Wybory parlamentarne: Woś „dwójką”, Lenartowicz „trójką”, a Migalski do senatu
Klaruje się sytuacja przed zaplanowanymi na 13 października wyborami do sejmu i senatu. Listy kandydatów ogłosiły już dwa największe ugrupowania – Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Obywatelska.
Przypomnijmy, w wyborach do Sejmu RP nasz region wchodzi w skład okręgu wyborczego nr 30, do którego przypisano 9 mandatów poselskich. Zostaną one rozdzielone pomiędzy ugrupowania, które otrzymają największą liczbę głosów. Przy rozdzielaniu mandatów pomiędzy poszczególne listy wyborcze stosuje się tzw. metodę D'Hondta. To metoda premiująca ugrupowania z największą liczbą głosów w danych okręgu (pisaliśmy o tym szczegółowo w „Nowinach Raciborskich” z 16 października 2018 r., artykuł jest również dostępny w internecie na www.nowiny.pl/144123).
Listy PiS i KO
Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło już kompletną listę kandydatów, którzy będą ubiegać się o mandat poselski z naszego okręgu. Czołowe miejsca na liście zajmują: 1. Bolesław Piecha, 2. Michał Woś (raciborzanin), 3. Czesław Sobierajski, 4. Adam Gawęda, 5. Grzegorz Matusiak, 6. Katarzyna Dutkiewicz (raciborzanka), 7. Teresa Glenc. Listę Koalicji Obywatelskiej otwierają: 1. Marek Krząkała, 2. Krzysztof Gadowski, 3. Gabriela Lenartowicz (krzanowiczanka), 4. Anna Gaszka, 5. Bartłomiej Gabryś, 6. Marek Profaska.
Póki co, list kandydatów nie zaprezentowały jeszcze Lewica oraz Koalicja Polska. Wiadomo jednak, że „jedynką” Lewicy w naszym okręgu wyborczym będzie Maciej Kopiec z Wiosny, który szefował sztabowi wyborczemu Łukasza Kohuta w minionych wyborach do europarlamentu.
Miejsce kandydata na liście wyborczej nie przesądza o tym, czy dostanie się on do sejmu. Można wyobrazić sobie sytuację, w której jeden z czołowych kandydatów dostaje najmniej głosów, natomiast osoba z ostatniego miejsca najwięcej. Wówczas w ławach sejmowych zasiądzie kandydat, który startował w wyborach z ostatniego miejsca. Wszystko dlatego, że po wyborach kandydaci na poszczególnych listach zostają uszeregowaniu według liczby głosów, które na nich oddano. Tyle teorii. Praktyka pokazuje, że największe szanse na zwycięstwo wyborcze mają kandydaci, którzy zajmują czołowe miejsca na listach, gdyż to na nich najczęściej głosują wyborcy. Dodatkowo dzięki zastosowaniu wspomnianej już metody D'Hondta, bardzo dobry wynik jednego z kandydatów pozwala wciągnąć do parlamentu jego towarzyszy z listy, nawet jeśli realnie rzecz biorąc otrzymali oni stosunkowo niewiele głosów*.
PiS bez Janika
Sporym zaskoczeniem jest brak na listach PiS Grzegorza Janika, obecnego posła, który właśnie kończy czwartą kadencję. – Nie komentuję sprawy – ucina krótko w rozmowie z dziennikarzem Nowin. O szczegółach nie chce mówić również lider PiS w okręgu rybnickim Bolesław Piecha. O powody absencji Grzegorza Janika na listach PiS zapytaliśmy również centralę partii. Czekamy na odpowiedź.
Kto do senatu?
Wybory do senatu przeprowadzane są w jednomandatowych okręgach wyborczych. Nasz region wchodzi w skład dwóch takich okręgów. W wyborach do senatu w okręgu nr 72 (Jastrzębie, Żory, powiaty raciborski i wodzisławski) o mandat z ramienia PiS powalczy Ewa Gawęda, obecna radna sejmiku województwa śląskiego oraz prywatnie żona wiceministra energii Adama Gawędy. Kandydatem Koalicji Obywatelskiej w tym okręgu jest pochodzący z Raciborza Marek Migalski. W wyborach do Senatu w okręgu nr 73 (Rybnik, powiaty mikołowski i rybnicki) o reelekcję powalczy obecny senator PiS Wojciech Piecha, prywatnie brat Bolesława Piechy. Kandydatem Koalicji Obywatelskiej w tym okręgu jest Grzegorz Wolnik.
Migalski wkurzył się na Kaczyńskiego
M. Migalski podaje dwa powody, dla których zgodził się ubiegać o mandat senatora z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Pierwszy to systematyczne zwycięstwa wyborcze PiS w tym regionie. – Bez mojego udziału ten mandat na pewno przypadnie partii Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, posłanki Pawłowicz i prokuratora Piotrowicza – wyjaśnia M. Migalski. Uważa, że jesienne wybory będą swego rodzaju referendum. – Albo wybierzemy w nich polityków otwartych, tolerancyjnych, proeuropejskich, sprawnych i szanujących poglądy innych, albo zafundujemy sobie aksamitny zamordyzm, pół-demokrację, hybrydową dyktaturę i ustrój, w którym inaczej myślących będzie można poniżać, obrażać, a w ostateczności bić – twierdzi M. Migalski.
Drugi powód ma charakter lokalny. – Maksymalnie się wkurzyłem i właśnie wówczas podjąłem ostateczną decyzję o przyjęciu propozycji startu, gdy usłyszałem, że kandydatką do zaszczytnego stanowiska senatora z okręgu obejmującego Wodzisław Śląski, mój rodzinny Racibórz, Jastrzębie-Zdrój i Żory (oraz okoliczne gminy) jest... żona obecnego senatora! Pan Kaczyński uznał, że wyborcy z naszego okręgu są jak chłopi pańszczyźniani, których mąż przekaże swoje żonie, bo sam zapragnął być teraz posłem – dodaje M. Migalski.Gawęda.
Marek Migalski ma 50 lat. Pochodzi z Raciborza. Jest absolwentem I LO w Raciborzu oraz studiów politologicznych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Publikował artykuły na temat polskiej sceny politycznej w „Dzienniku”, „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej” i „Wprost”. W 2009 r. startując z listy Prawa i Sprawiedliwości zdobył mandat europosła. W 2010 r. po krytyce Jarosława Kaczyńskiego został wykluczony z delegacji PiS w europarlamencie. W tym samym roku współtworzył partię Polska Jest Najważniejsza, a w 2014 r. partię Polska Razem.
(żet)
* Tak było np. w poprzednich wyborach parlamentarnych, w których na „jedynkę” PiS Izabelę Kloc oddano w naszym okręgu aż 43 648 głosów, na „dwójkę” Grzegorza Matusiaka 17 227, a na „trójkę” Grzegorza Janika 9355 głosów. Dzięki świetnemu wynikowi czołowych kandydatów oraz względnie dobrym wynikom pozostałych kandydatów z listy, PiS wywalczył wówczas w naszym okręgu wyborczym pięć mandatów. Pozostałe dwa mandaty przypadły kandydatom z tej listy, którzy indywidualnie zdobyli niewiele głosów jak na wybory parlamentarne: Teresie Glenc z 6354 głosami oraz Czesławowi Sobierajskiemu z 5014 głosami.