100 lat temu w Nowinach Raciborskich: Zagadkowe pożary trawią polskie zagrody
Kolejne pożary w powiecie raciborskim, niepokój na granicach, dziwaczne sposoby spędzania czasu wolnego przez sąsiadów z Boguszowic oraz niechęć dziewcząt z Godowa do polskich piosenek – to tylko część spraw, które poruszono na łamach „Nowin Raciborskich” równo sto lat temu. Zapraszamy do lektury, która jest jak podróż w czasie do Raciborza i okolic w kwietniu 1920 r. Wojtek Żołneczko
Racibórz • 21 kwietnia 1920 r.
Zagadkowe pożary w Miedoni i Markowicach
Z Raciborskiego. W Miedoni wybuchł w piątek po południu ogień w chałupie wdowy Kłosek i zniszczył doszczętnie całe poddasze. W nocy na sobotę około godz. 2 wybuchł pożar w niewytłumaczony dotąd sposób w wstawieniu wdowy Joanny Cyfki. Płomienie ogarnęły także sąsiednią zagrodę Jana Kudli. Obie posiadłości zgorzały do szczętu, pozostały tylko okopcone mury. Spaliła się również cała bielizna i inne rzeczy przechowywane na poddaszu. Jest wprost podpadającą rzeczą, iż pożary w polskich wioskach Górnego Śląska mnożą się w zastraszający sposób, tak, jakby komitety niemieckich podpalaczy przeniosły się z głębi Niemiec już w nasze strony, aby szerzyć swoje szatańskie spustoszenie.
Racibórz • 23 kwietnia 1920 r.
Niepokój na granicach
Gazety niemieckie głoszą, że Polacy ściągają wojska na granicę, by zabrać Śląsk i dlatego Niemcy też muszą pchać wojska ku granicy polskiej. Wobec tego zaznaczyć nie zawadzi, że Polakom ani się śni zadzierać z Koalicyą*, więc Śląska nie zajmą. Co innego, gdyby Koalicya zażądała od Polski wojska dla Śląska, w takim razie Polakom będzie wolno przybyć na Śląsk. Określone to jest wyraźnie w paragrafie 2. dodatku do artykułu 88. traktatu pokojowego. I gdyby tak się stało, Niemcy nic by przeciw temu zrobić nie mogli. Polacy nie dążą do wojny z Niemcami i wojny takiej nie rozpoczną, ale niechże Niemcy nie zapominają, że na mocy traktatu pokojowego może Koalicya poprosić Polskę o pomoc dla Śląska. Niemcy traktat ten podpisali, więc winni o tem pamiętać.
Nauka języka polskiego tylko dla chętnych
Racibórz. Większość niemiecka w Radzie miejskiej odrzuciła wniosek frakcyi polskiej o przymusową naukę języka polskiego w szkołach ludowych, a uchwaliła wniosek magistratu o dobrowolnej nauce polskiej.
Zapomnieli (polskiego) języka w gębie
Nędza pod Raciborzem. Dnia 15 b.m. odbyło się zebranie urzędników kolejowych na sali p. Mocnego w Nędzy w sprawie zaprowadzenia orędownika urzędowego w polskim i niemieckim języku, zarządzonego przez komisyę plebiscytową Koalicyi** (..)
Podczas obrad wystąpił pewien urzędnik Polak i zaznaczył z naciskiem, iż przecież mamy rzekomo równouprawnienie, dlaczegóż więc orędownik kolejowy nie miałby wychodzić także w języku polskim? Na to odpowiedziano mu ze strony przeciwnej, iż tu nie ma Polaków (!?), mowa na Śląsku nie jest polska (!?), ani też żaden Górnoślązak nie potrafi dobrze po polsku czytać (!?). – Ów urzędnik Polak nie pozostał dłużny odpowiedzi i odpadł: Jeżeli nie umiemy dobrze czytać i pisać po polsku to czyjaś w tem wina, jeżeli nie Niemców? Od młodości wydzierano nam język ojczysty. Tu poczęli przeciwnicy mówcę lżyć i mu przeszkadzać w dalszych wywodach. Na próżno powstał drugi Polak i wskazał na brutalne postępowanie przeciwników i tego nie dopuszczono do słowa i uchwalono rezolucyę, że większość kolejarzy to Niemcy, dlatego nie potrzeba orędownika w polskim języku. I o dziwo, kiedy przyszło do głosowania nad rezolucyą, to tylko ów Polak, który pierwszy głos zabrał, dźwignął palce w górę za językiem polskim. Czyby wśród kolejarzy w Nędzy rzeczywiście było tak mało Plaków? Albo może wstydzą się swej ojczystej mowy? A może też boją się, aby ich rząd niemiecki za przyznanie się do polskości nie wydalił z urzędu, jak to było za dawniejszych czasów. Próżne obawy, bo mamy przecież komisyę plebiscytową i nikt się bać nie potrzebuje (...)
Podpisano: Siekiera
Nowa droga pod Rybnikiem
Rybnik. Nowa szosa, żwirówka, zostanie wybudowana od szybów Blühera*** jako połączenie ze szosą do Chwałowic; roboty będą jeszcze w tym roku rozpoczęte. Ta nowa szosa będzie miała dla całego powiatu wielkie znaczenie gospodarcze, albowiem ułatwi dostawę węgla po całym okręgu.
Gonią za piłką jak żaki
Boguszowice w Rybnickiem. Nasi Niemcy o pragermańskich nazwiskach jak: Krupczyk, Kula, Motyka i inni utworzyli „spielverajn” i bawią się w „schlagball” – „fussball” – „faustball”. Nie dziwimy się młodym, ale starym. Przecież to wstyd i hańba gonić i biegać za piłką jak żaki szkolne. Skoro starsi się bawią w piłkę, to młodzi muszą się bawić w kawalerów i różnych dżentelmenów. Boguszowianie opatrzcie się, bo i tak swoim „spilverajnem” faterlandu nie uratujecie.
Gdzie nasze kobiety i dziewczyny?
Godów w Rybnickiem. W naszej wiosce z wolna dźwiga się polski duch. W niedzielę 11 kwietnia założone zostało „Kółko rolnicze”, do którego wstąpiło na razie 55 gospodarzy. Także nasza młodzież wstąpiła licznie do Tow. gimnastycznego „Sokół”, który już liczy obecnie 60 członków. Szczęść Boże owym towarzystwom do dalszej ich pracy.
Gdzież nasze kobiety i dziewczyny, czy dla nich nie istnieją towarzystwa? Wprawdzie zgłosiło się do kółka śpiewaczego 30 młodzieńców i 3 dziewczyny. Pamiętamy sobie, jak onego czasu urządził bohaterski „grenszuc”**** w dzień Zaduszny taneczną zabawę, to się aż zaroiło na sali od prusaków i dziewcząt. A teraz jak gdyby wymarły. Czy to może nie „fein” po polsku śpiewać? Albo czy te polskie pieśni nie są tak piękne jak owe niemoralne co was ci mordercy nauczyli. Apeluję do was polskie dziewczyny nie upadajcie jeszcze bardziej na duchu, wstąpcie w szeregi polskich towarzystw, bo tam się pokrzepicie i wesoło możecie w przyszłość spoglądać. I wy polskie matki, posyłajcie wasze dzieci do polskich towarzystw, tam nie zguba dla nich, lecz pokrzepienie ducha moralnego i religijnego.
Podpisano: G. B. B.
*Koalicyą nazywano sojusz państw, które pokonały Niemcy i Austro-Węgry w I wojnie światowej. Ów sojusz tworzyły przede wszystkim Anglia, Francja, Włochy oraz USA.
** Mowa o Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku – organu utworzonego przez zwycięskie państwa ententy (m.in. Francja, Anglia, Włochy), który sprawował władzę na Górnym Śląsku aż podziału jego terytorium pomiędzy Niemcy i Polskę.
*** Dzisiejsza kopalnia Jankowice.
**** Grenzschutz był organizacją militarną (pierwowzorem niemieckiej straży granicznej), której zadaniem było zapobieżenie dalszym ubytkom terytorialnym Rzeszy Niemieckiej.
Racibórz • 26 kwietnia 1920 r.
Zapasy petrolki
Racibórz. Magistrat tutejszy ma jeszcze większy zapas petrolki do oddania, który nabyć można do 5 maja po 3,20 marki za litr w odnośnych składach kupieckich. Publiczności zwraca się uwagę, iż to ostatnia sprzedaż petrolki przed jesienią. Niech więc każdy skorzysta z okazyi, aby się zaopatrzyć w dostateczny zapas petrolki aż do jesieni.
Polski sołtys w Makowie
Maków w Raciborskiem. Przy wyborach sołtysa zwyciężyła polska partya katolicka, wybierając naczelnikiem gminy zagrodnika p. Jana Sobrałę II. Niemiecka strona pogniewała się nie wiadomo o co i opuściła salę obrad przed wyborami.
Święty Czesław w Pietrowicach
Wielkie Piotrowice w Raciborskiem. W naszym kościele zawieszono w zeszłym tygodniu sygnaturkę tzw. dzwonek konających, ulany z czystej brązy, ważący 1 cent. 10 funt*. Nowy dzwon ma imię św. Czesława, patrona Górnego Śląska i nosi napis łaciński „Św. Czesławie, módl się za nami”.
Wielkie straty
Łęg w Raciborskiem. Szkody pogorzelców oszacowane zostały na 800 tys. marek. Do tej sumy nie jest wliczone urządzenie domowe poszkodowanych. Ofiary płyną bardzo skąpo. Rząd prusko-niemiecki nie przeznaczył dotąd dla katastrofą dotkniętych ani marki.
* 1 cetnar pruski równał się 51,45 kg.