Justyna Święty-Ersetic wspomina mistrzostwa w Katarze: Zaczęłam płakać i prosiłam Boga o ratunek
– Sport jest piękny, bo jest nieprzewidywalny. Pomimo tego, że Jamajki indywidualnie miały znacznie szybsze rekordy życiowe od nas, my pokazałyśmy siłę w sztafecie. Po raz kolejny udowodniłyśmy, że zostawiamy serce na bieżni i potrafimy walczyć do samego końca – powiedziała Justyna Święty-Ersetic podczas spotkania z mieszkańcami Raciborza, które zostało zorganizowane we wtorek 8 października na Zamku Piastowskim.
Było to pierwsze spotkanie Justyny Święty-Ersetic z mieszkańcami Raciborza po minionych Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce w Katarze, na której sztafeta kobiet 4x400 metrów z raciborzanką na ostatniej zmianie wywalczyła srebrny medal. Rozmowę z utytułowaną biegaczką prowadził pasjonat sportu Piotr Kielar z raciborskiego starostwa. Opowieści Justyny Święty-Ersetic o minionych mistrzostwach, treningach i aspiracjach przysłuchiwała się przede wszystkim młodzież z raciborskich szkół oraz nauczyciele, wśród których znaleźli się byli trenerzy biegaczki – Piotr Morka oraz Kazimierz Stępień.
– Były to dosyć dziwne mistrzostwa. Ja jestem ciepłolubna, ale wychodząc na dwór, gdzie temperatura odczuwalna sięgała 50° C, naprawdę nie było czym oddychać. Jedynym plusem dla organizatorów było to, że udostępnili zawodnikom klimatyzowaną halę do rozgrzewki przed zawodami – opowiadała J. Święty–Ersetic.
Raciborzanka przyznała, że na samym stadionie temperatura była optymalna. Dużym plusem była również bezwietrzna pogoda. Jednak to co było pozytywem dla czterystumetrowców, dla zawodników innych dyscyplin było mordęgą – przede wszystkim długodystansowców oraz chodziarzy.
Jeden z uczniów „Mechanika” spytał, czy dla biegaczki z Raciborza trudniejsze jest pokonywanie barier fizycznych czy psychicznych. – Zarówno psychika, jak i przygotowanie fizyczne są równie ważne. Bez treningu niczego się nie osiągnie, ale bez mocnej psychiki człowiek spala się na zawodach. Znam bardzo dużo osób, które są tzw. mistrzami treningu. Ja też miałam gorsze chwile. Ten rok był dla mnie bardzo ciężki. Po biegach indywidualnych, gdy miałam dzień przerwy, z niewiadomego powodu zaczęłam płakać. Powiedziałam: Boże ratuj, bo nie wiem co się ze mną dzieje. Wiedziałam, że przyjechaliśmy ze sztafetą na mistrzostwa po medal, wyczekiwałam końca tego wszystkiego. Nie miałam już siły, żeby się motywować do biegu, ale dzięki opiece psychologa oraz wielu osobom, które mnie wspierały, udało mi się to przezwyciężyć – wspominała Justyna Święty-Ersetic.
Spotkanie na Zamku Piastowskim w Raciborzu zostało zorganizowane przez władze powiatu raciborskiego. Starosta Grzegorz Swoboda dziękował Justynie Święty-Ersetic za promocję Raciborszczyzny, wicestarosta Marek Kurpis wręczył jej kwiaty. Później kwiatami obsypali biegaczkę również dyrektor OSiR Paweł Król, naczelnik wydziału oświaty Krzysztof Żychski, trenerzy i kibice. Ci ostatni ustawili się w długiej kolejce po autografy.
(żet)