Oznaczanie wirusa wydłużyło się. Wcześniej doba, dziś nawet dwie
Opisany przez nowiny.pl przypadek samorządowca z Mszany, który na Gamowskiej czekał 46 godzin na informację czy jest zakażony koronawirusem, nie jest odosobniony.
Jak informuje nas dyrektor Ryszard Rudnik z raciborskiej lecznicy, próbki badań z Raciborza wędrują do sanepidu w Katowicach. – Też bym chciał, aby weryfikowano je jak najszybciej, żeby w przypadku ujemnego wyniku pacjenci zwalniali łóżka na oddziale zakaźnym – podkreśla szef lecznicy. Rudnik przyznaje, w ostatnich dniach na wyniki badań czeka się dłużej. – Idzie to wyraźnie wolniej. Wcześniej mieścili się w jednej dobie, teraz już nie – zauważa.
Wydłużony czas oczekiwania komplikuje życie nie tylko pacjentowi. – Możemy go poinformować dopiero wtedy, kiedy zobaczymy wynik na specjalnej stronie internetowej. Nie mamy możliwości interweniowania o przyspieszenie – zaznacza R. Rudnik. Są jednak przypadki, że ktoś dowiaduje się wcześniej (asystent ministra Wosia dowiedział się, że ma koronawirusa dzień wcześniej od badanych w tym samym czasie prezydentów i starosty – przyp. red.). – Przyznam, że nie wiem od czego to zależy – mówi Ryszard Rudnik. On czekał krócej niż 2 doby, ale badano go jeszcze przed obecnym „spowolnieniem”.
Próbki przesłane w południe są badane następnego ranka i zwykle wynik ogłaszano tego samego dnia. Obecnie już tak się nie dzieje.
Samorządowiec z Mszany przyjęty na Gamowskiej dziwił się, że medycy dali mu wybór, że zanim pozna wynik może zostać na oddziale lub wrócić do domu. Dyrektor szpitala w Raciborzu tłumaczy, że zawsze sprawdzane są przesłanki do objęcia hospitalizacją, a decyduje ostatecznie lekarz. – Odbywa się wpierw triaż w namiocie pod szpitalem. Nasze służby pytają o pobyt za granicą, styczność z osobą zarażoną, a lekarz robi wywiad. Sprawdzane są także oznaki zachorowania. Zawsze decyzję końcową podejmuje lekarz. To nie jest tak, że każdy pacjent, który chce zostanie u nas w szpitalu. Przyznam, że wiele osób jest dziś przewrażliwionych. Nie każde przeziębienie czy grypa to koronawirus. Gdybyśmy przyjmowali wszystkich z objawami przeziębienia to szpital zapełniłby się w jeden dzień – podkreśla Ryszard Rudnik dyrektor szpitala zakaźnego.
(m)