Srebrny jubileusz ks. Jana Szywalskiego
Czerwiec to dla księdza Jana szczególny miesiąc, bo jedenastego ma urodziny, a osiem dni później obchodzi rocznicę święceń kapłańskich. W 1985 roku przypadło ich 25-lecie i parafianie ze Studziennej, gdzie ks. Szywalski proboszczował od dwunastu lat, postanowili ten dzień uczcić w sposób szczególny.
– U nas od lat mieszkańcy chętnie angażowali się w takie przedsięwzięcia. Tradycyjnie co roku włączaliśmy się w organizację żniwnego, Bożego Ciała i różnych kościelnych uroczystości, łącznie z urodzinami proboszcza. Ks. Szywalski miał zawsze ogromne poczucie humoru, więc pamiętam też takie prezenty od parafian jak żywa koza albo szczeniak w klatce – tłumaczy Teresa Koloch, córka Jerzego Wańka i dodaje, że w 1973 roku wybudowano przy parafii małą salkę, gdzie odbywały się lekcje religii, ale ona nie była w stanie pomieścić uczestników jakiejś większej imprezy. – Wiosną 1985 roku mój ojciec, który był członkiem Rady Parafialnej, wpadł na pomysł, żeby zrobić dużą salę ze starej stodoły, która była pozostałością po gospodarstwie funkcjonującym przy parafii jeszcze za czasów proboszcza Franciszka Melzera. Przydawała się dopóki były konie i krowy, a potem przez wiele lat stała pusta – wspomina.
W Niedzielę Palmową spotkała się Rada Parafialna, która zleciła przygotowanie planu przebudowy. Nad dokumentacją czuwał Willibald Fabian, główny nadzór nad całością przedsięwzięcia miał budowlaniec Franciszek Petrzyk, a prace ciesielskie wykonał Eryk Psota. Ks. Jan swoim autem przywoził na budowę cement i cegły, a drewniane okna, drzwi i stoły robił na zamówienie Paweł Waniek (syn Jerzego), który był pomysłodawcą takiego rozwiązania, że ze złożonych ze sobą blatów stołów można było dodatkowo uzyskać scenę. W stodole zachowano drewniane krokwie, a nowa sala, która powstała w ciągu dwóch miesięcy, mogła bez problemu pomieścić osiemdziesiąt osób.
O to, co zagościło na jubileuszowych stołach zadbała parafialna kucharka, którą była Franciszka Godoj. Ciasta upiekły gospodynie u siebie w domu, a gospodarz Stefan Urbas zrobił świniobicie, z którego wszystkie wyroby trafiły potem na parafialną ucztę. – Kiedy oglądam po latach zdjęcia z tej uroczystości, to jestem zaskoczony tym, jak wielu duchownych przybyło na mój jubileusz. Swoją posługę kapłańską zaczynałem w parafii św. Anny w Zabrzu, gdzie proboszczem był pochodzący z Ocic ks. Franciszek Pieruszka. Po dwóch latach zostałem przeniesiony do parafii św. Mikołaja w Raciborzu, gdzie przez siedem lat byłem wikarym. Tam moim proboszczem był ks. Franciszek Waniek, który pochodził ze Studziennej. I właśnie tam trafiłem we wrześniu 1969 roku, bo 88-letni wtedy ks. Franciszek Melzer potrzebował pomocnika. Ze Studzienną jestem bardzo związany i czuję, że jest moim domem. W 1973 roku sprowadziłem tu mamę, która została moją gospodynią i traktowała to jako zaszczyt. Gdy moja siostra Anna, która pracowała w fabryce obuwia w Otmęcie, przeszła na emeryturę, dołączyła do mnie w Studziennej. Towarzyszy mi do dziś. Obie, razem z mamą, która zmarła pół roku po moim 25-leciu, towarzyszyły mi w srebrnym jubileuszu. Zabrakło na nim tylko mojego brata Norberta, który w 1979 roku wyjechał do Niemiec i nie mógł wtedy przyjechać do Polski – opowiada ks. Jan Szywalski.
Wśród księży, którzy przybyli na uroczystość 25-lecia jego posługi kapłańskiej znaleźli się m.in. ks. Stefan Pieczka z kościoła farnego, ks. Alojzy Jurczyk z NSPJ, ojciec Adam Krawiec z Matki Bożej, ks. Michał Jędrychowski z Ostroga, ks. Edward Gogolok i ks. Józef Przywara z Sudołu, ks. Marian Żagań z Markowic, ks. Henryk Wycisk z Makowa, ks. Rudolf Beer z Zawady Książęcej, ks. Leonard Gajda z Krowiarek, ks. Kazimierz Bochenek z Opola, księża emeryci Franciszek Waniek i Zygmunt Mikluszka, ks. Franciszek Dusza z Otmętu oraz ks. Kazimierz Bochenek, ks. Franciszek Czernik i ks. Franciszek Pieruszka z Zabrza. Nie zabrakło też przygotowanych przez Urszulę Waniek Dzieci Maryi, które wystąpiły w jubileuszowym programie i zaśpiewały specjalnie na tę okazję skomponowaną piosenkę, której autorką była Teresa Koloch. O pamiątkowe zdjęcia z uroczystości zadbał Bernard Gruszczyk, dzięki któremu możemy dziś w Kapsule Czasu wrócić wspomnieniami do 19 czerwca 1985 roku.
Tekst Katarzyna Gruchot
Zdjęcia Bernard Gruszczyk