójt Iskała.
(mad)