Z poradnika Ogrodnika Kazika: o rośliny dbaj jak lekarz o pacjenta
Nie jesteśmy osamotnieni w walce z patogenami. Spędzając czas w izolacji, będąc poddanym kontroli organów państwowych miałem dużo czasu na planowanie zabiegów, które pozwolą się wystrzec chorób i inwazji szkodników na mojej plantacji.
Temat chemicznej ochrony roślin wydaje się być morzem nie do przebycia, wielu doktorów zjadło nad nim paznokcie, a my w dalszym ciągu musimy borykać się z ofensywą mszyc albo skrytobójczymi odwiedzinami grzybów. Postanowiłem, że spróbuję to, o czym piszą w wielometrowych broszurach załączanych do specyfików streścić w dwóch lub trzech akapitach.
Głodówka czy obżarstwo?
Wyobraźmy sobie siebie w roli medyka. Mamy naszych pacjentów, o których dbamy. Nawadniamy ich i odpowiednio odżywiamy. Problemy mogą zacząć się już na tym etapie, bo przekarmiona roślina staje się bardzo podatna na infekcję. Winny jest w tym wypadku szczególnie azot, którym niektórzy działkowicze obficie szafują stosując gnojówkę z kurzaka albo aplikując syntetyczne granulaty. Tak jak w przypadku ludzi, lepsza okazuje się lekka głodówka niż obżarstwo. Przechadzając się po naszym ogrodzie w fartuchu lekarskim i stetoskopem zawieszonym u szyi mamy do dyspozycji kilka możliwych terapii w walce z patogenami i pasożytami. Możemy pójść drogą doktora Wilczura stosując preparaty na bazie naturalnych składników, dopełniając efekt odrobiną lekkiej chemii dopuszczanej w uprawach ekologicznych, bądź stać się doktorem Housem i czerpać pełnymi garściami z odkryć chemików z instytutów hodowli roślin.
Zaznaczam w tym miejscu, że obie drogi warte są rozważenia, a maleńka schizofrenia w tym temacie jest jak najbardziej do zaakceptowania.
Gnojówka z pokrzyw
Bywa bowiem tak, że wystarcza nam wiosenny oprysk olejami parafinowymi (TREOL), następnie potraktowanie drzewek w momencie otwierania się pąków jakimś kontaktowym środkiem na bazie miedzi (MIADZIAN) lub spryskanie obficie rośliny SYLLITEM na przedwiośniu. Powtarzajmy zabieg kilkukrotnie i cieszymy się smacznymi plonami. Wspomóc możemy się iście znachorskimi metodami sporządzając z naturalnych środków i roślin napary, gnojówki, wyciągi i wywary. Aby okazały się one skuteczne muszą być stosowane często i w dość dużych ilościach, ale bez obaw, nie zdołamy ich przedawkować. Pytacie co poleca Kazik? Z całej gamy szarlatańskich pomysłów pozyskiwania oprysku warto skupić się na pewno na gnojówce z pokrzyw i opryskach z użyciem szarego mydła, którego nie lubią tak samo grzyby jak i pasożyty. Jednak jak morela nie zawsze zawiązuje owoce w naszym klimacie, tak i patogeny nie zawsze działają z identyczną siłą, więc bywa i tak, że trzeba szukać ratunku gdzie indziej. Przy większej ekspansji wroga należy sięgnąć po odpowiednią broń. Jeśli obserwujemy, że nasze profilaktyczne zabiegi wiosenne nie odnoszą efektu, a traktowanie powtórnie zaatakowanych mączniakami, pleśniami i zgniliznami roślin konwencjonalną bronią w postaci SIARKOLU, MIEDZIANU, SYLLITU nie daje pożądanego efektu to zalecam zainteresowanie się TOPSINEM (skuteczny także do ratowania roślin po gradobiciach), TOPAZEM, czy też SWITCHEM. Środkom tym nie oprze się żaden grzyb, a porażeni nim pacjenci szybko wrócą do formy.
Swoboda w dawkowaniu
Podobnie rzecz ma się w wypadku konfrontacji z pasożytami takimi jak mszyce, opuchlaki, przędziorki i długo by jeszcze wymieniać. Jeśli więc oleje parafinowe i siarka nie zdusiły wroga w zarodku pozostaje nam nasz bohater: MOSPILAN 20 SP. Tego zawodnika przedstawiać nie trzeba. Wnikając do wnętrza rośliny krąży w jej sokach wykańczając wszystko, co ma chociażby zamiar zaszkodzenia naszemu pacjentowi, a okres 14 dni karencji (minimalny okres, który musi upłynąć od momentu zastosowania chemicznego środka ochrony roślin do zbiorów rośliny przeznaczonej do spożycia) pozwala nam walczyć z jego pomocą do samego końca.
Pozostaje nam jeszcze kwestia dawkowania środków. Załączone ulotki nie są precyzyjne i pozwalają nam na dużą swobodę. Zalecam stosować górne wartości z podanych dawek środka, wielokrotnie kierowałem się źle rozumianą ekologią powodowaną skąpstwem i żałowałem tego w dniu zbioru. Drodzy Czytelnicy, pamiętajcie, by stosując silniejszą chemię zwrócić uwagę na pszczoły, dlatego opryskujcie wieczorami, gdy te pożyteczne owady są już w ulu. Spodziewając się natomiast deszczu przełóżcie zabieg, by nie marnować swoich pieniędzy i naszego zdrowia.
Kazik