Miał być scenariusz do filmu, a powstała książka
20-letnia raciborzanka napisała opowieść o magii
Zawsze uwielbiała pisać oraz wymyślać różne historie, jednak swoją pozycję wydała pod koniec ubiegłego roku. To prezent dla młodszej siostry. 20-letnia Natalia Pitry opowiada nam o tym, jak powstała jej książka „Motylogion”. Mówi o swojej miłości do sportu i sztuki, inspiracjach oraz o planach na niedaleką przyszłość.
Dusza sportowca i artysty
Natalia Pitry pochodzi z Raciborza, obecnie jednak mieszka w Bytomiu. Jej dusza podzielona jest na dwie namiętności: na sport i zamiłowania artystyczne. Z tą pierwszą pasją związana jest od najmłodszych lat. To w Zespole Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego w Raciborzu stawiała pierwsze kroki w tym kierunku. Tam najpierw uczęszczała do klasy o profilu pływackim, a później lekkoatletycznym. Od piątej klasy trenowała zapasy, zdobyła nawet mistrzostwo Polski w tej dziedzinie. Uwielbia także jazdę konno. W trzeciej klasie gimnazjum – z poparciem rodziców – zmieniła jednak szkołę na Montessori w Koszarawie, aby móc uczyć się w systemie edukacji domowej. Zmiany były po to, aby mogła przygotowywać się do edukacji artystycznej oraz napisać książkę. Po ukończeniu gimnazjum najpierw wybrała XXX Liceum w Krakowie – klasę o profilu teatralno-tanecznym, później zdecydowała się na krakowską Akademię Sztuk Teatralnych, a konkretnie na wydział teatru tańca w Bytomiu. – Wybrałam taki kierunek dlatego, że swoją przyszłość chciałabym związać z aktorstwem. Byłam członkiem grupy teatralno-kabaretowej „Irrealis”. Było to świetne doświadczenie i właśnie tam pierwszy raz zainteresowałam się aktorstwem – mówi raciborzanka.
Miał być scenariusz, ale...
„Motylogion” jest drugą książką, którą popełniła 20-letnia raciborzanka. Pierwszą był „Władca Skarbu”, który jednak nie ujrzał światła dziennego, bo finalnie autorka uznała, że należy książkę schować do szuflady. Jednak w tym przypadku Natalia Pitry mocno inspirowała się ekranizacją książek J.R.R. Tolkiena „Władca Pierścieni”. Kiedy ją pisała, uczęszczała również na zajęcia grupy „Irrealis”, prowadzonej przez Andrzeja Biskupa. Podczas zajęć pojawił się pomysł, aby to właśnie ona napisała scenariusz do krótkiej, autorskiej etiudy członków grupy. – Wszyscy wiedzieli, że piszę książkę, więc poprosili mnie o napisanie scenariusza. Źle trafili. Jedynie, w czym byłam dobra to fantastyczne opowieści. W grupie było nas dwunastu i chciałam każdemu napisać jakąś dużą rolę. Myślałam nad tym przez całą drogę do domu. Tam znalazłam inspirację. Na mojej półce z książkami stał wyklejony ze sreberka motyl, który moja młodsza siostra zrobiła na zajęciach z rękodzieła. Właściwie wtedy praktycznie cała historia pojawiła się w mojej głowie. Na prawdziwy film fantasy – wraca pamięcią początkująca pisarka.
Natalia Pitry zaczęła pisać scenariusz do „Motylogionu” – bo taki miał być tytuł początkowo krótkiej etiudy, a później filmu. Udało się jej go ukończyć w niecałe dwa miesiące. W tym czasie skończyła jednak gimnazjum i przeniosła się do liceum do Krakowa. Przeprowadzka spowodowała, że docelowo nie mogła zaangażować swoich kolegów oraz koleżanek z „Irrealisu”, bo mieszkali już za daleko. Próbowała więc zebrać grupę osób w Krakowie, która pomogłaby jej nakręcić film, a przede wszystkim zebrać pieniądze na jego produkcję. – Ponieważ nie miałam żadnej wiedzy na temat produkcji filmów, moje wysiłki spełzły na niczym. Kraków okazał się bardzo absorbujący. Zostawiłam powoli pisanie i wszystkie te pomysły i zajęłam się nowymi sprawami – wspomina 20-latka.
Wszystko wróciło przed Bożym Narodzeniem następnego roku. Było to w chwili, kiedy była już w drugiej klasie liceum. Wzięła wówczas scenariusz i zaczęła przepisywać go na książkę. Dodała trochę ilustracji. To miał być prezent dla młodszej siostry. Do świąt napisała około dwudziestu stron. I tak powoli na bazie scenariusza powstał właśnie „Motylogion”. Książka, która do rąk czytelników trafiła pod koniec ubiegłego roku. Czyli wtedy, kiedy nasza rozmówczyni rozpoczęła studia.
Baśń o magii
„Motylogion” jest książką z gatunku fantasy, opowiada zmyśloną historię, toczącą się w nieistniejącym świecie i nieistniejącym czasie. Część postaci to istoty z mitologii, a w powietrzu oddycha się magią. Poza tym opowiada o przyjaźni, lojalności, przygodzie, trochę o miłości i zdradzie.
Mocny wpływ na twórczość naszej rozmówczyni mają „Opowieści z Narnii”, bo towarzyszyły jej odkąd pamięta. Najpierw te książki czytali jej rodzice, a potem sama przeczytała każdą mniej więcej siedem razy, zanim dostała audiobooki. Zauważa, że kiedyś znała na pamięć praktycznie każde zdanie. I kiedy patrzy na „Motylogion”, widzi duży wpływ serii książek C.S. Lewisa.
Na pytanie, jak został odebrany jej debiut pisarski, mówi, że opinie są różne, ale w większości pozytywne. – Problem w tym, że niewiele osób wie, że ona istnieje. Zdecydowaliśmy się na to, żeby wydać ją sami. W związku z tym nie mamy takich możliwości reklamy, a szkoda, bo do im większej ilości osób książka dociera, tym więcej dostaję pozytywnych reakcji. Mam takie plany, żeby trochę żywiej ruszyć z reklamą – zauważa studentka Akademii Sztuk Teatralnych.
Książkę można kupić w raciborskiej księgarni Sowa oraz online za pośrednictwem strony www.nataliapitry.pl.
Obawy, które się nie potwierdziły
Początkująca pisarka ma na swoim koncie już pierwsze spotkanie autorskie. Zorganizowano je w raciborskiej bibliotece. Przed rozpoczęciem bała się, że nie padną na nim żadne pytania i nie będzie o czym rozmawiać. – Idąc tam, byłam bardzo zestresowana – odtwarza tamten dzień. Jej obawy na szczęście się nie potwierdziły. Mówi, że spotkanie w bibliotece było jednym z milszych przeżyć związanych z wydaniem książki. – Atmosfera była bardzo przyjazna. Zadano mi dużo pytań. Ludzie, którzy przyszli byli ciekawi i zainteresowani, niektórzy z nich przeczytali „Motylogion” była więc szansa podyskutować również o fabule, wyjaśnić, wymienić się opiniami. Jestem bardzo wdzięczna bibliotece za zorganizowanie tego spotkania i wszystkim, którzy na nie przyszli. Przed spotkaniem obiecałam sobie, że to będzie ostatnie, na które pójdę, ale dzięki atmosferze, która na nim panowała, zmieniłam zdanie – komentuje ze wzruszeniem.
Po pierwsze aktorstwo
Raciborzanka chce pisać dalej, bo sprawia jej to dużą przyjemność. Zauważa również, że nigdy nie napisałaby czegoś, czego sama nie chciałaby przeczytać. Nie jest jednak w stanie określić, kiedy powstanie następna jej książka, ze względu na brak czasu. – Poza tym mam bardzo dużo pomysłów. Ciężko mi wybrać jeden i trzymać się go przez cały czas. Jeżeli będę chciała napisać następną książkę, będę musiała w końcu na któryś się poważnie zdecydować. Nie wiem, czy pisanie stanie się dla mnie sposobem na zarabianie. Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby to określić – przyznaje Natalii Pitry. Dopowiada, że chciałaby utrzymać się z aktorstwa. W wolnych chwilach pisze też wiersze. Mówi, że to dla niej próba przekazania emocji słowem i eksperymentu ze strukturą i formą. Sposób na odpoczynek? – Dobra książka albo serial – odpowiada. W najbliższym czasie planuje zdać sesję, zająć się reklamą „Motylogionu” i trochę wypocząć.
Dawid Machecki