Kurz, stówa na blacie i Czeska pod wodą – Polowy z wizytą w Ocicach
To dzielnica, w której mieszka prezydent Dariusz Polowy. Z sąsiadami spotkał się w sali szkolnej w piątek wieczorem. Przyszło około 20 osób, w tym były przewodniczący rady miasta Henryk Mainusz. Polowemu towarzyszył wiceprezydent Michał Fita, również ociczanin.
Zaczął mieszkaniec ulicy Węgierskiej budowlaniec z doświadczeniem, inspektor nadzoru. Powiedział, że droga jest niszczona przez ciężki transport pracujący w okolicy. Nadmienił, że nie da się żyć w kurzu i błocie. Prosił o naprawę zniszczeń i częstsze mycie ulicy w trakcie prowadzenia prac budowlanych po sąsiedzku. Sprawa dotyczy 30 mieszkańców z Węgierskiej.
Prezydent Polowy obiecał wpisać wniosek dotyczący remontu Węgierskiej do przyszłorocznego budżetu miasta. Przynajmniej jeśli chodzi o dokumentację projektową. Mieszkaniec Węgierskiej radził włodarzowi dotrzymać słowa, bo głosował na niego z kolegami. – Pamiętam pana spod sklepu. Obiecał pan, że będzie się starał, ale ja tego nie widzę – skwitował.
Narzekano przy tym, że kierowcy ciężarówek „jeżdżą jak wariaci po betonowej drodze”. – Mówię takiemu kierowcy: szanuj pan samego siebie, jak samochodu nie szanujesz, ale spojrzał na mnie jak na idiotę – gorzko stwierdził ociczanin.
Czeska wciąż jest zalewana
Na tej ulicy lokatorzy ucierpieli po jednej z letnich burz. Włodarz obiecał pomóc. – Co w naszej sprawie? Zalało mnie już trzeci raz i jest coraz gorzej. Żebyśmy mogli spokojnie spać chociaż – prosiła kobieta.
D. Polowy zapowiedział, że ilość wody z pól, która się tam pojawia, jest do zatrzymania. Miasto może przejąć fragment tych pól od właścicieli i nasadzić tam krzewy, w pasie 6 – 10 metrów, w celu zabezpieczenia, żeby woda nie leciała na drogę.
Opawska pełna mandatów
Zakazu postoju, interwencji strażników miejskich domagają się ociczanie poruszający się ulicą Opawską, na wysokości ogródków działkowych. – Często dochodzi tam do kolizji przez nieprawidłowo zaparkowane pojazdy działkowców – informowali miejscowi. Dzwonią po służby, by karali kierowców z działek mandatami. – Tam jest linia ciągła, wzdłuż ulicy. Nie wolno stawiać aut. A policjanta tam nie widziałem już ze 2 lata, a może dłużej – grzmiał jeden z uczestników.
Pojawił się też postulat ustawienia wiaty przystankowej. – Dla działkowców trochę dalej jest przystanek z daszkiem, a dla hołoty ze wsi to już nie ma – kpił starszy mężczyzna.
Proszono także aby na Dolnej i Gdańskiej wymalować przejście dla pieszych, w miejscu gdzie dzieci szkolne przechodzą przez ulicę.
Tęsknią za autobusem
Prezydent Polowy dowiedział się, że mieszkańcy dzielnicy narzekają na brak połączenia z Brzeziem, a ściślej z Auchan. – Teraz autobus stąd jedzie tylko na Ostróg. Z zakupami trzeba się przesiadać. Tymczasem zawsze jedynka jeździła. Ostróg ma wiele autobusów, a Ocice pozbawione są kursów do centrum handlowego. Włodarz sugerował złożyć wniosek do Przedsiębiorstwa Komunalnego. – Prezes rozmawia z każdym kto taki wniosek złoży – zapewnił.
Wiejska: OGL ze stówą na blacie
W Ocicach czekają dokończenia remontu ulicy Wiejskiej. Zapamiętali obietnicę samorządowców, że prace na tej drodze będą kontynuowane. – Dziury są tam niesamowite. Dobrze, że istnieje dom dla bezdomnych, bo jest przy nim chodnik. Wieczorem iść tamtędy: katastrofa – głosili mieszkańcy. Polowy usłyszał, że pracownicy Eko-Okien jeżdżą Wiejską na skróty do i z pracy.
Prezydent Polowy zapowiedział, że chce wpisać środki na remont Wiejskiej do planu wydatków budżetowych w 2020 roku. Mówił o tym w kategoriach swoich priorytetów budżetowych. To droga powiatowa, więc potrzebna jest współpraca i współfinansowanie remontu.
Wśród zebranych przeszedł jednak szmer by „drogi do Żerdzin nie robić, bo ruch już jest tamtędy duży”. – Większość jest z OGL, jadą stówą na blacie. Nawet w weekendy – zauważyli ociczanie.
Przy tej dyskusji padła propozycja, aby w całych Ocicach uruchomić „Strefę 30 km/h” stosowaną w dużych miastach. Autor pomysłu przekonywał, że aktualnie kierowcy jeżdżą o 15 – 20 km szybciej niż dozwolone 50 km/h w terenie zabudowanym. – Skąd ma pan taką wiedzę? – zapytał go D. Polowy. – Ja tak jeżdżę – usłyszał i na sali rozległ się śmiech.
– Takie ograniczenia sprawią, że pierwsi mandaty zapłacą ociczoki – skwitował Henryk Mainusz.
Cień przez cały dzień
– Czy ktoś dba o drzewa w naszej dzielnicy? Czy ktoś je podcina, pielęgnuje? Ostatnio jedno runęło obok placu zabaw, w ładny słoneczny i bezwietrzny dzień – mówiła matka dziecka, które bawiło się na tym placu gdy doszło do zdarzenia. Sugerowała by drzewa albo wykarczować, albo podciąć. Sąsiedzi jej wtórowali. – Tam są wierzby, pochylone, wkrótce się załamią. Ja robiłem trochę przy wierzbach i wiem, że choć wyglądają na zewnątrz dobrze, to w środku są już spróchniałe – mówił mężczyzna, żądający „weryfikacji ekologicznej z urzędu”.
Poruszono też sprawę „drzew – chochołów z ulicy Gdańskiej, które mogą ludziom spaść na głowę”. Starszy pan zaapelował o skrócenie tych drzew, bo w jego domu jest z tego powodu „cień przez cały dzień”. Prezydent Polowy zauważył, że drzewa nie stoją na miejskim terenie. – No to będziemy czekali aż drzewo kogoś zabije – gorzko stwierdził mieszkaniec domu w ciągłym cieniu. Włodarz podał możliwość wystosowania pisma w tej sprawie, adresowanego do właściciela terenu, gdzie stoją wysokie drzewa. – Nie wierzę jednak w skuteczność takiego działania. To własność prywatna, niestety tak to działa – przyznał.
Zaczęto mówić o jesionach i lipach z ulicy Opawskiej. – Przecież to starodrzew. 80% tych drzew powinno być dawno wykarczowane, wszystko zjadł robak. Proszę sobie w internecie przeczytać o żywotności drzew. Prosta sprawa – oznajmił mężczyzna, który wcześniej zabierał głos w sprawie źle parkujących działkowiczów.
Polowy przyznał, że wycinka drzew napotyka zwykle opór miłośników ekologii. – Żeby wyciąć 7 drzew przy ul. Wojska Polskiego i placu Wolności, po wielkiej wichurze, potrzebna była ekspertyza fachowca, za 5 albo więcej tysięcy złotych. Później i tak były protesty – podsumował. Z sali dało się słyszeć, że „drzewa trzeba przynajmniej do fryzjera zaprowadzić”. Pani, która zainicjowała temat z drzewami zwróciła jeszcze uwagę na problem z miejscową młodzieżą, która nie ma w Ocicach gdzie pójść. – Ani knajpy czy baru tu nie mamy. A z placu zabaw to ich przeganiają jak siądą na ławeczkach. No to gdzie mają pójść? – pytała włodarza kobieta.
Obietnica „chorwacka”
Henryk Mainusz przypomniał Polowemu obietnicę jego poprzednika dla Ocic, że nowi mieszkańcy Ocic, gdy tylko zbudują w dzielnicy domy (ulica Chorwacka), to samorząd wybuduje im przyzwoitą drogę. – Jakieś prace tam ruszą, ale realizacja nastąpi w przyszłym roku. Nie ma możliwości żeby Chorwackiej nie robić, bo są zapisy notarialne, inaczej Miasto narazi się na kary. Ta inwestycja się zrealizuje – zapowiedział prezydent.
Przykład z Eko-Okien
Pod koniec spotkania padło zapytanie co prezydent Polowy zamierza zrobić, żeby budżet Raciborza poszedł w górę. Ten odparł, że najlepiej byłoby zwiększyć wpływy z udziału Miasta w podatku od osób fizycznych (PIT). To aktualnie około 50 mln zł w budżecie. Polowy stwierdził, że więcej raciborzan musi zarabiać na miejscu, a nie poza miastem czy krajem. – Kędzierzyn-Koźle o podobnej liczbie ludności co my ma 5 mln zł więcej z PIT, bo więcej jest płacących podatek w Kędzierzynie. Część naszych mieszkańców nie pracuje w Polsce i płacą w krajach, gdzie pracują. Dlatego takie Eko-Okna są zbawienne, bo pracę tam podjęło wiele osób, które dzięki temu nie jeżdżą za granicę za chlebem – wyjaśnił prezydent Raciborza.
Mariusz Weidner