Joanna Królczyk. Kobieta w Zarządzie Podokręgu Racibórz
Nie jest nowością określenie środowiska sportowego, że w Podokręgu Racibórz zasiadają „leśne dziadki”. Tak się przyjęło nie tylko w tym raciborskim, że piłką sterują osoby już bardzo doświadczone. W ostatnich latach idzie jednak ku lepszemu i w zarządzie Podokręgu Racibórz mamy coraz więcej młodych osób chcących działać, a w nowej kadencji na lata 2020 – 24 znalazła się nawet kobieta – to Joanna Królczyk. Kim jest? O tym w krótkiej rozmowie.
– Co sprawiło, że zdecydowała się pani dołączyć do działaczy Podokręgu?
– Zaproponował mi to Andrzej Starzyński, jeszcze nim nastała pandemia. Trochę się wahałam, bo mam dużo obowiązków zawodowych, do tego swój wolny czas poświęcam klubowi w Bukowie. A weekendy zajmują mi mecze Bukowa, Jastrzębia i Piasta. Jastrzębia, bo trenerem bramkarzy jest tam mój mąż, a bramkarzem Piasta jest mój syn. Obawiałam się, że nie dam rady pogodzić obowiązków dotychczasowych z tymi, które czekają mnie w Podokręgu. W maju temat wrócił i postanowiłam spróbować. Jestem tam nowa, a reszta to doświadczeni działacze, więc mam nadzieję, że się sprawdzę, a jeśli nie to podziękuję za danie mi szansy.
– Zamiłowanie do piłki nożnej było już wcześniej czy dopiero przy poznaniu męża?
– Od zawsze. Mój tata w genach przekazał mi zamiłowanie do piłki. Odkąd pamiętam to zawsze z nim oglądałam mecze w telewizji. Zawsze byłam też chłopczycą, która grała z chłopakami w piłkę. Później doszedł mąż, który także związany jest z piłką, następnie pojawił się syn, który początkowo nie chciał grać, ale w końcu go zmusiłam (śmiech). Później złapał bakcyla i teraz jest w drużynie Mistrza Polski.
– Jak długo pani działa w klubie LKS Wypoczynek Buków?
– Przeszło dziesięć lat działam na rzecz klubu. Pełnię tam rolę skarbnika i sprzątaczki... jeden z zawodników Mateusz Besz nazwał mnie dyrektorem sportowym. Wcześniej tata i mąż pełnili funkcję prezesów, to trochę pomagałam. A jeszcze wcześniej to też były elementy piłkarskie, bo zabierałam Patryka na treningi do Gosława i WSP.
– Czym zajmie się pani w Podokręgu, co pani wniesie?
– Może odrobinę spojrzenia na piłkę ze strony kobiety. Postaram się obalić mit, że nie jest tak do końca, iż kobiety na piłce się w ogóle nie znają.
– Czy spotkała się pani już z pierwszymi komentarzami dotyczącymi tego, że wśród działaczy pojawiła się także kobieta?
– Zawsze będą tacy którzy ucieszą się, że jest ktoś nowy, ale znajdą się i tacy, którzy będą krytyczni. Na ten moment bardzo miło przywitał mnie na Facebooku Jurek Halfar, a Artur Wróblewski stwierdził, że ich ustawię, a także to, że jestem drugą kobietą, która pomoże pani Marzenie w działaniu na rzecz Podokręgu.
Rozmawiał Maciej Kozina