Z poradnika ogrodnika Kazika
Nad rzeczą, w której zamierzam radzić po raz pierwszy, głębiej zastanowiłem się, gdy zobaczyłem teścia biegającego z trójzębem po ogrodzie.
Przystając jedynie momentami, wpatrzony zawistnym wzrokiem w glebę, pomstował cytując wieszcza: „a imię jego czterdzieści i cztery”. Jak się szybko dowiedziałem, zębów tyle ma KRET. Postrach działkowców i zmora ogrodników. Jest on w stanie w godzinę wykopać 15-metrowy korytarz o średnicy 6 centymetrów. To Terminator. Posiada wszystko, specjalne łapy, pazury, cenną sierść, ryjek i uszy z systemem inteligentnego owłosienia zamykającym ich kanały. Samo zaś plugastwo jest dość żarłoczne. Powszechnie utrzymuje się, że zwierzę to jest w stanie zjeść około 50 dżdżownic dziennie. Nie jest rzadkością, gdy intruz ten zjada za dnia tyle ile sam waży, czyli ponad 100 gramów pędraków. Przestałem mieć jakiekolwiek wątpliwości co do szkodliwości tych stworzeń, gdy nieżonaty mieszkaniec Gamowa opowiedział mi, jak jeden ze szczególnie nachalnych przedstawicieli tego gatunku wciągnął do kopca jego najlepszą krowę. Profesor katedry entomologii stosowanej w Warszawie, Pan Stanisław Ignatowicz radzi, aby stosować na kreta taktykę dwóch piw i stołka. Mianowicie chodzi w tej strategii o wygodne usadowienie się na krześle i wypicie wpierw jednego, a później drugiego piwa. Ponoć po zabiegu tym kret przestaje być zupełnie dla nas uciążliwy. Zabieg ten może i jest skuteczny, ale skazuje nas niechybnie na pozycję podwójnie przegraną, bo kret osiągnie swoje, a nam samym otworzy drogę do alkoholizmu.
Kret jest istotą skomplikowaną. Swoje ofiary przed zimą gromadzi w podziemnych komorach i uszkadzając ich system nerwowy wywołuje u nich bezruch. Taka jadłodajnia funkcjonuje aż do wiosny, gdy to niezjedzone dżdżownice nagle się regenerują i umykają znów w teren, który i tak stanowi swoistą pułapkę. Kret ryje tak, aby zamknąć wszystkie drogi ucieczki swoim ofiarom na danym terytorium. Rycie do 1000 metrów korytarzy nie stanowi dlań większego problemu. Uprawom naszym szkodzi pośrednio, gdyż goniąc za robactwem, nieświadomie uszkadza ich korzenie oraz dewastuje starannie wypielęgnowane trawniki. Jest kilka sposobów na kreta. Na terenach ogrodzonych (jak mówi rozporządzenie Ministra Rolnictwa) można go po prostu ubić z zasiadki. Sam nie popieram tego rozwiązania, ale rozumiem desperatów z trójzębem. Są jednak dużo bardziej humanitarne i skuteczne metody walki z kretami. Począwszy od siatek wkopywanych 10 cm pod powierzchnią trawnika, przez żywołapki pozwalające ująć krecika i wypuścić go na działce szwagra, po odstraszacze akustyczne i zapachowe. Nie zaleca się jednak w tej konfrontacji zalewać tunelów ropą lub naftą, gdyż mogłoby to zaburzyć równowagę ekologiczną naszej gleby. Polecane do walki są jednak spleśniałe skórki cytrynowe, liście bzu czarnego lub czosnku, aksamitki, bazylii. Czosnek jest szczególnie skuteczny na osobniki albinotyczne, których pojawienie się na naszym trawniku w świetle weekendowego księżyca mogłoby niechybnie doprowadzić do kołatania przedsionków. Wspomnieć należy też jeszcze słowo o kopcach. U osobników żyjących na bagnach ich wysokość dochodzi do 90 cm wysokości. Wizerunek tego uciążliwego, aksamitnego ssaka próbował nawet ocieplić miły dochtór z Niemiec, tworząc ciasto w kształcie jego kopca. Zabieg prawdopodobnie okazał się kluczem do sukcesu gatunku. Razem z czeskim przyjacielem Kretkiem skutecznie od lat robią dobry PR swoim współbraciom. Podsumowując, pamiętajcie drodzy czytelnicy naszego ogrodniczego poradnika: Krety są wszędzie. Przekonali się o tym zarówno Ci, którzy mają swoje ogródki, jak i osoby, które zaskoczyły nieoczekiwane koleje losu.